Znalazłem dwa razy w życiu jakieś smartfony w liceum i na uczelni to je oddałem do portierni, no bo po co mi to? Sprzedam może za dwie stówy na lewo, a ryzykuję jakieś konsekwencje prawne. Poza tym wypada oddać. Z drugiej strony jakbym znalazł stówę gdzieś na korytarzu i nie widziałbym osoby, która ją zgubiła to wsadziłbym ją do kieszeni. Nie dla tego, że to inny przypadek niż telefon, tylko znalezienie osoby, która faktycznie by te pieniądze zgubiła graniczy z cudem. Moim zdaniem zachowałeś się w porządku, o tych ewentualnych 200-300 złotych które mógłbyś pozyskać ze sprzedaży łańcuszka, za kilka tygodni zapomnisz, a komfort psychiczny będziesz czuć znacznie dłużej.
Zakładki