Dzis doszedlem do wniosku ,ze nie potrafie sie cieszyc z malych rzeczy, ale przejdzmy do rzeczy zawsze wybieralem sobie jakis cel w zyciu i cieszylem sie w pelni z niego podczas gdy go zrealizowalem. Gdy zbieralem np. 100 zl na walkmena, ni huja bym sie cieszyl z uzbieranych 20zl, 40 zl czy 80 zl nawet gdy 100zl mialem juz uzbierane nie czulem radosci, dopiero gdy go kupilem i trzymalem w rekach. Dzis bylem swiadkiem jak moj dobry kumpel dostal w robocie kurtke ktora nosza tylko ludzie na wysokich stanowiskach i chodzil w niej caly dzien i sie cieszyl chociaz musial robic w niej najgorsza robote jaka jest dostepna w mojej robocie. Nie wiem czy jestem juz tak wypranym sciekiem emocjonalnym ,ze mi bylo by predzej wstyd chodzic w czyms na co nie zasluzylem czy moze on jest pojebany.
Zakładki