Yhym ale bulisz za ubezpieczenie te 100 funtow miesiecznie gdzie w Polsce do tej pory bylo to duzo tansze... :P
Wersja do druku
Dla mnie imigracja jest sposobem na odetchniecie od tego wszechobecnego polskiego zapierdolu, zawsze i wszedzie, tego ciaglego stresu, walki o chuj wie co z kazdym i z kazda, 24 godziny na dobe 7 dni w tygodniu, wiecznie skrzywionej mordy ludzi ktorych mijalem codziennie w metrze, autobusie czy tramwaju. Tej presji na studia, bycie "kims", tak jakby do jasnej kurwy gosc ktory sprzedaje w sklepie byl nikim a to, ze po pracy wraca do domu i spedza 10 godzin malujac obrazki bo to daje mu frajde kompletnie sie nie liczy. Najwazniejsze jest to gdzie pracuje, bo oczywiscie klejenie hamburgerow w McDonaldzie to apogeum wstydu i upadku w zyciu, tak jakby najwazniejsza rzecza w naszym juz i tak smutnym jak pizda zyciu bylo to co robimy by miec pieniadze na to, co daje nam frajde. Tak, wbrew pozorom po to chodzimy do pracy, nie po to zeby sasiad widzial nas w nowym BMW, a gdy pytam wiekszosc ludzi ktorzy skonczyli studia i sa w moim wieku co robia z tym duzym hajsem ktory zarabiaja w tym korpo(to ci wazni, tym co w zyciu wyszlo) pokazuja na auto z usmiechem na twarzy mowiacym" PACZ KURWA JAKIE ZAJEBISTE, ALE JESTEM DUMNY".
I to wlasnie ten moment w ktorym sobie przypominam, ze siedze na kompletnie bezstresowej posadzie za zachodnia granica, w ktorej sie nie narobie, odwalam swoje 39 godzin w tygodniu i nic mnie kompletnie nie interesuje, wracam w piatek o godzinie 12:45 do domu PO PRACY, pakuje plecak i ide w miasto z piwem w reku i usmiechem na twarzy szczerzac sie do niemieckich dziewczyn i liczac na to, ze w ten weekend mi sie przyfarci ;)
I oczywiscie rocznie odloze pare razy tyle co on, tygodniowo spedzam nascie godzin na nauke rzeczy potrzebnych mi w przyszlej pracy ktora mam na oku, bo mam na to czas i ochote, bo nie wracam wyjebany po pracy jak kon po westernie. Pare lat temu zrezygnowalem z tej gonitwy za.. no wlasnie czym? I nie zaluje, a gdy spotykam sie ze znajomymi ktorzy nadal biegna sprintem, nie widze w ich oczach odbicia lini mety, ani zadowolenia, ale wszyscy biegna, wiec tak trzeba.
Imigracja jest bardzo dobrym wyjsciem, gdy widzisz w tym jakis sens, ja wyjechalem zeby doskonalic jezyk i studiowac a w miedzyczasie zajac sie spokojna praca ktora pozwoli mi po prostu zwolnic, odlozyc troche pieniedzy na czarna godzine, ktore zawsze pozwola mi pokazac srodkowy palec szefowi ktory bedzie chcial mnie wykorzystywac i obrocic sie na piecie.
Sa kraje gdzie jest lepiej, ale nie ma cudownej krainy do ktorej wystarczy wyjechac i w ciagu 10 lat jest sie milionerem, panienki gryza sie po kostkach zebys to akurat ja pomacal po cycku.
Warto uwazac na to zeby nie obudzic sie za 5 latach w nowym kraju na tym samym stanowisku, bo przeciez i tak jest zajebiscie.
No dobra, ale i tak jest lepiej niż teraz u nas. Ja może nie jestem najlepszym przykładem, bo mam deudziestoletnie auto z dużym silnikiem, ale płacę za to 2600/rocznie z miesięczną ratą. Dziewczynie za tigrę 1.4, też dwudziestoletnią, liczyli po 2k, musiała w końcu na matkę przepisać i teraz ma za 1.5k xD
I niby jak przeliczysz 1.5k funtów, to wychodzi dużo więcej na plny, ale tam łatwiej jest odłożyć w roku na to jedną pensję, niż tutaj. A po roku/dwóch moi znajomi kupują tam sobie kilkuletnie auta, gdzie u nas potrzeba na to lat i farta ;d
Ehh, jeśli chodzi o utrzymanie samochodu, to naprawdę w tym kraju jesteśmy teraz w czarnej dupie...
Nie ma sie co dziwic. Polska jako kolonia innych krajów musi na nie pracować.
Nie wiem czemu tak na nich naskakujecie. Jak ktoś niewiele potrafi i ma pracować tutaj w jakiejś gówno robocie za minimalną krajową i ledwo ciągnąć do pierwszego to nie ma się co dziwić, że ma wyjebane na losy kraju i woli wyjechać do rozwiniętych krajów i za tą samą pracę być w stanie żyć jak człowiek. To dalej będą gównopieniądze patrząc z perspektywy obywateli tamtego kraju, ale tam za te gówno pieniądze da się normalnie żyć.
