Blubby napisał
Ostatnio już w akcie desperacji zatrudniłem się do pracy, którą zawsze uważałem za gówno i.. pracuję dwa miesiące i jest fajnie ;)
Mówię tu o telemarketingu. Wciskanie głupot niczego nie świadomym ludziom (właśnie to było zawsze przyczyną mojego negatywnego nastawienia do takiej pracy). Okazało się jednak zupełnie inaczej niż przewidywałem.
Pracuję 6.5h/dzień od poniedziałku do piątku, w tym pół godziny przerwy, które mogę sobie rozbijać na kilka krótszych. Ponadto dwie soboty w miesiącu po 8h pracy (45 min przerwy). Za zrobienie 101-150h w miesiącu (czyli przedział, w którym się znajduję) płacą mi 9zł brutto/godzina. Do tego dochodzą różne premie za postępy w pracy, które w łatwy sposób się zdobywa. Średnio miesięcznie zarabiam ~1200zł. Oczywiście można pracować po 10h dziennie + wszystkie soboty i zarobić 2.5k-3k, ale mi to nie potrzebne. Dalej. Pracuję w otoczeniu głównie młodych osób, co jest bardzo pozytywnym aspektem. Naszymi przełożonymi również nie są osoby jakoś wybitnie stare, do tego bardzo w porządku ludzie. Praca wygląda tak, że siadamy w boksach i dzwonimy przez komputer do ludzi, zapraszając ich na spotkania organizowane przez grupę Philipiak (zapewne ktoś z Was już miał spam od naszej firmy, bo dzwonimy po całej Polsce). Gadasz z klientami, w między czasie z kumplem/koleżanką siedzącymi obok, pijesz kawę z kubeczka i latasz do kibla zapalić e-fajke kiedy tylko Ci się to podoba :P Jeśli jesteś w stanie i się wyrobisz to w czasie przerwy możesz sobie okrążyć całe miasto i nikt Ci problemu nie robi. Nikt też nie podchodzi do Ciebie z ryjem i nie mówi co robisz w pracy źle, a co masz poprawić :P
Jest to zdecydowanie moja pierwsza praca, do której chcę chodzić i nie budzę się rano z myślą "kurwa mać". Polecam, szczególnie studentom utrzymującym się - tak jak ja - na garnuszku u mamy :) Łatwe i przyjemne pieniążki. Jedyne co trzeba mieć w tej pracy to naprawdę MOCNE nerwy, bo klienci potrafią czasami bardzo wkurwić. BARDZO.
same here, prawie. Nie tyle marketing, ale infolinia. 2 tygodniowe szkolenie o obsludze polis w ubezpieczalni i pomagam agentom wyszukac polise, albo jak nie potrafia u siebie odczytac jakichs zaległości czy ogólnie rozwiązać jakiś problem. Z agentami jest zajebiście, 1,5-2min rozmowy i zaorane, bo wiedza co chca, czego szukaja, dostaja odpowiedz, dziekuje do uslyszenia i tyle. Dzwoni klient to japierdole.jpg. Prawie zawsze rozmowa na 10 minut (dużo, zaraz powiem dlaczego), miliony pytań, zdań (w większosci, sa tez ogarnieci) i trzeba dopytywac sie o co dokladnie im chodzi, jakie dokladnie pismo dostali, czy na pewno wyslali do nas odpowiedni dokument itp.
