O właśnie, odnośnie tego,co mówi Byczek.
Żyję trochę szybko i intensywnie (studia dzienne co wiąże się z zajęciami codziennie, praca na 3/4 etatu), a mój chłopak tego nie rozumie (mówi, że tak nie jest). Pracuję różnie, ale zazwyczaj na zmianach nocnych, przez co kolejnego dnia muszę odespać lub idę na uczelnie śpiąc zaledwie 3-4h i wracam po uczelni wyspać się porządnie. Mój chłopak z kolei ma zajęcia od 8 do 14 codziennie i... tyle. Codziennie wychodzi gdzieś z kolegami, ogólnie ma mnóstwo wolnego czasu. Denerwuje mnie to, że nie potrafi zrozumieć, że nie mam ochoty spędzać z nim każdej wolnej chwili mojego czasu. Przykład? Wczoraj święto, niby wolne, ale ja w pracy od 6 do 19. Spałam krótko, dlatego po pracy jedyne na co miałam ochotę, to walnąć się do łóżka i zasnąć. Co na to mój chłopak? "Ok, idź, odpocznij". Chwilę rozmowy i pada magiczne zdanie "Myślałem jednak, że będzie miło jak przyjadę, obejrzymy film, pójdziemy na spacer i coś porobimy". No i zaczęła się kłótnia znowu o to samo, o to, że potrzebuję od czasu do czasu chwili dla siebie i oddechu. Poza tym, zasnęłam o 20 co chyba świadczy o moim stanie fizycznym ;d On tego nie rozumie, bo codziennie ma mnóstwo czasu na obijanie się, spotykanie z kumplami. Jak ja chce się spotkać ze znajomymi (mam ich sporo, więc i tak teraz mam ograniczony czas na nich) to robi mi wyrzuty, że wolę iść do nich.
Może jestem zbyt przyziemna i mam inne priorytety, ale uważam, że w tym wieku już warto pracować i mieć swój hajs (on do tej pory nie oddał mi kasy za nasz wrześniowy wyjazd, za który ja wykładałam kasę) -,-
Zakładki