witajcie,
4 dni temu ćwiczyłem na wf w szkole. Byliśmy na szkolnej siłowni, ćwiczyliśmy z kumplami aż nadszedł martwy ciąg. Podczas dźwigania nie odczuwałem żadnych bóli. Dopiero w domu, w nocy ból był tak ogromny że rodzic zawiózł mnie na SOR, tam stwierdzono wysunięcie krążka i lekkie obniżenie kręgu czy coś takiego... Na drugi dzień pojechałem do neurologa - ta sama diagnoza + stwierdziła, że powrót do zdrowia zajmie minimum jakieś 2 miesiące (jest 4 dzień a ja normalnie chodzę i prawie się schylam...). Dostałem zastrzyki, przeciwbólowe itp.
Jaka jest szansa, że dostanę jakieś odszkodowanie? Miał ktoś taki przypadek? Czy to będzie tak samo łatwe jak gdy w podstawówce łamało się palce na wfach i za każdym razem przyznawali po 50 zł? Oczywiście w tym przypadku liczę na większą kwotę.
pzdr
Zakładki