Reklama
Strona 92 z 109 PierwszaPierwsza ... 42829091929394102 ... OstatniaOstatnia
Pokazuje wyniki od 1,366 do 1,380 z 1626

Temat: Creepypasta - straszne rzeczy tutaj pokazujom

  1. #1366
    Avatar Adziorroo
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Łódź
    Wiek
    30
    Posty
    3,264
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Cytuj Ander Twenty napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Wątpie żeby tu były jakieś autorskie pasty, chociaż pare(naście) stron temu ktoś swoje dziełą publikował ;D
    Ja 2 napisałem ale po 1 nikt już prawie past nie czyta a po drugie ciężko coś dobrego wymyślić+znaleść dobre foto do tego ;p

  2. #1367
    Avatar Ishy
    Data rejestracji
    2010
    Posty
    488
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Wybór

    Budzisz się wcześnie rano. Zegarek pokazuje godzinę 4:00. Na dworze jest jeszcze ciemno, za oknem słychać podmuchy zimnego wiatru. Cały dom pogrążony jest w mroku. Dzisiaj się przeprowadzacie. O 5:00 przyjedzie wóz zabierający bagaże. Wolnym krokiem idziesz do łazienki. Gdy z niej wychodzisz, słyszysz głos mamy dobiegający z dołu:
    -Kochanie, chodź do mnie na chwilę, potrzebuję twojej pomocy.
    Wciąż zaspany schodzisz schodami na parter. Nagle w połowie drogi słyszysz drugi, identyczny głos mamy dobiegający z jej sypalni:
    -NIE SCHODŹ NA DÓŁ ! JA TEŻ TO SŁYSZAŁAM.
    W którą stronę się udasz ?



    Kinghill



    To wcale nie jest najgorsze. Kilka lat temu, tfu miesięcy ! Ja już nawet nie wiem, ile czasu minęło od tamtej pory!
    Chcę Ci tylko przekazać, że jestem przerażony, ale to wcale nie jest najgorsze. To było wtedy, kiedy była jedna z tych upalnych nocy
    na początku lipca, chyba na początku...tak. Ja i Jane leżeliśmy na łóżku, tak jak ja leże teraz. Moje piękne skarby, nasze dziewczynki tego wieczoru postanowiły spać na dworzu, tak to było chyba w namiocie. Nie przypominam sobie nawet abym im na to pozwolił, pilnuję ich na każdym kroku, nie pozwoliłbym przenigdy aby cokolwiek im się stało. One chyba wtedy dogadały się z Jane... tak, musiały to razem zaplanować, że ja dopiero dowiedziałem się o tym jak już słodko sobie spały w ogródku. Są takie bystre i piękne, nie chciałem ich już budzić i zmuszać do pójścia z powrotem do domu. Strasznie się wtedy o nie bałem, ponieważ do mieszkania dopiero co się wprowadziliśmy. A może to zrobił ktoś z sąsiadów ? Czułem pewien niepokój z tym związany, nie wiedzieliśmy przecież jeszcze, jacy ludzie tu mieszkają i czy jest to na pewno tak bezpieczna okolica o jakiej nas zapewniano. Pamiętam, że Jane dała mi całusa i zapewniła, że dziewczynkom nic nie będzie.
    Ja wtedy chyba poprostu zasnąłem... aż do momentu kiedy obudził mnie hałas na dole, była już późna noc albo nawet wczesny ranek, nie pamiętam , nie chcę pamiętać! Odrazu pomyślałem o dziewczynkach, może coś się stało i dziewuchy postanowiły wrócić do domu, ten dźwięk był tak głośny, przerażający i okropny! Dobiegał chyba z kuchni lub z piwnicy ! Naprawdę się przestraszyłem.

    Ale to wcale nie jest najgorsze. Jane odrazu pobiegła na dół, pamiętam jak tam biegła. Ja w tym czasie wstałem i podszedłem do okna. Było strasznie duszno, uchyliłem je. Za chwilę zobaczyłem w ogródku Jane, rozsunęła zamek i weszła do namiotu. Usłyszałem zaspane dziewczynki, które zaprzeczały, jakoby słyszały jakiekolwiek dźwięki dochodzące z domu. Chociaż nie, one chyba dalej spały, ale Jane postanowiła je dla pewności obudzić i spytać czy wszystko w porządku. Postałem jeszcze chwilę , nie wiem czy to były sekundy czy minuty, słyszałem tylko jak Jane rozmawia z zaspanymi dziewczynkami. Padłem na łóżko. W pewnym momencie usłyszałem tupot na schodach i czułem jak się kładzie koło mnie. Byłem zbyt zmęczony żeby się odwrócić i porozmawiać więc powiedziałem, nie pamiętam nawet co, chciałem się tylko dowiedzieć czy wszystko gra. Głos dochodził zza okna ! Do ku**y nędzy ! Zza okna !

