udarr napisał
Siwy a tak szczerze to kiedy proponowałeś ten płyn do spryskiwaczy czy cokolwiek to były osoby, które się decydowały na zakup? Ja sobie zdaję sprawę z tego, że to jest odgórnie narzucone ale jeszcze nigdy nie widziałem żeby ktoś kupił ten polecany produkt. Przecież jak chcę hotdoga czy płyn do spryskiwaczy to wiem o tym najlepiej i sam to kupie także nie trzeba mi tego proponować. Dlatego nie rozumiem po cholerę jakiś spec od marketingu czy kto się tym zajmuje każe o to pytać.
Smutne jest to, że czasami się decydowali, więc mimo tego, że 80% osób wkurza takie zachowanie, a 15% ma to gdzieś, to wciąż zostaje te 5%, przez które takie coś nie tylko zostanie, a pewnie kierownicy znajdą sposób, aby być bardziej natrętnym i wkurzającym (statystyki wymyślone).
Też nie proponowałeś tego płynu cały czas. Jak ktoś przyszedł kupić hot doga, to proponując mu płyn byś wyszedł na większego debila, za jakiego Cię uznawali. Trzeba było dostosować propozycję do zakupów (a o dziwo mnóstwo osób wolało robić zakupy na drogiej stacji benzynowej, niż przejść się do sklepu spożywczego, znajdującego się 50m dalej, który miał całkiem niskie ceny. Chodzi mi o przypadki, gdy nie tankowali.)
Wymyślili też coś takiego, że jak uda się wszystkim zmianom przez miesiąc czasu sprzedać określoną ilość danych produktów (zazwyczaj te ich napoje energetyczne "Verva") to pracownikom przysługuje premia, która zależy od tego ile ich sprzedali (pod koniec miesiąca był ranking. Jak udało się tą normę wyrobić, dopiero wtedy było to brane pod uwagę). I czasami przychodził do nas pewien koleś, który dorabiał sobie tylko (pracował na pół etatu) i tak nachalnie wciskał ludziom te produkty, że aż mi się głupio robiło, że pracuje w tym samym miejscu co on. Mimo, iż ktoś mu odmawiał trzy razy, to wymyślał coś nowego, aby tylko to kupili.
@Madduro
Właśnie problem nie jest w sprzedawcach (przynajmniej w większości, bo ten co go wyżej opisałem, to był jakiś szczególny wyjątek), a w zarządzie. To oni wymyślają takie durne przepisy. Normalnie bym się sam do tego nie stosował, ale wymyślili sobie coś takiego jak "Tajemniczy klient". Przychodzi człowiek Orlenu (nie wiesz jak wygląda, kiedy będzie, itp.) udaje normalnego klienta i potem przesyła raport z Twojego zachowania. Nie zaproponowałeś czegoś to już Ci obniżają ocenę. Za niski wynik masz ? Możesz wylecieć, dostać naganę, zapomnieć o premii, czy co oni tam sobie jeszcze wymyślą.
Dla mnie o wiele wygodniej byłoby załatwić wszystko w ciszy i spokoju, bez potrzeby słuchania jakim to złodziejem jestem, bo chcę biednego człowieka naciągnąć na zakup czegoś, mimo iż mnie na prawdę gówno obchodziło, czy on kupi ten płyn czy nie. Rozumiem, że ludzi to wkurza, ale nie trzeba wyładowywać się na pracowniku, który po prostu MUSI tak się zachować.
@Super Predator
Szczerze, to czekanie, aż trzeci raz Ci coś zaproponuje, to i tak za dużo. Na stacji najlepiej od razu powiedzieć, że płacisz za zakupy i nic więcej Ci nie potrzeba, więc nawet niech Ci niczego nie proponuje. Wtedy i Ty masz spokój, a pracownik nie musi Cię dalej męczyć.
Sądze, że w normalnych sklepach też tak to działa, ale pewności nie mam.
Zakładki