Pomyślałem, że może i ja opiszę swoje dotychczasowe(tygodniowe) doświadczenie w pracy ;d.
Jakieś 3 tygodnie temu przyleciałem do Anglii w celu znalezienia pracy i zarobienia trochę GBP. Przez dwa tygodnie chodziłem z dziewczyną i rozdawaliśmy swoje CV we wszystkich restauracjach jakie napotkaliśmy w celu znalezienia czegoś jako kelner. Po jakimś czasie do mojej dziewczyny odezwała się babka z jednej restauracji, żeby przyszła na interview w sprawie pracy. Na interview okazało się, że potrzebują jeszcze do kuchni, więc od razu do mnie zadzwoniła. Podobno nic nie musiałem umieć, ale z początku w ogóle mi się ten pomysł nie spodobał, więc powiedziałem, że nie, ale później jak na mnie moja dziewczyna "nakrzyczała", to zdecydowałem się pójść i spytać o to. Poszedłem i dali mi od razu termin próbnej zmiany na następny dzień. Stresowałem się trochę, bo nie miałem pojęcia o co w ogóle chodzi w tej kuchni.
Gdy przyszedłem okazało się, że potrzebują kogoś na stanowisko chef z początku na sałatkach. Próbna zmiana była okropna i nie chciałem już tam być w jej połowie. Zapieprz jak ja pierdole i ciągłe pytanie "What should I do", "How should I do that?", etc.. Po prostu masakra. Okazało się jednak, że szef kuchni dał mi pracę i zaczynałem dwa dni później. Pierwsze dni(w zeszłym tygodniu) były okropne, ciągła praca na stojąco była trudna. Do tego dwie zmiany dziennie 10:00-15:00 i 18:00-23:00. Praca głównie polega na przyrządzaniu sałatek, smażeniu wszystkiego, co idzie do oleju(frytki, kalmary, mozarella w panierce i takie tam), obsługi grilla, kontrolowaniu ile mam w pojemnikach rzeczy, żeby w czasie, kiedy cały czas się coś robi niczego nie zabrakło. W tym też pomoc sekcjom pasty i pizzy(to restauracja włoska), a czasem nawet zmywak. Wszystkie przepisy na sałatki i inne pierdoły są wszędzie porozwieszane(w sensie ile czego potrzeba, a nie dokładny przepis, ale kto tam potrzebuje tego do sałatki). Całą resztę mi cierpliwie tłumaczą.
Robienie dań polega na tym, że kelner na sali zbiera zamówienia i wklepuje w maszynie, a u nas na dole wychodzą z maszyny paragony z tym, co potrzeba. Wszystko trzeba kontrolować i jeszcze się w tym gubię, ale jestem pod wrażeniem ile rzeczy na raz potrafię ogarniać, a z każdym dniem jest ich coraz więcej.
Reasumując: naprawdę fajna praca mi się trafiła, szczególnie dzięki temu, że mam wyrozumiałych i cierpliwych ludzi obok siebie. Jestem na pozycji chefa bez wykształcenia kucharskiego i prawie zerowej wiedzy na ten temat ;d. Co śmieszniejsze w samej restauracji jest na kilkanaście osób chyba tylko dwie osoby są z Anglii. Na kuchni mam head chefa z Węgier, innego chefa też, trzeciego z Czech i gośc na zmywaku z Anglii. Niestety jednak mam najniższką stawkę, bo coś koło 5GBP na godzinę, ale co zmianę(jakieś 4-5h) mogę mieć jeden posiłek, które oscylują tu w granicach 7-10GBP :>
Zakładki