    ,, Kochanie z dziewczynkami wszystko w porządku, nie mam pojęcia co to był za dźwięk ale lepiej idź obejrzeć dom, one były cały czas w namiocie, chyba coś jest w mieszkaniu ! ''

    Nic już wtedy do mnie nie docierało, ale to wcale nie jest najgorsze. Co to jest ?! Co leży za mną na łóżku ?! W przypływie strachu, adrenaliny , nie wiem, gwałtownie się odwróciłem, nie zobaczyłem nic jak tylko opadającą jeszcze miejscami kołdrę ! Nie chcę o tym mówić . Nie chcę tego pamiętać! Nikt mi nie chciał uwierzyć, powiedzieli że byłem zaspany i
    to mi się zdawało ! A te przerażliwe jęki ?! Jane i jej matka stwierdziły, że to szczury ! Rozmawiali z sąsiadami i oni powiedzieli, że te draństwa panoszą się po Kinghill od jakiegoś czasu, po prostu łażą po piwnicach ! Zostałem z tym sam, na całe miesiące, jedynym ratunkiem było wymazanie tego incydentu z pamięci, to się nie wydarzyło ! Te myśli wróciły mi dopiero teraz, po tylu miesiącach, całe to zdarzenie, które teraz masz okazje przeczytać , te myśli związane z nim wróciły dopiero w tym momencie, a prawie całkiem udało mi się o tym zapomnieć !
    Ale to wcale nie jest najgorsze! Ten strumień świadomości, to całe zdarzenie przepłynęło mi przez głowe dosłownie w ułamkach sekund, w przypływie strachu, czy adrenaliny ? Nie wiem, ja już nic nie wiem !
    Dziś Jane zabrała dziewczynki i pojechała do mamy na .. nie ważne na ile ! Jest głucha noc, leże w łóżku i wpatruje się w okno tak samo jak tamtego wieczoru, czuję, że ogarnia mnie okropny paraliż,
    włosy stają mi nagle dęba. Ale to wcale nie jest najgorsze ! NAJGORSZE JEST TO, ŻE CZUJĘ JAK KOŁDRA ZA MNĄ SIĘ UNOSI
    Cytuj WlochatyOdkurzacz napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    zrobiłem to dlatego bo już mnie kiedys w chuja z tym zrobiliście... konkretnie chodzi o Grubsona - gość jest z mojego miasta i tak się składa że niedawno w towarzystwie wyszedłem na idiotę ..PRZEZ WAS !!! :(

  3. #1368
    Avatar Fifek
    Data rejestracji
    2010
    Położenie
    Suwałki
    Posty
    744
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Cytuj smietek napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Może dlatego, że to nie chłopak...
    Przeczytaj jeszcze raz ostatni akapit.
    Przecież żartowałem : |


    @
    No, wreszcie temat coś odżywa :P

    @down
    napisane z wielkich liter "XD" było za mało ironiczne?
    Ostatnio zmieniony przez Fifek : 25-08-2012, 23:23

  4. Reklama
  5. #1369
    Avatar smietek
    Data rejestracji
    2006
    Wiek
    32
    Posty
    207
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Cytuj Fifek napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Przecież żartowałem : |
    To poćwicz stosowanie ironii, bo w twoim poście się jej nie dopatrzyłem.

  6. #1370

    Data rejestracji
    2012
    Posty
    16
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Do czego to doszło na tym świecie, że emotki wskazują emocje...

  7. #1371
    Avatar Ander Twenty
    Data rejestracji
    2007
    Wiek
    29
    Posty
    4,414
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Cytuj CraP napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Do czego to doszło na tym świecie, że emotki wskazują emocje...
    emotki = obrazkowy sposób okazywania emocji, miszczu


    #topic
    Tłumaczy ktoś jakieś pasty?