elastyczny grafik, minimum 20h/tydzien mozna sobie ustalic, ja akurat pracuje 6h/dzien bo 3 razy trening, dla kobiety czas a jak akurat nie mam nic zaplanowane to easy moge zostać i sobie pracować normalnie np 8 i dostac za to hajs. Duży plus. Grafik. Dalej, płaca jest chujowa i system tez jest chujowy i ogolnie za pierdolenei sie z takimi klientami powinni wiecej placic, dokladnie wyglada to w ten sposob. Pierwsze przepracowane 200h to 10zl/h brutto, później jest to 8zl/h brutto, LUB akord. u mnei akurat: za obsluge agenta, przeprowadzona rozmowe odp oczatku do konca to 1,09zł brutto natomiast za klienta 1,25zł brutto. Podliczana jest stawka godzinowa po miesiacu i taka z połączeń - korzystniejsza dla nas zostaje nam wyplacona. Dodam tylko, że odejmuja za jakosc z wyplaty, sprawdzaja losowe 5 rozmow pod koniec miesiaca i wedlug formularza sprawdzaja. Pierwsze 3 miesiace pracy nie podlega temu sprawdzaniu. Powiem tak, zarobki sa mega niskie, bo do tego za przerwy nie placa (WTF). Przysluguje 5min przerwy za przepracowana godzine. Ja na 6h biore 2x po 10min na papierosa i cos zjesc na szybko w miedzyczasie. Zarabiam mało, bo w miesiacu powinienem miec 120h, po pierwszym miesiascu wyszło mi 94(?) opuściłem maks jeden dzień i może ze 3-4 razy z godzine/pół wczesniej musialem wyjsc. Mniejsza, dostalem stawke godzinowa, na reke okolo 700zł+. Słabe pieniadze jak na 6h/dzien. W dzień robię około 40-50 rozmów, 2/3 to agenci. Wiec na stawke za polaczenia nie wskocze a po przepracowanych 200h raczej tak ale zarobki jeszcze mi sie zmniejsza. Na raportach mam gotowość na 90+% (ile jestem online zeby wpadaly polaczenia) i to jest dobry wynik, a tak mało rozmów mam chociaz juz staram sie naddto nie pomagac tylko jak najszybciej zakonczyc rozmowe nie tracac na jakosci. duzy minus za zarobki. Chca mi podpiac jeszcze po szkoleniu ofc. dział windykacyjny, moze skocza polaczenia + 2zł chyba za rozmowe w sprawie windykacji, ale kokosow tez raczej nie bedzie. Zobacze.
atmosfera fajna, ludzie wporządku, wszyscy pomocni, lajtowo zawsze podpowiedza, poradza co powiedziec klientowi itd.
praca niewdzieczna, nie mam zadnych decyzyjnych praw, jak jest jakis blad na polisie, cokolwiek, to musze kierowac klienta/agenta na dany np. mail bo telefonu tam nie ma, albo odsylac zupelnie gdzie indziej i pozniej slucha sie o kompetencji i ogolnie.
ogolnie wstaje do pracy z "kurwa mac" albo czasami w ogole pierdole i nie przychodze, jeszcze nei dostalem zjebki za to xD spac w ogole mi sie nie chce wieczorami. Ciezki temat w ogole - ubezpieczenia. Na przeciwko jest upc, pracuje tam znajomy, druga wyplata 3,5k brutto gdzie nie bylo go przez ponad tydzien. Nie wierzylem mu jak mowil ze rekord ostatnio wpadl na kwote 16k za miesiac wyplata w brutto, koles zajebal tyle umow, ze 16k mu faktura przyszla. Mysle sobie ale im nagadali. Ten dostał 3,5k za 3 tyg po 7h pracy, drugi znajomy w drugim miesiacu też walczy o czwarty tysiac na wyplate majową. Ja walcze o pełny tysiak brutto.
Jak ktoś ma doswiadczenie i przetrwal w gownoorendzach za niegodziwe pieniadze - rozwijajcie to dalej jak wam wychodzi, jest to STRASZNIE oplacalny biznes. Aż mnei dupa boli jak za pierdoleniem sie z klientem a czemu to a czemu tamto dostaje ochłapy a po wyrecytowaniu oferty i probie namowienia juz aktualnego klienta na dodatkowy pakiet dostaje sie takie kosmiczne kwoty.
jc. ja pracuje w Warcie, koledzy w UPC
Zakładki