Hej, przez wakacje jezdzilem pociagiem i z 10 razy zdarzylo mi sie nie kupowac biletu w kasie tylko w pociagu u konduktora i bez problemu. Dzisiaj szedlem na dworzec i zwykle kupuje w kasie ale ze pociag juz odjezdzal to musialem biec. Wbijam od razu do wagonu i mowie ze chce bilet. A konduktor ze mowi mi ze mam zaplacic ponad o 200% z ceny biletu wiecej bo nie kupilem w kasie. To ja sciema ze kasa nieczynna byla przeciez to jak mialem kupic w kasie. A on do mnie ze czynna byla. To ja mowie ze chyba lepiej wiem bo to ja wsiadalem na tej stacji a nie on i ze moze pani Grazyna sobie przerwe zrobila bo miala cos pilnego do zalatwienia np poszla do WC i zamknela kase. I ze stalem i czekalem przez 5 minut az pociag przyjechal. A on na to zebym bulil hajs. To ja na to ze nie mam bo dwa zlote zabralem wychodzac z domu bo ja biedny student. A on ze w drodze wyjatku mi sprzeda za tyle ale to ostatni raz.
To moje coolstory. I teraz pytanie do was torgi kto ma tu jakie prawa. W regulaminie jest jak kasy nie ma na stacji albo jest nieczynna/ma przerwe etc to mozna bez doplaty kupic bilet. Jak kasa otwarta to z doplata.
Czesto jest tak ze przychodze 5 minut przed odjazdem ale w kasie jest osob od zajebania i trzeba czekac ponad te 5 minut. Jezeli powiem prawde to oni beda mieli gdzies ze tak bylo - kasa byla otwarta moj problem wiec lepiej mowic ze akurat nieczynna byla? I czy jak tak powiem i sie bede upieral ze byla nieczynna i nie bede mial hajsu to co moga mi zrobic?
Zakładki