  8. Reklama
  9. #1372
    Avatar Ishy
    Data rejestracji
    2010
    Posty
    488
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Wieża Ciszy

    19 stycznia 2003 roku - Indyjscy urzędnicy odważyli się wejść głębiej w dziewicze tereny dżungli, chcąc zbadać kilka osób zaginionych wynikających z raportów pobliskiego miasta. To co znaleźli było "Wieżą Ciszy" lub Dakhama [w przetłumaczeniu z indyjskiego,miejsce dla zmarłych, wielka długa wieża] Zoroastrianie [jedna z najstarszych religii indyjskich] wykorzystywali te miejsca do pozbycia się ciał na "wolnym powietrzu" zrzucając nieboszczyków z wieży.
    Podczas gdy miejsca tak jak te nie są rzadkie, w pewnych cześciach Indii znajduje się kilka szczególnych cech aluzji przy czymś bardziej niezwykłym...
    Żadne ze zwłok przedstawionych na zdjęciu nie zostały zidentyfikowane. Mieszańcy wsi znajdujących się obok, początkowo byli zaskoczeni wiadomością śmierci, oraz nie potrafili zidentyfikować tamtejszych ciał. A co ciekawe zwłoki nie pasują do opisu ludzi którzy wcześniej zaginęli.
    Nie było żadnych zwierząt wokół, oprócz robaków i kilku padniętych much. Zorosastrianie rozpruwali organy zmarłego i zostawiali zwierzętom, które żywiły się padliną. Urzędnicy znaleźli w trupach stosunkowo nietknięte przez jakiekolwiek zwierze ciała.
    Nie ma oficjalnej wiadomości dotyczącej ilości ciał znalezionych na wieży. Tak naprawdę, mało osób widziało to miejsce, dla tego jest tylko jedno zdjęcie które pokazuje wieże i ciała. Urzędnicy zaczęli unikać od tamtej pory tego miejsca, ponieważ jak mówią - czuli niepokój patrząc sie na wierze, jak by coś w niej tkwiło.
    Głęboki dół ze zdjęcia został napełniony na kilka stóp krwią - zdecydowanie więcej krwi niż zmarli mogli w sobie łącznie mieć. Smród był tak nieznośny że wielu urzędników zaczęło wymiotować, a na dodatek przyprawiało ich o mdłości już przed wejściem na Dakhama.
    Wyprawa miała się już kończyć gdy mieszkaniec małej wsi kopnął przypadkowo kość do dołu, przebijając koagulowaną powierzchnię basenu krwi. Ogromny wybuch gazu z powodującej rozkład krwi wybuchnął z dołu, ochlapując wszystkich w pobliżu razem z fotografem.
    Ci złapani w eksplozji, natychmiast zostali wysłani do szpitala, gdzie byli zarażeni jakąś infekcją.
    Zaczęli majaczyć, mieli gorączkę. wykrzykiwali coś o "zostaniu splamionym krwią Ahriman" [wcielenie zła w zoroastryzmie] pomimo tego nigdy nie przyznali się do wyznawania tejże religii.
    Tak naprawdę, wielu z nich nie miało pojęcia czym jest Dakhama i gdzie się znajdowała. Ludzie zaczęli majaczyć i zachowywali się jak opętani, majaczyli słowa od tyłu, aż nagle zaczęli atakować personel szpitalny do czasu gdy nie został podany środek uspokajający. Gorączka ostatecznie zabiła wszystkich.
    Gdy urzędnicy wrócili biegiem z informacjami dotyczącymi materiałów szkodliwych następnego dnia, miejsce było puste. Wszystkie ciała zostały usunięte i, zadzwiwiająco, kałuża krwi oraz dół zostały oczyszczone. Jedynym dowodem całej historii jest to zdjęcie
    http://i40.tinypic.com/20ue58x.png



    Grubas.