Mnie poza miejsce urodzenia z tym krajem nic nie łączy, nie jestem patriotą ani nic z tych rzeczy, ale raczej tu zostanę, bo tutaj jestem obywatelem, chociaż w dupę jebie mnie rząd to nie będę chociaż nachodźcą gdzieś indziej.
Ale nikt nie mowi, oczywiscie ze lepiej wyjechać jak masz robić do konca zycia w pl na kasie w tesco i nic cie tu nie trzyma. Tylko tutaj chodziło o to że typ opowiada bajki ze po 2 latach jego znajomi maja auto dom cos tam xdd
Ale co tu gadać typ nadal na utrzymaniu starych, nie musi myśleć o żadnych opłatach nawet tel3fon mu pewnie płacą.
Moze znajomi mu zapomnieli powiedziec ze na loterii wygrali czy cos bo nie oszukujmy to sa niezle bajki, mogli jeszcze pare lat pozbierac to z ich umiejeetnoscia oszczedzania by sobie wille kupili
Dużo się da w anglii wiem z autopsji;p moi znajomi, parka, na dwie wypłaty po 1400 funtów. Na start wynajmowali 1 pokój (u wujka chłopaka no ale płacili te 400 funtów), jedną wypłate odkładali na drugą żyli. Po pół roku kupili BMW za 6,500 funtów, teraz już są tam z 1,5 roku i mają chate na kredyt(?) tutaj nie jestem pewien ale jak co zapytam:P da się? da się
Bristol btw, jakby ktoś pytał o miasto
Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma :)
Mówi się tylko o tych którym się udało a są jeszcze ci którzy wrócili szybko.
Nie wiem czy to lepsze rozwiązanie czy nie, jak nie masz pomysłu, nic cie nie trzyma to wyjeżdżajcie.
Mam paru kumpli którzy chwalą sobie bardzo życie za granicą a mam też kilku dla których to była walka o przetrwanie.
Jak ktos chce pojechac do UK i dorobic sie w przeciagu 2-3lat to polecam prace na tirach. Ostro zapierdalajac 6dni w tygodniu po parenascie godzin mozna zarobic nawet 800-1000f tygodniowki. Do tego prace na tirach jest bardzo latwo dostac, przez straszny niedobor kierowcow.
Kilka razy w temacie byla poruszana kwestia wyjechania na zarobek i zarobienie na dom z ogrodkiem, pomysl bedacy alternatywa brania kredytu na 50lat ;). Sam jestem w takiej sytuacji z dziewczyna wiec opisze jak to wyglada.
Zarabiamy 1400f/msc podstawy w srednim miescie w Angli. Zwykla praca fizyczna stawka cos troche ponad 11f na godzine. Wynajalem duzy dom 5 pokoi + salon/jadalnia, maly ogrodek. Finalnie mieszkamy w 6 osob(2pary i 2 kumpli), ale tak fajnie sie sklada, ze kazdy pracuje na innych zmianach i w inne dni, ze bardzo malo sie widujemy. Praktycznie tylko sobota kazdy jest w domu, co akurat jest spoko, bo mozna razem gdzies wyjsc. Czynsz z wszystkimi rachunkami to okolo 180-200f(max w okresie zimowym) msc od osoby. Na jedzenie mysle nie wydajemy wiecej niz po 150f. Jedzenie nie jest tu drozsze niz w polsce, niektore produkty powiedzialbym ze nawet tansze. Do drozszych napewno nalezy mieso. Za 300f spokojnie sie obkupimy na miesiac. 1400 - 350 = 1050. do tego doliczmy dojazdy do pracy jakies pierdoly typu zakupy w sklepie na rogu 50, zostaje nam 1000. 200 odliczmy na jakies ciuchy, wyjscie gdzies czy wakacje 2 razy do roku. Zostaje 800 funtow. To spokojnie mozna odlozyc. Moja dziewczyna jest bardzo oszczedna i zawsze odklada sporo wiecej ale jak widac we 2 mozna w rok spokojnie odlozyc 100k zl . Maly domek z ogrodkiem + dzialka,to jakies 350k (DOMEK 80-90m nie kurwa palac 200m2 bo zaraz sie odezwa znawcy ze w tej cenie nie wybudujesz kurwa stodoly). Oczywiscie moje wyliczenia nie uwzgledniaja jakichkolwiek nadgodzin czy dodatkowej roboty.
Pracuje 3 razy w tygodniu, raz na miesiac 4dni wtygodniu. Po godzinach rozwijam biznes na ebay ktory da mi kilkaset funtow na miesiac dodatkowego zysku. Wiem ze nie jest to zycie z bajki i mieszkamy jak studenci ale wole sie kilka lat pomeczyc, zdobyc umiejetnosci nabrac doswiadczenia a za kilka lat mieszkac na swoim, zalozyc rodzine i cieszyc sie ze spokojnego zycia.