swoją drogą, zastanawia mnie nieco jedna sprawa
nie żyłem w Polsce ostatnie 11 lat
wyjechałem, bo nie byłem w stanie zarobić 3k na rękę(taki wtedy miałem próg życia godnie)
zarabiałem wtedy jakieś 2k netto czyli ok 900 zł powyżej minimalnej, bo byłem już na jakimś stanowisku w korpo hierarchii. Mame robiła pranie i obiad, było super.
Była to Polska Z, 60k mieszkańców, jakichś dwóch większych pracodawców, a jak otworzyła się castorama, to szczytem ambicji dużej części produkcji tejże korporacji było przejście tam na wózkowego.
No i teraz, czy ci ludzie, którzy pracowali w tym kołchozie i też mieli tam 2k(o ile dalej tam zostali), to czy mają teraz 7k?
czy raczej 3500? i wciąż wiążą koniec z końcem, ale jednak żyją niegodnie?
czy te 10-15k rzucane na prawo i lewo, nie jest przypadkiem nieco wyjęte z dupy i generalnie jest jednak jakimś luksusem zarezerwowanym dla specjalistów/niewielkich przedsiębiorców a nie większości społeczeństwa?
może lunche w pracy za 50zł też nie są czymś specjalnie normalnym dla grubej większości? i diety pudełkowe z vikinga również nie
Zakładki