Szanowna Pani Moniko,
Z pewnym zażenowaniem przeczytałem Pani komentarz "Ch..., d... i kamieni kupa" w "Gazecie Wyborczej". Uważałem Panią za profesjonalną, obiektywną dziennikarkę; trochę się teraz obawiam, czy nie "ustawia się" Pani już pod nową władzę.
Pozwolę sobie odnieść się do wybranych punktów Pani wystąpienia. Uważam, że premier Tusk podjął w zeszłym roku, w danych okolicznościach, jedynie słuszną decyzję. Mnie również nie oburza to, co było w nagraniach - przypominam - prywatnych rozmów. Natomiast Pani komentarz zawiera, mam nadzieję niecelowe, przekłamania.
Ocena ministra Sienkiewicza ("Ch ") nie dotyczyła, jak Pani sugeruje, stanu państwa, tylko firmy Polskie Inwestycje Rozwojowe. O państwie wyraził się natomiast, że "istnieje tylko teoretycznie". Subtelna, ale jednak różnica. Myślę, że on w ten sposób wyrażał w PRYWATNEJ rozmowie swój niepokój o stan państwa, które w wielu przypadkach, od 25 lat, na co dzień zawodzi swych obywateli, i to niezależnie od tego, kto jest u sterów władzy.
W przeciwieństwie do Pani uważam, że zarówno premier Tusk, jak i wicepremier Bieńkowska zostawili nasz kraj w kwitnącej kondycji, tylko że nie jest to na rękę poszukującym sensacji dziennikarzom, których głównym zadaniem, w celu przyciągnięcia jak największej widowni (a więc i droższych reklam), jest wynajdywać sensacje nawet tam, gdzie ich nie ma.
A propos wicepremier Bieńkowskiej: Dlaczego obiektywni podobno dziennikarze, w tym również Pani, nie korygujecie kłamliwych zarzutów, jakoby powiedziała, że "nie jest możliwe, żeby ktoś pracował za 6 tys. zł", co słyszymy codziennie z ust przedstawicieli opozycji? Przecież oryginalna wypowiedź dotyczyła pracy na stanowisku ministerialnym! A proszę szczerze odpowiedzieć, czy Pani pracowałaby za 6 tys. zł? Bo ja jako prezes zarządu firmy - nie.
Czy minister Sikorski nie miał racji, kiedy w PRYWATNEJ, poufnej rozmowie oceniał stan relacji Polska - USA? Czy nie są takie, jak je określił? Skandalem jest, że ktoś taką bardzo wrażliwą wypowiedź opublikował, ale nie świadczy to bynajmniej źle o Sikorskim, który dowiódł, że mocno stąpa po ziemi, a nie żyje w ułudzie.
Osobiście uważam, że podjęte przez panią premier Kopacz decyzje są błędem, a rząd - zamiast się samobiczować, dowodząc gawiedzi swych wyimaginowanych win - powinien poprawić politykę informacyjną. Pokazać, że Polska, wbrew opinii interesownej opozycji, nie jest w zgliszczach i nie dąży ku samozagładzie.
Niestety, wszystko zmierza do tego, że będziemy mieli znowu - że zacytuję Stefana Kisielewskiego - dyktaturę ciemniaków prowadzonych przez pasterza, który nie ma prawa jazdy ani konta bankowego, nie umie robić zakupów, natomiast jest mistrzem destrukcji, intryg i teorii spiskowych. I to w dużej mierze, wasza, dziennikarzy, zasługa.
Na koniec pozwolę sobie na nieco nielojalny chwyt erystyczny - argument ad personam: Skoro już Pani jest tak wielką zwolenniczką dymisji polityków, nawet po drobnych potknięciach, to dlaczego nie dziennikarzy?
Zakładki