Alex Hope napisał
Zdaje się, że tutaj.
Dokładnie to. Pijaństwo jest na zjebanych domkach
Robiłem rok temu z 60letnim operatorem koparki, to narzekał, że kiedyś za komuny to rano się przychodziło i już flaszka czekała, a teraz to już nie te czasy
>60letni tynkarz z browarem w jednej ręce i kielnią w drugiej
>kolejny 60 letni gościu, zajechaliśmy mu do sklepu na przerwie, jakieś 2 godziny później spał najebany na płytach szalunkowych
Urodziny ktoś ma czy jakakolwiek inna okazja, zwołujesz ludzi, flaszeczka schodzi w 5 minut i wszyscy znowu szczęśliwi pracują
Wujaszek robi na budowach takich na większą skalę, to bhpowcy non stop +codziennie szef chodzi z alkomatem, ludzie z miejsca wylatują za pijaństwo
W sumie najbardziej mnie zniszczyło, jak szefo pozwalniał ludzi za picie, przyjął ukraińców na ich miejsce, którzy się zwolnili, bo stwierdzili, że nie będą tak ciężko pracować
A co do moich najgorszych doświadczeń to 2 lata temu pracowałem 2 miesiące na zbrojarni, najgorsze kurestwo jakie mnie dotąd spotkało. Na hali w lecie gorąc okrutny, w zimie pizgawica, całą zmianę (robiliśmy 12h dziennie) jeden pierdolony ruch cęgami w różnych dziwnych pozycjach, kręgosłup napierdala, a łapska porozcinane od drutu. Stropy robiliśmy w formach, żeby nie trzeba było przenosić - akurat tam padało słońce, cały dzień jebaczka schylony do ziemi, na hali 40stopni, jebane słońce, którego promienie na ciebie padają i stalowa rozgrzana forma, na której jesteś, była to zdecydowanie najgorsza część zbrojeń. Przy belkach zdecydowanie lepiej, nie trzeba było się schylać, nawet spoko sprawa. Ściany to też było okrutne kurestwo. Połowa roboty na kucaka i kręcisz nad sobą, druga połowa stoisz na siatce i wiążesz pod sobą. Większość stali nosisz ręcznie, nie licząc prostych prętów, które przywozi suwnica.
Po dwóch-trzech tygodniach ręce tak bolały, że rano nie mogłem posmarować chleba masłem + opuszki palców miałem zdrętwiałe jeszcze przez 2 miesiące po skończeniu roboty. Do tego szef skurwysyn psychol jebany nie polecam. Nawet ukraińcy uciekali z tej roboty na drugi dzień
Aktualnie praca w biurze projektowym. W pierwszy tydzień roboty to po prostu czułem się jak na wakacjach po takich robotach, jak budowa czy zbrojarnia. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ludzie, same ogarnięte człowieki, nie trzeba się użerać z kurestwem i punktualne wypłaty. Nawet nie wiecie jak się zdziwiłem, gdy dostałem na początek umowę o dzieło i dostałem wypłatę przed końcem miesiąca. Jo w szoku.
Zarobki póki co małe, bo koło 2k na umowie o pracę+opłacają mi studia, ale pod względem mojego rozwoju myślę, że lepiej nie mogłem trafić. Do tego firmowe wyjścia np. do restauracji i tor kartingowy czy laserowy paintball. Coś pięknego.
Zakładki