    Pewnego lipcowego dnia było tak gorąco, że postanowiłem zejść do piwnicy mojego bloku, żeby wziąć stamtąd wentylator.
    Ze względu na wielki bałagan panujący w mojej piwnicy przedzieranie się przez stertę gratów i bibelotów zajęło mi sporo czasu
    ale wreszcie znalazłem to po co przyszedłem. Znalazłem tam również coś co mnie zaintrygowało, coś czego nie spodziewałem się
    tam znaleźć i co z całą pewnością nie należy do mnie i nie należy też do nikogo z moich domowników (mieszkam z matką, ojcem i siostrą).
    Była to oryginalna kaseta VHS z filmem "Absolwent" z 1967 roku. Jednak nie to było najbardziej zadziwiające. Na kasecie nalepiony był pożółkły
    plaster a plomba na egzemplarzu była wyłamana. Na plastrze widniał y słowa napisane czarnym mazakiem "Mala per se". Wróciłem do mojego mieszkania jednak jako, że nie posiadam odtwarzacza VHS odłożyłem kasetę między książki na półce w moim pokoju i ze względu na natłok pracy kompletnie zapomniałem o całej sprawie.
    Jakieś pięć miesięcy później robiąc porządki w moim pokoju natknąłem się ponownie na tą kasetę. Ponownie się nią zaintrygowałem i postanowiłem
    obejrzeć ją u kogoś kto posiada odtwarzacz VHS. Padło na kolegę. Tak więc jednego z mroźnych zimowych wieczorów udałem się do kolegi, który mieszka w mieście sąsiadującym z moim. Usiedliśmy wygodnie na kanapie i odpaliliśmy znalezioną kasetę, uprzednio ją przewijając.
    To co ukazało się naszym oczom było makabryczne, potworne, załamujące. Na początku nagranie śnieżyło przez jakieś 45 sekund. Następnie pojawił się obraz. W prawym dolnym rogu widniała data 24.12.1989r. W pierwszym ujęciu kamera ustawiona była na kąt pokoju o bladych, gołych ścianach , widać było również fragment okna zasłoniętego drewnianymi okiennicami. Część podłogi zdawała się być pokryta gazetami. Po kilku nerwowych ruchach kamery, operator -kimkolwiek był - ustawił kamerę na środek pokoju bez mebli. Na środku stała biała, emaliowana wanna a w niej .... nieprzytomna lub martwa dziewczyna o brązowych lokatych włosach! Widok był tak kuriozalny, ze zrobiło mi się niedobrze. Biel ścian, zasłonięte okna i dziewczyna w wannie tworzyły klimat izolacji, zamknięcia i poczucia, że taka nienaturalna sytuacja musi skończyć się źle. Operator kiedy już ustawił kamerę na centralną część pokoju wszedł w kadr. Był to olbrzymi, gruby mężczyzna w białym podkoszulku, bokserkach i w czarnych skarpetkach. Twarzy nie było widać dokładnie gdyż jakość nagrania była kiepska (jak to bywa na nagraniach VHS) ale dało się zauważyć długie tłuste włosy opadające na ramiona i kark oraz zarys okrągłych okularów. Mężczyzna podszedł do dziewczyny w wannie, złapał ją za włosy i kilka razy uderzył o kant wanny jej głową tak, że ta się obudziła wydając z siebie krzyk cierpienia. W tym momencie roztrzęsiony kolega nacisną przycisk "eject" na odtwarzaczu wyłączając nagranie. Przez chwile siedzieliśmy nic do siebie nie mówiąc. Wyszliśmy na dwór trochę się przewietrzyć i ochłonąć - stwierdziliśmy, że musimy zobaczyć nagranie do końca.
    Dalej było jeszcze gorzej. Mężczyzna wyciągnął dziewczynę z wanny i czerwoną cegłówką zaczął uderzać ją w głowę. Dziewczyna siłą odrzutu uderzała w kant wanny. Słychać było jej krzyk i błaganie o litość. Grubas bił ją coraz mocniej i mocniej, tak jakby czerpał energie z tego, że dziewczyna błaga go o litość. W kadrze widać było coraz więcej krwawej czerwieni już nie tylko zalewającej nagie ciało dziewczyny ale też gazety na podłodze. Kiedy było już po wszystkim, mężczyzna podszedł do kamery z szaleńczym ale spokojnym uśmiechem na twarzy wyłączając kamerę.
    W następnym ujęciu kamera skierowana była na inną ścianę jak mniemam tego samego pokoju. W ścianie tej zrobiona była wielka wyrwa a obok stały czerwone cegły. Grubas przytaszczył zwłoki swojej ofiary i włożył je do wyrwy i następnie zaczął je zamurowywać.
    Zaraz po obejrzeniu nagrania przerażeni, zmęczeni i przygnębieni zadzwoniliśmy na policję. Funkcjonariusze zabrali kasetę a my z kolegą siedzieliśmy jeszcze długo w milczeniu borykając się z tym aby nie popaść w szaleństwo.
    Parę dni później zostałem wezwany na przesłuchanie na miejscowy komisariat policji. Po tym jak opowiedziałem gdzie znalazłem kasetę, Policjant prowadzący sprawę powiedział mi ,że nie obejrzałem całego nagrania. Powiedział również, że z uwagi na to,że sprawa dotyczy mnie pokaże mi resztę nagrania. Siedząc w gabinecie na komisariacie policji znowu stałem się obserwatorem tego piekielnego nagrania. W dalszej jego części widać było grupkę ludzi bawiącą się z okazji prawdopodobnie sylwestra na korytarzu ... mojego bloku.Byłem pewny, że za obiektywem stał oprawca młodej dziewczyny. Po pewnym czasie grupka ludzi na korytarzu udała się w stronę drzwi do jednego z mieszkań. Na drzwiach widniał .... numer mieszkania, w którym mieszkam. W tym momencie wybuchnąłem rozpaczliwym płaczem. Czułem się okropnie. Przytłoczyła mnie świadomość ,że od 2001 roku czyli od roku w ktorym przeprowadziłem się do tego mieszkania nie mieszkałem tylko z matką, ojcem i siostrą. Uświadomiłem sobie również, iż pokój, w którym doszło do masakry jest łudząco podobny do pokoju, który zamieszkuje moja siostra.
    Teraz czekam na ekipę techniczną , która rozbije ścianę i odkryje tajemnice z czym mieszkałem przez 10 lat...
    Zastanów się, co znajduje się w Twoich ścianach...


