Temat: Tradycyjne golenie

Paczuszka żyletek przy takim goleniu co 2-3 dni starczy na miesiąc, tam chyba jest 6 czy 7 żyletek.

Nie zgodzę się z tym, najpierw smaruję twarz kropelką oliwki na to nakładam ubitą pianę i golenie 3 razy. Po roku zarost zrobił się bardziej miękki

Na 3 razy, tzn, że najpierw piana, golenie z włosem, drugi raz piana cięcie w bok, trzeci raz piana i cięcie pod włos.

http://facetaria.pl/proraso-proraso-...0ml-p-948.html
Nakładasz to na twarz tzw. pre shave, ubijasz pianę i w tym czasie zarost super Ci się zmiękczy, już nigdy nie dowiesz się co to twardy zarost.


Pewnie, zobaczę co sobie wybierzesz @szulak ;

Golę się tak już dobrych kilka lat.
Mam maszynkę na żyletki wilkinsona za 15zł plastikową, z dociążeniem z metalu
I generalnie jest to tak prosta konstrukcja, że nie do końca rozumeim po co wydawać na maszynke 300zł? sztuka dla sztuki? Goli się zajebiście i nie wiem co miałoby być innego
Natomiast w necie na forach otym przeczytasz różne rzeczy... Tak to jest... Dozbieraj i kup coś lepszego. Na każdym forum dotyczącym czegoś, dowiesz się, że tylko modele przedmiotu x od ceny 300% normalnego dla zjadaczy chleba przedmiotu X mają sens...

Ja mam tradycyjną z żyletką taką skręcaną (spadek po ojcu hehe), i jest na prawdę zajebista teraz to już bym nie odpalił żadnej gilete czy innego guwna, bo ta zbiera wszystko i zarost tak szybko znowu nie zarasta.

ja nawet widzialem roznice jak zmieniłem jednorazowke na takie gilette fusion za 50 zl :P
Za 300 zł kupiłbym golare jakby mnie sama goliła i kanapki robiła do pracy

ja też
fusion w ogóle mnie nie goliła, bo ma tak gęsto ostrza, że po prostu z moim futrem nie daje rady
z tego co wypróbowałem do tej pory to 3 ostrza bic i nic innego, tradycyjnej a tym bardziej brzytwy to się trochę boję

+ cel: golenie co 2-3 dni?
u mnie to zamień na godziny i może będzie spoko...
dlatego olałem sprawę, szkoda zachodu jak i tak zaraz po goleniu mam papier ścierny na mordzie, a wieczorem już zwyczajne kolce

Próbowałem już kilku sposobów na golenie: tanie jednorazówki, drogie plastkiowe maszynki, golarki elektryczne i na razie skończyłem z maszynką na żyletki.

Mam bardzo twardy zarost i o ile te zwykłe maszynki były ok to zawsze czegoś mi brakowało, o elektrycznej się nie będę wypowiadał bo szkoda strzępić ryja i 300zł wyjebane w błoto. Mam taki 'problem' że MUSZĘ mieć gładką twarz, inaczej się źle czuję. Od kilku miesięcy używam maszynki na żyletki i jest pięknie - pierwszy miesiąc był ciężki ale teraz to już nawet na dwa razy idzie się gładko ogolić. Za cały zestaw dałem kilka stów (dwa mydła + pędzel + maszynka + żyletki) i nie żałuję. Czasu trochę idzie, ale szczerze mówiąc to tylko 5-10 minut więcej niż zwykłymi maszynkami. Na urodziny sprawię sobie brzytwę i jestem bardzo ciekawy wyników.


@up
te, rumcajs
ty się golisz? XD

Nie, maszynka na żyletki to nie tylko "uchwyt". Większość maszynek różni się od siebie swoimi właściwościami. Są maszynki łagodne, są agresywne, są takie "po środku". Na opanowanie tradycyjnej maszynki potrzeba czasu i wprawy, ważne są też żyletki - bo nie każde dobrze sprawdzają się na danej twarzy i w maszynce. Żeby było jasne, wszystkie usuną zarost, z tym, że dobre połączenie tychże zrobi to idealnie i komfortowo. Jeśli chodzi o czas, to dokładne golenie z wyrobieniem piany zajmuje ~10 minut. Pędzel na początek - świnia, rozmiar M. Jak się spodoba, można wydawać kasę na wynalazki. Tanie borsuki odradzam. Mogą kłuć. Silvertipy za to są drogie. Syntetyki do mnie jakoy nie przemawiają, ale ludzie je chwalą. Twarde mydła (i drogie) też na starcie bym odpuścił. Raczej tańsze, np. Proraso, Palmolive, Tabac, Derby, albo kremy do golenia. Z tych ostatnich łatwo wyrabia się pianę. Koszt maszynki też nie jest wcale taki wysoki. Mühle R89 czy bliźniaczy Edwin Jagger pasują większości. Od kilku lat używam R41 i zostanę przy tym egzemplarzu aż się rozpadnie. Osobiście pasują mi żyletki z Petersburga czyli to co tam tłucze Gillette -Astry, Gillette Stainless. Jest w miarę tanio i fajnie. Pasują mi też japońskie Feather. Dla mnie ten sposób golenia jest idealny i mam w dupie gadżeciaży.

A dlaczego wydają tyle kasy? Bo ich stać.

Też miałem wilkinsona plastikowego jako pierwszą maszynkę, żeby spróbować. Po zakupie muhla i pierwszej próbie - niebo a ziemia, komfort golenia nieporównywalny. Dlaczego wydawać na maszynkę 300zł? Bo prawdopodobnie to ostatni zakup maszynki w moim życiu. Maszynka kosztowała 130-150 zł, już nie pamiętam, do tego pędzel drugie tyle.