XD jesli jest przymus placenia skladek to jest to forma publicznej opieki zdrowotnej, w polsce wyglada to podobnie bo jest pobierane od twojego dochodu, wiec ja nie wiem o co juz chodzi typiarzu wyczuwam trolla
Widzę jesteś dość odporny na wiedzę. Ale ok, spróbuję choć trochę Ci umysł rozjaśnić. :)
Przymus jest płacenia na twoje prywatne konto bankowe z którego płacone są rachunki które wystawia ci lekarz gdy się do niego udasz. Podejrzewam, że cały czas masz wgląd jakie jest saldo na twoim koncie i ile kasy posiadasz. Zapewne działa to tak, że możesz iść z tym kontem do lekarza czy kliniki jaka ci się najbardziej podoba.
Nie wiem w jakiej ty Polsce mieszkasz jeśli u ciebie wygląda cała sytuacja podobnie. XD
Tu masz jeszcze więcej na ten temat. Wystarczy przeczytać cała stronę, a nie tylko nagłówek i kilka pierwszych linijek. :P
Ciągle uważasz, że w Polsce jest podobnie? xDCytuj:
Istnieje silna motywacja, by z tych kont wydawać jak najmniej. Jeżeli ktoś uzbiera maksymalną kwotę, nadwyżka jest przenoszona na konto CPF, z którego można na przykład spłacać kredyt hipoteczny. Aby rozłożyć ryzyko i wzmocnić poczucie odpowiedzialności za rodzinę pozwolono na finansowanie z własnego konta Medisave wydatków medycznych najbliższej rodziny (małżonka, rodziców, dziadków i dzieci).
no nie
podobna jest w tym sensie ze tak i w polsce jak i w singapurze jest PRZYMUS placenia skladek zdrowotnych, o calej reszcie nikt tutaj nie mowi i nikogo to nie obchodzi
typiarzu piszesz ze w singapurze nie ma publicznej sluzby zdrowia
public health system nie mylic z public hairCytuj:
Approximately 70-80% of Singaporeans obtain their medical care within the public health system.
W USA gdzie również nie ma publicznej opieki zdrowotnej, w sytuacji gdy np. ktoś zgłosi najebanego w trupa osobnika na ławce: dostaje niezbędną pomoc, hospitalizację, kroplówki i leki + rachunek przy wyjściu za koszty akcji i całej reszty, który nawet za takie głupoty może być w tysiącach.
W polsce też jak nie masz ubezpieczenia to dostaniesz rachunek za pobyt w szpitalu. Ale nawet jak go nie masz to gdy będziesz leżał na ulicy, czy twoje życie będzie zagrożone to otrzymasz pomoc. Zresztą tak samo jak w USA, singapurze, czy krajach z nim sąsiadujących.
xDDDCytuj:
Dla mnie publiczny = darmowy
no nic dziwnego, ze brakuje lekarzy w tym kraju jak na pierdolone rezydentury nie ma miejsc (ew. zostaje jeszcze wolontariat).
zwiekszenie ilosci studentow konczacych lek w polszy =/= zwiekszenie ilosci specjalistow w tym kraju
bo ogromna czesc osob wyjezdza po zakonczeniu do niemiec, skandynawii.
100% racji
jeszcze egzamin na specjalizacje gdzie jego zdawalność to ok 60%, na zachodzie nikt o coś takiego nie daje jebania i niema żadnych egzaminów
tak btw. każdy kolejny post o singapurze czy innym nie wnoszący nic, do dyskusji o sytuacji w Polsce, kraju powinien być karany warnem
z anestezjologii 91% ujebalo XDD to jest jakies nieporozumienie.
to że na zachodzie nikt nie daje jebania, to nie znaczy że musimy brać z nich przykład, patrz -> multi kulti - sprawdziło się?
ja jednak wolę aby taki studencina/ przyszły lekarzyna zdał ten egzamin niż aby jakiś tuman zajmował się moją sprawą, wnioskując po Twoim poście ty o to nie dajesz jebania xD.