    Okno


    To się zdarzyło gdy miałem 7 lat. Pewnej pochmurnej nocy, obudziłem się i zamierzałem pójść do łazienki. Spojrzałem na okno i zobaczyłem coś, czego nie zapomnę do końca życia. Światło z latarni znajdującej się nieopodal, padało do mojego pokoju tak, że mogłem dokładnie zobaczyć wszystkie, nawet najmniejsze ślady na moim oknie. I zobaczyłem. Zobaczyłem odciski dwóch dłoni. Dłoni to złe słowo, były to upiorne, SZEŚCIOPALCZASTE, powykręcane łapy. Odciski ułożone były zupełnie tak, jakby ktoś lub raczej coś oparło się o szybę i obserwowało mnie gdy śpię. Popłakałem się i najszybciej jak potrafiłem, pobiegłem do rodziców. Widząc, że jestem przerażony, zerwali się na równe nogi. Gdy łamiącym się głosem opowiedziałem im co się stało, tata poszedł sprawdzić czy rzeczywiście są jakieś ślady, a ja zostałem z mamą. Tata wrócił i powiedział, że żadnych śladów tam nie ma i że na pewno wyobraźnia spłatała mi figla. Resztę nocy miałem przespać z rodzicami, bo rzecz jasna bałem się tam iść. Gdy zasypiałem zaczęło grzmieć i mocno padać, ale z mamą i tatą czułem się bezpiecznie i w końcu zasnąłem. Rano odważyłem się pójść do swojego pokoju, ale szyba była od zewnątrz przemyta deszczem, więc nawet jeśli były tam jakieś ślady, to już zostały zmyte. Przez kilka następnych nocy spałem z rodzicami, z czasem utwierdzając się w przekonaniu, że to na pewno były przywidzenia albo sen, w końcu takie rzeczy zdarzają się ludziom. Po tygodniu zacząłem znowu spać w swoim pokoju, ale przy zapalonej lampce, a po jakimś czasie i bez niej. Nigdy potem już nie miałem podobnych przygód. Teraz już jestem dorosły i czasem gdy z rodzicami wspominamy dawne czasy, wspominam o tym zdarzeniu, jednak nie pamiętam, żeby oni sami o tym wspominali. I zawsze na ich twarzach widzę wtedy dziwny niepokój.








    A, no i zapomniałbym. Kilka dni po tamtym indydencie tata kupił strzelbę.


    KŁAMCY

    Kiedyś żył w naszej dzielnicy chłopak imieniem Jimmy. Był to bardzo zabawny, sympatyczny dzieciak. Brakło mu jednak odpowiedzialności i wyczucia w swoich żartach. Był mimo to zadowolony z tego, jaki jest i nie miał zamiaru się zmieniać. Tym bardziej, że większość ludzi go lubiła, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie.

