Temat: Psychika człowieka [rozkmina filozoficzna]

a skąd ty to możesz wiedzieć jak on przed 2k22 tu z nami był

ale no pierdolenie ze biedacki to najszczęśliwsze na świecie podobne, chuj tam z głodem, mrozem, jesteś WOLNY od tych materialnych kotwic i chuj xD

potem się okazuje że twoje życie jest całkowicie inne od tej NAJPROSTSZEJ drogi do szczęścia, no ale wmowiles sobie jakąś misje xD no tygrysek jak chuj nie trolujcie mnie tu


to jest po prostu wygodne, łatwe i dostarcza ci serotoniny do mózgu, gdy to ograniczysz to szukasz alternatyw, często wymagających większego zaangażowania, a co za tym idzie satysfakcji, według mnie to jedna z największych chorób cywilizacyjnych obecnych czasów, ale skutki jeszcze nie są dobrze znane bo jesteśmy wchodzącym pokoleniem w te czasy

Podałem wersję dla największych ortodoksów, ale generalnie można pracować, żyć w suchym i ciepłym miejscu (a nawet własnym), pracować (to jest nawet generalnie wskazane); rzecz polega na tym, aby robić to z nieco odmiennego punktu. I tak, świadomy biedack, który nie szuka pociechy w materialiźmie (i nie jest Panem Zbysiem spod monopolowego) jest szczęśliwszy niż był, no nie wiem... Chester Bennington z Linkin Park


Jep. Skutki są już dość nieźle opisane, niekoniecznie jednak "systemowi" zależy, abyśmy byli ich w pełni świadomi. A dla nas to pozornie przyjemne, więc niewielu szuka.

No nie dość, ze spostrzegł i sam przed sobą przyznał, ze ma problem, to jeszcze napisał o tym publicznie.
Do tego dochodzi pewnie jeszcze fomo i uzależnienie od wyrzutów dopaminy, np taki tiktok. Ale tam tez są interesujące treści wbrew obiegowej opinii

Jeszcze mogę dodać, że taki Pan Miszcz, co raczej raptem 3 osoby na krzyż taki stan na tym świecie osiągają, to rzeczywiście - chuj z głodem, mrozem - raz, że tak realnie to tylko fizyczne doświadczenia ciała (obiektywnie nieprzyjemne, ale można ten obiektywizm wyłączyć i akceptować cierpienie takie, jakim jest); dwa - akceptujesz śmierć, twoje życie należy do boga i nie pragniesz niczego ani nikogo. Czym jest biedackość w takim stanie?

No realnie, to najlepiej iść na terapię uzależnień po prostu. W każdym większym mieście są raczej spox ośrodki. A z treściami jak najbardziej się zgadzam - generalnie dostajesz to, co chcesz dostawać; jak ktoś uważa że TikTok/Instagram to absolutne guano, to albo betonowy dziadek albo osobnik niezbyt rozgarnięty intelektualnie. Sam nie korzystam, bo jestem boomerem i nie odpowiada mi forma, ale tyle treści i fajnych ludzi, co najmilsza już zdobyła/poznała to wow

no fajnie, napisałeś że najprostszą drogą do szczęścia jest wyzbycie się powodów do smutku, a jakie będą te powody do szczęścia wtedy? dlatego właśnie kompletnie nie kupuję tego twojego spojrzenia, bo jest kompletnie nierealne i opiera się na mistycznych pierdoleniach "po prostu nie czuj bólu"

a na tego twojego jednego chestera babingtona masz miliard ludzi którzy dzień w dzień sobie włosy z głowy wyrywają, bo nie mają co sobie czy dzieciom dać do żarcia i miliardy ludzi którzy mają te podstawowe rzeczy zapewnione i jestem pewny że są szczęśliwsi niż ci wcześniejsi (tygrysek chyba podal przykład michaela jakcsona jak dobrze pamiętam)

Próbuj medytacji oddechowej. Jeśli cierpliwie wytrzymasz dwie godzinki myślenia o oddechu (można sobie mieć różne myśli, ale jak tylko się przyłapiesz, to wracasz do oddychania), to tego doświadczysz. Samo bycie, doświadczanie własnego ciała i cudu świata w bieżącym momencie są wystarczającym powodem do szczęścia.

Odnośnie cierpienia randomowych ludzi - nie mam odpowiedzi na to pytanie, samemu trudno mi to zaakceptować i połączyć z konceptem boga; bardziej zatem skupiam się na zaakceptowaniu, że niekoniecznie trzeba wszystko doskonale rozumieć, tylko brać świat taki, jaki jest. W sumie zszedłeś nieco na porównywanie problemów ludzi - droga donikąd, każdy w swym życiu niesie własny krzyż. Czy jest głodny, czy spragniony bliskości, czy pieniędzy, czy samotności - ma problemy i cierpi. Można powiedzieć, że ten głodny cierpi mocniej; natomiast mam co do tego czasami wątpliwości, skoro na własne życie targnęły się osoby głodu nie doświadczające. Czy pragnienie życia (jakie - trochę nieuczciwie zakładam mają osoby głodne), jest większym cierpieniem od wizji jego zaprzestania? Nie wiem, ale zastanawiać się jest nad czym.

z tego co się orientuję to głodujący ludzie nie chcą się zabić, tylko coś zjeść, więc nie rozumiem tego posta, ani co chciałeś przekazać

ja ci chciałem przekazać że piramida masłowa to ważna rzecz i zaklikaniem rzeczywistości że wcale nie jesteś głodny czy że ci palce nie odmarzają nie zmienisz faktów

Nwm Tadek no zacznij od czytania ze zrozumieniem po prostu. Twój post nie odnosi się do żadnej z poruszonej przeze mnie treści. Odnosisz się wyłącznie do swoich własnych, głębokich przekonań.

czytam ze zrozumieniem, po prostu mieszasz wątki i piszesz nielogicznie, stąd ciężko się do tego logicznie odnieść, a ja jestem uczulony na ludzi którzy "zrozumieli" życie, szczególnie gdy te ich mądrości całkowicie odbiegają od życia które prowadzą