Dokładnie, zapałki w ręku dziecka to pożar.
Wersja do druku
Ideologia która zakłada podział ludzi w zależności od narodowości musi prowadzić do konfliktów. Nie jest to możliwe do ominięcia. Nie wiem komu można wkręcać, że może istnieć nacjonalizm bez nawoływania do nienawiści. Muzułmanów, którzy nie popierają ataków terrorystycznych jest całkiem sporo(zwolennicy terrorystów to margines), przed I i II wojną światową marginesem byli za to nacjolole nie nawołujący do konfliktu. I nie wiem co w tym nacjonalizmie jest dla polskiej młodzieży atrakcyjne, serio kult jednostki, autorytaryzm i policyjna pała to tak fajne rzeczy?
Jak to ktoś wcześniej mądrze napisał - równości nie ma i nie będzie bo to niemożliwe. A korzyści będą takie, że nie będzie sytuacji gdzie muzułmański imigrant jest więcej warty niż rodak.
Nie zgodzę się z tym. Procent muzułmanów nie popierających ataków terrorystycznych może i jest duży, ale wśród tej grupy co najmniej 80-90% nie popiera ataków, ale ma w dupie to, czy są, czy nie, a może 10%, jak nie mniej, jawnie się im przeciwstawia i to jest problem. Oni oficjalnie nie popierają, ale w głowie mają totalnie wyjabane w to, czy te ataki nadal będą, czy nie, więc nic nie robią ku temu, by było ich mniej. I mniej więcej tak samo było przed II wojną. Była grupa ludzi z poglądami nacjonalistycznymi, nawołująca do nienawiści itd. a cały motłoch miał to w dupie co Oni robią, dopóki bezpośrednio ich to nie dotykało. Tak to niestety działa.
Nie wiem gdzie Ty tu jakiś muzułmańskich emigrantów w Polsce widzisz. Anyway, rozmawiałem ze znajomą Włoszką ostatnio i wspomniałem jej, że nacjolole straszą Polaków, że zaleją nas tu jacyś muzułmańscy emigranci, spojrzała na mnie jak na idiotę i rozbrajającym głosem dodała, że nikt z nich przecież do Polski się nie wybiera. Mi tam się wydaje, że jak to bywało w nacjonalistycznych państwach, przeciętny rodak będzie pod butem "przywódców narodu", a jak mu się coś nie spodoba to go wsadzą do pierdla. Zresztą, kryterium dzielenia ludzi z uwagi na narodowość jest słabe, prędzej dogadałbym się z lewakiem z Malezji niż z narodowcem z Polski.
Załącznik 362646
Ehh u nas dalej jak w lesie :/
Cóz, Polska to chyba obecnie najbardziej wykręcony na prawo kraj w UE to i stąd takie wyniki. Ale podobno wstajemy z kolan.
No tak bo nacjonalizm to pełna wolności ideologia z poszanowaniem praw każdego człowieka. Ja wolę inaczej jednak pokierować swoim życiem niż dobrowolnie oddawać się pod buty "przywódców narodu".
Ten post odnośnie islamu to jedna z największych głupot jakie przeczytałem na tym forum. Już ci kiedyś pisałem, żebyś nie wypowiadał się na tematy o których nie masz żadnego pojęcia, ale dalej widzę, że robisz z siebie kompletne pośmiewisko (tym bardziej, że już kilka razy uciekłeś z podkulonym ogonem jak ci wytknąłem twoje nieuctwo, więc zdawało mi się, że już nauczyłeś się co to pokora, ale jak widzę jednak nie).
Jak będę miał czas to może się odniosę, bo zaraz spotykam się z kumplem i mam własne zajęcia. Zresztą, już nieraz wytykałem ci jakim jesteś ignorantem i nic z tego nie wyniosłeś, więc nie wiem czy w ogóle jest sens, bo i tak tobie jak przeciętnemu głupkowi będzie to latać koło dupy co ci napiszę.
To niestety nie do końca tak fajnie wygląda. Jak popytasz ich na ulicy, to wszyscy są przeciwni, owszem. Problem polega na tym, że nawet będąc przeciwnymi zamachom, solidaryzują się ze swoimi braćmi. Czy to ze względu na wiarę, czy pochodzenie. Dlaczego nie wydają nam przyszłych zamachowców? Dlaczego, gdy dochodzi do burd czy nawet przepychanek słownych z udziałem kilku muzułmanów, po chwili całe ulice są ich pełne? Pokłócisz się z jednym, bo specjalnie zahaczył Cię barkiem, po kilku sekundach masz na głowie ich wszystkich z całej okolicy i wizję rychłego wpierdolu. Oni odczuwają tak silną więź na tle religijnym i narodowościowym, że choćby nienawidzili swojego sąsiada, który właśnie szykuje bombowy weekend w centrum handlowym, i byli przeciwni zamachom, to i tak będą siedzieć cicho. Bo to brat w wierze. Także to ich potępianie zamachów można sobie wsadzić, co najwyżej, w dupę.
Choćby nie wiem jak mocno nam wmawiano tę równość, o której piszesz, choćbyśmy wszyscy w to uwierzyli i starali się zapomnieć o różnicach między nami, to nic to nie da, ponieważ muzułmanie nie uważają nas za równych sobie i nigdy nie będą tak nas traktować.
Mój ojciec miał za młodu przyjaciela - Czeczena. Bracia na zabój. Tamten facet - normalny gość. Uczynny, pomocny, powiedziałbyś, że dobry człowiek. Żyjący w Rosji, w Moskwie, zintegrowany z rosyjską kulturą, pracujący, normalny obywatel. Myślisz, że co powiedział ojcu na temat konfliktów na tle religijnym? Żeby, w razie czego, nigdy nawet nie próbował się mieszać, bo on nie chce zabijać przyjaciela, ale jeśli będzie musiał, to dla Allaha to zrobi.