Czyli co, najpierw źle że powstaje prywatna uczelnia (bo prywatna = beznadziejna - płacisz, przepuszczają każdego idiotę) i będą śmierci noworodków itp. Teraz źle bo restrykcyjne podejście do nowych lekarzy. Widać tu doskonały przykład takiego typowego polskiego myślenia, czyli narzekania na wszystko i wszystkich. Nie zrozumcie mnie źle z tym polskim myśleniem, kocham ten kraj, ale narzekanie ludzi na wszystko, często bez umiejętności racjonalnego wytłumaczenia swojego toku myślenia wywołuje u mnie uczucie głębokiej irytacji.
Nie rozumiesz typie, że te egzaminy są zrobione tak żebyś ich nie zdał?? Bo starym leśnym dziadkom będziesz zabierał pacjentów?
Co do tej uczelni to jest ona stworzona dla dzieci, które są głupsze od swoich rodziców doktorkow i nie dali rady zdać tych matur na 85+%. Ktoś wyczuł dobry biznes, bo sam znam co najmniej dwie osoby które są zainteresowane tą uczelnią.
Skoro zdało 9% to znaczy, że się da tylko trzeba więcej czasu poświęcić na naukę. Jeżeli uczelnia chce długoterminowo zarabiać to głupie dzieci sobie na niej nie poradzą, no bo kto za 10 lat chciałby płacić 240 tysięcy złotych za możliwość zdobycia bezwartościowego na rynku pracy papieru? Stawiam tutaj kropkę, mniej teorii spiskowych a więcej ciężkiej pracy.
Zaraz padnie taka odpowiedź, więc przyspieszę- te 9% pewnie ma plecy w lekarskim towarzystwie.
I przypomnę jeszcze raz- nic się nie zmieni, ludzie którzy mieli wyjeżdżać do Lwowa czy innych wschodnich uczelni pójdą sobie do Krakowa i tyle.
Dzisiaj miałem nie przyjemność bycia w 2 przychodniach i pewien tak " kuuurwa " i złapałem się za głowę, że w Polsce nie ma jakiejś rewolucji czy protestów.
Do dermatologa na zabieg chciałem się zapisać, teraz uwaga bo jebniecie:
Mam przyjść w listopadzie 2016 aby zapisać się na 2017 rok ja nie wiem czy to żart, strzał w pysk czy jak strzał z karabinu?
Byłem u chirurga ogólnego 30 marca na zabieg, a on mi mówi że przykro mu ale wyczerpali JuŻ limity, no kurwa na początku roku?
Niech przyjmują na tą medycynę od 30% i egzaminy na zdanie 60% bo to co się dzieje i ile trzeba czekać to sobie nie wyobrażam jakbym był ciężko chory to wolałbym zainwestować w trumnę niż czekać na ten jebany nfz
Ja ostantio mialem zabawna sytuacje - mialem skrecony nadgarstek i założyli mi szynę. Ortopeda na urazówce powiedział mi, że po tygodniu mam się zgłosić do dowolnej poradni ortopedycznej żeby ktoś mi to ściągnął i rzucił okiem. Po około pięciu dniach poszedłem do najbliższej przychodni w której przyjmował ortopeda żeby zapytać o szczegóły. Zaproponowano mi termin zdjęcia szyny po kolejnych 2 tygodniach, czyli lacznie mialbym w niej chodzic trzykrotnie dluzej niz powinienem tylko dlatego ze nie bylo terminu. Ostatecznie w innej poradni udalo mi sie umowic na lepszy termin, ale wciaz uwazam te sytuacje za dosc kuriozalna.
Sluzba zdrowia finansowana w taki sposob w jaki jest akutalnie nie moze dzialac dobrze, bo nie ma tu normalnej relacji usługodawca - usłogobiorca (i "klient nasz pan"). Gdyby sposob finansowania sluzby zdrowia byl inny, to i weryfikacja umiejetnosci lekarzy dzialalaby inaczej niz tylko na zasadzie ma lub nie ma papierka. Wniosek: same prywatne uczelnie ksztalcace lekarzy to nie musi byc problem, problem lezy duzo glebiej.
