Kurde, jeśli dziewczyna nie ma żadnych dodatkowych obowiązków i nie może znaleźć czasu dla chłopaka, który dał jej znać, że raz w tygodniu to dla niego za mało, to imo ma go po prostu w dupie. I to już nie jest raczej kwestia jakichś chorych, wymyślanych zasad czy niedojrzałości - jeśli słyszysz od partnera, na którym Ci zależy, że coś jest nie tak, to starasz się to wyjaśnić bądź coś zmienić, tak to działa w normalnym związku.
On jej mówi, że mu za mało, że potrzebuje częstszych spotkań, a ona na to "sorry, ale to niemożliwe, nie mam czasu", po czym wyskakuje gdzieś z koleżankami albo zbija bąki w domu... Przecież to zwykłe "mam wyjebane". @
Kelier ; Umów się z nią na jakieś spotkanie i porozmawiaj o tym jeszcze raz. Nie wiem jak do tego podchodzisz, ale ja, gdyby mi na dziewczynie zależało, zasygnalizowałbym jej po prostu, że jeśli to się nie zmieni, to kończę znajomość i tyle, bo nie chcę być czyjąś zabawką. Jeśli jej naprawdę również zależy, to coś wymyślicie i to ona powinna wyjść z inicjatywą. Jeśli ma Cię gdzieś, to usłyszysz: "wiem, skarbie, chciałabym, ale widzisz przecież, że nie mam czasu :(((("
W liceum jeszcze zacząłem spotykać się z dziewczyną, byliśmy ze sobą jakieś 2,5 roku, miłość na zabój po prostu. Ona mieszkała poza Łodzią, dojeżdżał tam tylko jeden autobus, który jeździł raz na kilka godzin, a dziewczyna studiowała na dwóch kierunkach, i to nie pokroju zarządzania, ogarniała sobie jakąś pracę dorywczo i co chwila musiała zasuwać pomagać w domu przy rodzeństwie. I znajdowała dla mnie czas. Czasem więcej, czasem mniej, ale nigdy nie czułem, że mnie olewa. Jeśli Ty tak czujesz, to zastanowiłbym się nad szczerością jej deklaracji...
Zakładki