    Jeden z jego kolegów był wkurzony z dość surowego żartu Jimmy'ego. Było w nim coś z psychopatycznego sadysty, nie potrafił odróżnić żartu od zniewagi. Zebrał więc kilku innych chłopaków, którzy nie lubili Jimmy'ego i po skończonych zajęciach w szkole zaprowadzili go do sali od chemii. Unieruchomili chłopaka, lecz nie zakleili mu ust.
    ''Już niedługo będziesz się cieszyć swoją parszywą gębą'' - powiedział Brett, prowodyr całego zamieszania, patrząc w przerażone oczy ofiary. Skinął głową do swojego kolegi, a ten złapał kwas mrówkowy przechowywany w laboratorium i wylał mu na twarz. Następnie wszyscy stanęli wokół niego, zaczęli wołać o pomoc udając, że chcą uratować Jimmy'ego.
    Twarz Jimmy'ego była wprost zjadana przez kwas. Gdy ratownicy przybyli i zajmowali się chłopcem (który był już w stanie krzyczeć), jeden z lekarzy poprosił chłopców, żeby wyjaśnili, co się stało. Brett wyjaśnił, że przechodzili obok sali i zobaczyli w niej Jimmy'ego oblanego kwasem . Według jego relacji usiłowali mu pomóc. Pozostali chłopcy co chwila potwierdzali jego wersję. Jimmy próbował protestować w cichej agonii. Lekarz skinął głową i powiedział, że niedługo zostaną wezwani na kolejną rozmowę.

    Minęło kilka dni, chłopiec leżał na intensywnej terapii z bandażami na twarzy. Lekarze ratowali co mogli z jego twarzy. Wskutek ich działań szczęka chłopca trzymała się w zawiasach mimo znacznej utraty ciała i wciąż widział na jedno oko. Był w stanie mówić, jednak nie chciał odpowiadać na niczyje pytania. Wpatrywał się w sufit, nieobecny, wciąż powtarzając słowo '' KŁAMCY''. Jimmy nie będzie mógł już nigdy się uśmiechnąć, zostanie samotny w domu na zawsze. Chore, mściwe myśli pojawiały się w jego głowie. Musiał poczekać, aż nadarzy się okazja. Wtedy uderzy.
    ------------------------------------------------------------------------

    Jest weekend. Brett znalazł w swojej skrzynce na listy kasetę VHS z wyrytym napisem '' DLA CIEBIE''. Włożył ją do odtwarzacza.

    Był to amatorsko nagrany film, kręcony najprawdopodobniej w pośpiechu. Zaczyna się zoomem na codzienną gazetę; data jest wczorajsza. Natępnie kamera przeskakuje, ukazując brudną podłogę nieznanego pomieszczenia. Migotająca lampa lekko oświetla otoczenie. Kiedy kamera podniosła się, Brett zroumiał, że nie jest to normalny film.
    Przed kamerzystą siedział jeden z przyjaciół Bretta. Był nagi, wokół twarzy miał brudną opaskę, jego skóra była pokryta poparzeniami i ranami. Kamerzysta zdjął knebel z ust chłopca.
    ''Proszę, proszę...człowieku...pozwól mi odejść.... zrobiłem co chciałeś... O Boże...Jesse, Keith, Mike... Przykro mi chłopaki....prosze... tak mi...tak mi przykro...''

    Po prosstu powtarzał to w kółko, kołysając się na boki.

    Brett zaczął się trząść, widział spalone i zniekształcone ciała w tle. Zwłoki jego przyjaciół. Wszystkie ciała posiadają oznaczenia w postaci dużych liter.

    Kamerzysta chwyta siedzącego przed nim chłopaka za podbródek nakazując mu wstać. Doprowadził go do drzwi, których nie obejmuje kamera. Słychać krzyki i już po chwili Brett może zobaczyć ciała swoich przyjaciół układające się w słowo ''KŁAMCA''.
    Aparat wyłącza się automatycznie.

    Po chwili uruchamia się ponownie.
    Tym razem kamerzysta jest na zewnątrz. Prawdopodobnie tym razem kamerę trzyma ocalały przyjaciel Bretta.
    ''Gdzie jesteś ? Gdzie jesteś, popaprańcu ? Powiedziałeś, że mam odejść!''
    Chłopiec krzyczy i płacze, ponieważ słyszy chrzęst butów na śniegu. Dźwięk jest coraz bliżej.

    Brett czuje się słabo, biegnie do drzwi by je zablokować. Wie co go czeka. Odwraca się, by zobaczyć zniekształconą twarz Jimmy'ego.

    Ostatnią rzeczą, jaką kiedykolwiek usłyszy, to słowo ''KŁAMCY' wydobywające się z głośników.

    Ostatnią rzeczą, jaką poczuje, to kwas biegnący po jego twarzy i wżerający się w skórę.

