Pierwsza myśl na temat tej "rewolucji": w Polsce osoby, które jawnie pokazują, że im nie odpowiada polityka rządu i są antyrosyjscy są utożsamiani z faszystami, homofobami, skrajnymi narodowcami i chuj wie czym jeszcze. A kim są Ukraincy? Biednymi demonstrantami atakowanymi przez milicję, tak się składa, że akurat cegłówki i kamienie leciały od strony "rewolucjonistów".
Także od strony medialnej dalej szerzona jest u nas w Polsce propaganda pro UE.
Co do samego wydarzenia, czy byłbym za czy nie to zależy od tego jaki byłby plan Polski na najbliższe lata. Jeśli wychodzimy z UE niedługo to niech Ukraina wchodzi - podupadną bo dofinansowania zostaną tak czy siak rozkradzione a okropna biurokracja rozsadzi ich od środka, upadną też ważne miejsca przemytu podróbek, co na pewno biednym ludziom się nie spodoba.
Jeśli natomiast Polska ma zamiar zostać w UE, to pod żadnym pozorem niech Ukraina nie wchodzi do wspólnoty. Zbędna konkurencja na rynku europejskim, która mocno zaszkodziłaby RP.
Oczywiście jest trzecia opcja, o której jakoś nikt nie raczy wspomnieć. Pozostać neutralnym i spróbować budować silne własno na bazie własnej autonomii a nie wpieprzać się w układy, czy to moskiewskie czy to brukselskie.
Zakładki