Czy ja wiem? Mało jest teraz lasek, które dają dupy pierwszemu lepszemu chłopakowi? U mnie w liceum kilka takich się znajdzie.
A jak już ktoś serio byłby zdesperowany to zawsze można zwrócić się o profesjonalną poradę do burdelmamy. ;d
Pozdrawiam!
Wersja do druku
No powiem wam, że na każde LO przypada kilka/naście łatwych panienek.
To, że wychowanie seksualne JEST to połowa sukcesu, ono jeszcze JAKIEŚ musi być.
Najczęściej WDŻ jest na ostatniej godzinie lekcyjnej w gimbazie, wszyscy wychodzą, a później przykładowa Ania dowiedziała się, że jej koleżanka Zosia usłyszała od swojej koleżanki Wioli, że za pierwszym razem nie da się zajść w ciąże.
Może właśnie dlatego? IMO wychowanie seksualne od gimnazjum to zdecydowanie za późno. Później się dziwić, że gimbusy się pieprzą po kiblach jak króliki bez zabezpieczenia. Do tego trzeba dodać, że o dziwo w niektórych gimnazjach nie ma takiego przedmiotu jak WDŻ. Dlaczego? Bo jest religia... I tu wcale nie żartuję, bo za moich czasów w gimnazjum właśnie tak było co osobiście mnie jako ateistę niezmiernie śmieszyło i żenowało, gdy słyszałem księdza wypowiadającego się na temat antykoncepcji. Teraz z tego co słyszałem od młodszego kumpla już się to zmieniło, ale wciąż nie zmienia to faktu, że na pomniejszych okolicznych wsiach dalej uznaje się księdza za szkolny autorytet od spraw seksualnych.
Pozdrawiam!
EDIT: Jeszcze można dodać fakt, że dzieciaki z gimnazjum uznają lekcję WDŻ jako chwilę wytchnienia na której można się wydurniać i mają głęboko w dupie to co ma do powiedzenia nauczyciel. W mojej opinii warto by wprowadzić WDŻ w 2 ostatnich latach podstawówki z prostego powodu jakim jest większe posłuszeństwo i ogarnięcie dzieci, które chcąc nie chcąc będą słuchały nauczycielki, a nie rozdupczały lekcję jak niewyżyci gimnazjaliści uznający WDŻ jako wolną godzinę, na której można się zabawić.
Pozdrawiam!
Ja u siebie w gim na WDŻWR to nie miałem za bardzo ciekawych tematów... była to luźna lekcja przeważnie, raz pamiętam rozmawialiśmy na lekcji o tym jak muzułmanki są źle traktowane przez swoją religie a jaki to fajnie nie jest w europie. Nauczyciele nie potrafili u mnie poprowadzić takiej lekcji, albo temat był nudny tak, że się spało prawie albo nauczyciel sam się peszył przed rozmową o tym z uczniami.
Problemem jest to, że rodzice się wstydzą/boją, szkoła to samo więc zostają koledzy a to, że przy pierwszym razie się nie zachodzi w ciąże to do dziś przecież istnieje taki mit ;d
U mnie na seksie w szkole nauczyli nas całe g..., w technikum był jedyny spoko facet co nas ostrzegał przed chorobami wenerycznymi i podawał sposoby antykoncepcji, późno ale zawsze, mimo że większość już wiedziała, a nawet przeżył swoje. Powinni go wysłać do podstawówki, jakby tylko tyle kurwa z jego ust nie wychodziło
Gadacie, gadacie tak, że nie przelecielibyście panny, której nie kochacie, a jak ktoś wcześniej dobrze powiedział, że i tak byście taką zaruchali jak byście mieli okazję. I nie oszukujcie się, że czekacie na dziewczynę, którą pokochacie i teraz seks odstawiacie na bok. Po prostu nie macie co dupczyć i koniec pieśni. A do tych co dalej tkwią w swoich przekonaniach to wyobraźcie sobie taką sytuacje: Jesteś z panną (Nic cię z nią nie łączy) sam w chacie owa koleżanka chce się z tobą jebać. Co powiecie jej wtedy? ,,Sorry, ale musiałbym cię lepiej poznać?" Nie rozśmieszajcie mnie. Ci co by nie zaruchali to po prostu pedały.
ej to nie fair ja WDŻ mialem dopiero w LO. a co do super latwych panienek bzykajacych sie z kazdym po katach itp to ja sie z takimi nie spotkalem jeszcze a szkoda ;p nie wiem moze sie w jakims dziwnym towarzystwie obracam ze nie ma takich ludzi wokol mnie.
Nie "tą jedyną", byleby nie pierwszą lepszą, a pomysły typu "czekanie do ślubu", to dla mnie głupota.
@top
WDŻ? Dajcie spokój, u mnie to wyglądało tak że w podstawówce była to ostatnia lekcja(w 6 czy 5 klasie, nie pamiętam), nie obowiązkowa, no i większość osób na niej nie zostawała, bo po co siedzieć godzinę dłużej, w sumie sam chyba tylko raz tam byłem(gadaliśmy o narkotykach -.-). W gim. tak jak u większości, luźna lekcja, której w mojej klasie nie dało się poprowadzić. Tym bardziej że prowadziła ją nauczycielka od biol, która była stara, każdy mógł z niej "drzeć łacha", a ona nic sobie z tego nie robiła. Na dodatek gadała takie jakieś zacofańcze brednie że brzmiało to jakby jej książka była wydana za komuny, co by mnie wcale nie zdziwiło. W LO szkoda gadać, chyba 5 lekcji do zrobienia na półrocze, gdy jakiejśinnej lekcji nie ma, na dodatek prowadzi to babka z biblioteki...