Temat: Marsz Ateistów i Agnostyków.

Wszystkie te marszy mijają sie z celem, zawsze główny cel schodzi na dalszy plan.
Wieczne krzyki o pierdoły, co komu przeszkadza dana religia czy to że dany kraj jest chrześcijański czy nie.
Tak jest od zawsze, taka "tradycja" i tyle.

Za dużo szumu o nic.

Dochodzimy do absurdow... Demonstrowac nierobienie czegos. Jak ktos nie wierzy to na moj rozum taki ktos powinien po prostu grzecznie robic co do niego nalezy i w ogole uznac cos co nazywamy teologia za bezsens i nie angazowac sie zarazem w jakies demonstracje. Jednak widac, ze "mlodzi i wyksztalceni" musza sie rowniez pochwalic, ze w nic nie wierza.

Nawiasem mowiac: Nie slyszalem o naukowym dowodzie "nieistnienia Boga" tak wiec jestem gotow wysmiac wszelkie osoby, ktore twierdza, ze wierza "w to co mowi nauka" czy cos podobnego

"Co tydzień w poświęconej wodzie moczysz palce
Którymi oczy byś wydłubał za pięć złotych na klatce"

#top
Jestem bardzo zdziwiony, że katolicy tak kulturalnie zareagowali na ateistów. Nienawiść (wbrew swojej religii) u dzisiejszych polskich 'katolików' jest główną bronią w walce z przeciwnościami ich wiary.
Co do tematu, w ankiecie oczywiście jestem za oddzieleniem. Co do marszu mam mieszane uczucia. Nigdy nie popierałem np. parady równości, mimo że szanuje i akceptuje homoseksualistów. Po prostu nie każdy idąc w piękny, weekendowy dzień na nasz kochany, niezwykle bogaty historycznie, architektonicznie i kulturowo krakowski ryneczek ma ochotę widzieć i słuchać skandowanie oraz namawianie jakiejś grupy ludzi na zmienienie swoich poglądów. Jednak w głębi serca czuję potrzebę pokazania głównie starszemu pokoleniu, że nie każdy wierzy w to co napisało czterech fajfusów 2 tysiące lat temu, kiedy jeszcze nie myślano, żeby w smoki i czarownice wierzyć. Religijność w naszym kraju jest bardzo ciężką sprawą i na pewno nie ma wolności wyznania. Jak ktoś nie jest katolikiem, to od razu zostanie zlinczowany. Nie oszukujmy się - nasz kraj pod tym względem przypomina średniowiecze. Dlatego trzeba walczyć z tym, w jaki sposób, nie wiem. Niestety nigdy nie zrozumiem najstarszego pokolenia, współczuję im, przeżyli ciężkie czasy itd. i pewnie dlatego nie zrozumiem ich poglądów.

Dzięki autorom takich tematów. Dzięki Wam mogę się wyżyć intelektualnie, z nadzieją że ktoś mnie wysłucha i pomyśli, nie tak jak w realu :/.

Stalowa Wola/Warszawa. W Warszawie studiuję z poważnymi ludźmi i przebywam w ich gronie zazwyczaj więc tego nie widzę, jednak w pierwotnym miejscu zamieszkania spotykałem się nie raz z szydzenia czy grożenia osobom tylko dlatego, że chodzą do kościoła (nie ważne czy wierzą, co robią w domu, teraz ateizm jest na topie więc trzeba korzystać - o takim zjawisku mówię). Nie spotkałem się za to nigdzie z jakąkolwiek dyskryminacją ateistów, nie mówiąc już o czymś takim jak niezatrudnianie kogoś z tego względu (no może ksiądz z ambony grozi palcem, nie wiem, bo nie chodzę, ale czy to można nazwać dyskryminacją? :P).
Częstochowa jest moim zdaniem miastem bardzo katolickim (jeśli można tak powiedzieć o mieście) i tam rzeczywiście mohery mogą krzywo patrzeć na co niektórych.