Cykle na bitcoinie są średnio co 3 lata, najpierw jest hossa, wszyscy wtedy kupują na górce, potem nadchodzi bessa albo elon musk napisze twita i wszyscy sprzedają na dołku, tak to działa w 90% przypadków. Jakbym kupił sobie bitcoina i ewentualnie kilka altów, wjebał to w pendrive (bo chyba tak to się robi?) zakopał gdzieś w pizdu z gps i przy następnej hossie odkopał i stwierdził, że kupiłem to w 2011 roku za 1$ to by to urząd skarbowy łyknął? Naprawdę wątpię, żeby bitcoin skończył się za tydzień, myślę, że o ile teraz nawet jest bessa, co nie jest takie pewne, jedni mówią że jest bessa inni że hossa, to prędzej czy później (możliwe, że za 3 lata znowu będzie hossa) bym sobie to sprzedał lub zostawił kolejne 3 lata na następną hossę. W takim wypadku zapłacę chyba 19% podatku czy ile tam się płaci i kupie sobie mieszkanie za legalne środki. Cholera wie, ile będzie stał bitcoin za 3 lata, ale naprawdę wątpię, że mniej niż teraz, kto wie czy nie 1kk usd. Tylko jest kwestia jak udowodnię, że kupiłem tego bitcoina za 1 usd, pamiętam, że jak to się zaczynało to można było za kliknięcie reklamy kraniku dostać 50 btc i jak mu udowodnią, że tak nie było? Albo że znalazłem pendrive na ulicy, odpaliłem go na kompie, a tam był bitcoin, sposobów jest sporo. Zna się ktoś na prawie i czy coś takiego by przeszło?
Zakładki