    Ostatnią rzeczą, jaką zobaczy, będzie wykręcona w szyderczym uśmiechu twarz Jimmy'ego.






    Pomoc

    To był ciężki dzień. Zbliża się koniec miesiąca i miałem bardzo dużo pracy, przez co do łóżka położyłem się grubo po północy. Wściekły jak osa, ponieważ następnego dnia musiałem rano wstać i zjawić się w biurze na zebraniu zarządu.
    Ze snu wyrwało mnie szarpanie za ramię. To była moja żona próbująca mnie dobudzić. Niechętnie otworzyłem oczy i zerknąłem na zegarek była 3 w nocy, jeszcze 2 godziny spania i pobudka. Anna wyglądała na przejętą, zaspany nie zrozumiałem, co do mnie mówi.
    - Michał, obudź się wreszcie mówiła nerwowo.
    - Co się stało? zapytałem już nieco bardziej przytomny i wtedy usłyszałem, co przestraszyło moją żonę. Zza okna dochodził do moich uszu płacz małego dziecka.
    - Proszę, idź to sprawdzić, może ktoś potrzebuje pomocy błagała Anna.
    Wsunąłem stopy w klapki i nieco zdenerwowany podszedłem do drzwi. Spojrzałem jeszcze raz na przestraszoną żonę i mnie też udzielił się jej niepokój. Co na takim pustkowiu robi małe dziecko? Mieszkamy daleko za miastem, nasz dom otoczony jest lasem, obok płynie rzeka i do najbliższego miasta mamy kilka kilometrów. Zacząłem myśleć, że w pobliżu może czaić się psychopata, który tylko czyha na kolejne ofiary. Dla bezpieczeństwa chwyciłem z kuchni nóż i dopiero wtedy skierowałem się do drzwi wyjściowych. Otworzyłem je powoli i zerknąłem na zewnątrz. Od kilkunastu sekund już nie było słychać płaczu, tylko szum drzew na wietrze. Było ciemno, jedynie światło z domu pozwalało cokolwiek zobaczyć. Ale nie zobaczyłem nic.
    Uspokojony zamknąłem drzwi, dwa razy upewniając się, że są zakluczone. Wróciłem do sypialni.
    - Nikogo tam nie ma powiedziałem do Anny. To pewnie koty. Czasami można ich krzyki pomylić z płaczem dziecka.
    Przykryłem się kocem, zadowolony, że jeszcze chwilkę się prześpię, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zamarłem. Przed chwilą przecież byłem na dole, nikogo nie było w pobliżu.
    Anna wyglądała, jakby miała zaraz wyzionąć ducha. Nie musiała nic mówić. Ponownie włożyłem kapcie i powoli zszedłem na dół. Pukanie powtórzyło się. Na wszelki wypadek, tym razem też w dłoni trzymałem nóż.
    Przed drzwiami wziąłem głęboki oddech i otworzyłem je gwałtownie na całą szerokość, równocześnie wyciągając nóż przed siebie. Kiedy ją zobaczyłem, ręka sama opadła i już nie mierzyłem w nikogo moją małą bronią.
    Przed domem stała młoda, piękna kobieta o złocistych włosach. Miała bardzo smutne oczy, przepełnione lękiem i niemym błaganiem. Na rękach trzymała małe zawiniątko, które zapewne było dzieckiem, które wcześniej słyszeliśmy. Staliśmy tak naprzeciw siebie i żadne z nas nie wydało z siebie żadnego dźwięku.
    Po chwili otrząsnąłem się. Co ta kobieta robiła na naszym podwórku? W dodatku z dzieckiem? Gestem zaprosiłem ją do środka i zapytałem, jak mogę jej pomóc. Kiedy weszła i światło padło na jej twarz, zauważyłem, że jej bardzo blada, a z jej włosów kapią strużki wody. Nie wiedziałem, że w nocy padało. Podałem jej koc, a sam poszedłem do żony. Nie chciałem, żeby się niepokoiła, więc szybko opowiedziałem jej co się stało i wróciłem na dół.
    Przestraszyłem się, kiedy okazało się, że tajemniczej kobiety już nie ma. Na kanapie został koc, a mokre ślady prowadziły na zewnątrz. Czyżbym ją wystraszył? Szukała pomocy, a ja powitałem ją nożem kuchennym.
