No siema ^.^
Dziesiejsza rozkmina by ja:
Wczoraj 60+letni staruszek potrącił w Tychach 2 dzieci (jedno 1,5 roku, drugie jeszcze młodsze? No nie ważne). Generalnie chodzi o to że okoliczni mieszkańcy (ale nie tylko- także internet, radio, media) huczą o całej sytuacji jakby stało się nie wiadomo co.
W tym miejscu pojawia się moja rozkmina, mianowicie dlaczego ludzie robią z tego problemu (ale też innych, jak Madzia z Sosnowca, czy ostatnie zaginięcie tej kobiety) taki wielki problem, nie zauważając inncyh tragedii, które mają miejsce na ziemi?
Spotkałem się z opinią że "dzieci mogły by życ, gdyby dziad jechał bezpieczniej".
Dziecko w afryce też mogło by żyć, gdyby dostało szklankę wody.
Newsweek podaje, że codziennie z głodu ginie 15.000 ludzi. Ludzie tego nie chcą wiedzieć.
Pytam się, w czym ta dwójka dzieci była lepsza od 15.000 ludzi, którzy umierają z głodu? Dlatego mówi się że "mogliśmy tego uniknąć", że to wina kierowcy, że wielka tragedia etc.
Okej, miał miejsce wypadek, zginęli ludzi. Ale to był tylko WYPADEK. To że ludzie umierają z głodu to nie wypadek, tylko ZNIECZULICA. Coś o wiele gorszego od wczorajszego wypadku, o czym się nie mówi.
Dlaczego ludzie martwią się tylko o siebie i swoich bliskich (ewentualnie ograniczając się do najbliższego toczenia), a jeśli tragedia ma miejsce 5000km dalej, to traktują to jak film?
Ludzie tego nie widzą, bo nie chcą wiedzieć.
Nie chcą wiedzieć, bo nie chcą pomagać.
Nie chcą pomagać bo są egoistami.
#DISCUSS
Zakładki