@up,
Masz racje, idąc do takiej przychodni jak np dziś to czuje się gorzej niż gówno (traktowany) byłbym za tym aby ubezpieczenie było dobrowolne, bo na moim przykładzie z dziś widać że to nie działa, ale wątpie aby za 20 lat się to zmieniło nawet niestety
Hehe, opowiem wam zabawną sytuację. Do mojego kumpla w UK przyjechała mama w odwiedziny i poszli z nią razem na lodowisko na łyżwy. Pech chciał, że połamała tam sobie nogę i w szpitalu musieli robić zabieg składania jej na śruby i blaszki. Oczywiście z platyny, a jak wiadomo platyna jest droższa od złota. Wszystko się zrosło i zagoiło, ale jak pytała się potem lekarza o te śruby tu w Anglii to lekarz powiedział, że te śruby zostają już w niej na zawsze. Nie ma potrzeby ich wyjmować jeśli nie sprawiają problemów. Ok. Wróciła wiec do Polski i poszła też do kontroli do polskiego lekarza, a lekarz orzekł, że oczywiście trzeba te śruby koniecznie wyjąć, bo nie mogą tam zostać. Tak więc koniec końców dała się namówić na kolejny zabieg i wyjeli jej te śruby i blaszki. :P
Poniekąd, ale jeszcze głębiej. Kontraktowania - na pewno, tego nie trzeba wyjasniać chyba. Gdyby kontrakty lekarzy zalezaly bardizej od jakosci swiadczonych przez nich uslug to by bylo lepiej, w przypadku panstwowej sluzby zdrowia nie do konca tak jest. Co do traktowania lekarzy to nie jestem pewien o co chodzi, ale jesli o to ze sa pewne grupy ludzi (w szczegolnosci starsi i samotni albo nadopiekuncze mamy z dziecmi) ktore chodza do lekarzy bez powodu to tak - zgadzam sie. Ale to wciaz objawy, a nie zrodlo problemu.
świetny argument z multi kulti, daje okejke
musisz zrozumieć ze egzamin specjalizacyjny zdaje LEKARZ po roku stażu + przepracowanych 5-6 latach, gdzie godzinowo to wychodzi pewnie ponad 10 lat normalnej tyry a nie studenciak -.-
na prawde trudno zrozumieć ze tu zawsze chodzi o kasę? stara klika oblewa na speckach żeby sobie nie robić konkurencji, bo jak jest 1 anestezjolog w mieście to pensje ma wyższą od zachodniej bo bez niego cała chirurgia stoi elo
Ukraina nie jest w UE i dyplom lekarza zdobyty na ichniejszych uczelniach nie jest w Polsce ani całej UE uznawany, nawet jak byśmy chcieli brać tych półlekarzyn to nie możemy bo całe szczęście UE zabrania, oczywiście mogą robić nostryfikację. I taki ziomek co kończył lwów, ma tytuł lekarza, na ukrainie trzepał by łapówy ostro, przychodzi do nas na zajęci i wie mnie niż studenci na 3 roku. Autopsja.
Na przykład o to, że lekarze zarabiają śmieszne pieniądze w stosunku do odpowiedzialności stażu pracy i wiedzy jaką mają.
Tak, mogą dorabiać w gabinecie czy w szpitalach na peryferiach, gdzie lekarzy muszą bardziej przyciągać i oferują większe pieniądze.
Tylko czy nie uważasz za śmieszne, że np. ordynator oddziału z 30 letnim doświadczeniem zarabia w szpitalu niecałe 5000 miesięcznie?
W porównaniu do pieniędzy, jakie może zarobić prywatnie to wręcz żałosne.
O tym, jak wygląda robienie specjalizacji w Polsce pisałem już wcześniej.
https://www.facebook.com/kwitlekarza/?fref=ts