    Pobiegłem na zewnątrz, wrzeszcząc za nią, ale nigdzie jej nie dostrzegłem. Z lasu dochodził jedynie płacz. Płacz tego samego dziecka, co wcześniej. W pierwszej chwili chciałem biec za nią. Zatrzymać ją i dać jej schronienie do rana. Ale wszelkie dźwięki ucichły i nie miałem szans znaleźć jej w gęstym lesie.
    Zmartwiony położyłem się i zasnąłem.
    Następnego dnia musiałem bardzo wcześnie zjawić się w pracy, więc nie myślałem o wydarzeniach poprzedniej nocy. Jak człowiek ma dużo na głowie, koncentruje się na danej rzeczy i nic więcej nie dochodzi do jego myśli. Przynajmniej ja tak mam.
    Około południa odebrałem telefon od żony. Z przejęciem opowiadała mi, że przed drzwiami do naszego domu, w ziemi ktoś napisał: pomóż mi. Czy to kobieta z poprzedniej nocy? Tego nie wiedziałem.
    Wieczorem do naszego domu zawitała policja. Pokazali mi zdjęcie kobiety i zapytali, czy ją rozpoznaję. Oczywiście, że rozpoznawałem. Była u mnie zeszłej nocy, chyba potrzebowała pomocy!
    Funkcjonariusze spojrzeli na mnie dziwnie. I wtedy się wszystkiego dowiedziałem.
    Ta młoda kobieta i jej maleńkie dziecko dzisiejszego ranka zostali wyłowieni z rzeki. Martwi. Prawdopodobnie utonęli w zeszłym tygodniu.
    Tej nocy nie mogłem spać. Wciąż zastanawiałem się, co mi się właściwie przytrafiło. Wmówiłem sobie, że był to tylko sen. W końcu byłem wyczerpany i mój umysł spłatał mi figla. Z żoną nie chciałem o tym rozmawiać. Teraz smacznie spała, a ja usłyszałem, że ktoś puka do drzwi.
    Zerwałem się na równe nogi i z duszą na ramieniu poszedłem otworzyć. Przed drzwiami stała ta sama kobieta z dzieckiem. Maleństwo miało tym razem odsłoniętą twarz i dostrzegłem coś jakby... uśmiech?
    Od razu zwróciłem uwagę na to, że kobieta nie patrzy się na mnie. Wzrok miała wbity w ziemię, twarz przesłoniętą blond włosami. Mokrymi. A przecież tej nocy nie spałem i wiem, że nie padało. Nagle poczułem nieopartą chęć ucieczki. Zrobiłem krok do tyłu...
    - Nie pomogłeś mi wysyczała wtedy kobieta i podniosła na mnie wzrok.
    Jej przekrwione oczy biły do mnie nienawiścią. Mógłbym przysiąc, że dziecko zaśmiało się i wykrzywiło twarzyczkę w szerokim uśmiechu.
    - Przyjdę po ciebie wysyczała kobieta. pokażę ci, jak zimna woda jest w rzecze...
    Obudziłem się w przedpokoju. Drzwi wciąż były otwarte, słońce dopiero wychylało się zza horyzontu.
    Starałem się nie myśleć o dziwnej kobiecie. Wmawiałem sobie, że to tylko koszmarne sny.
    Ale tej nocy też ktoś zapukał do drzwi. Ze strachu czułem się sparaliżowany, nie poszedłem otworzyć. I wtedy uszłyszałem szept, jakby powstał w mojej głowie: Otwórz, już czas.



    de_^.zrths

    Najbardziej, spośród wielu historii jakie przeczytałem w internecie, interesowały mnie te, które dotyczyły różnego rodzaju plików komputerowych, wpływających na działanie systemu operacyjnego. Z informatyką wiąże się mój przyszły zawód. Dzisiejszy dzień był dość pochmurny - zapowiadało się na deszcz. Mnie, niespecjalnie to obchodziło. Większość czasu majstrowałem przy swoim sprzęcie. Czasami jednak trzeba wyjść z domu. Na przykład wyprowadzić psa, zrobić zakupy czy wynieść śmieci - wykonanie tej ostatniej czynności, przybliżyło mnie w tym niezbyt ładnym dniu do wzbogacenia się o nowy komputer. Uwierzycie w to, że pod altanką, przy śmietniku znalazłem komputer, który wyglądał na "nówkę, sztukę"? No właśnie. W każdym razie, sprzęt wydawał mi się sprawny - na pierwszy rzut oka. Stwierdziłem, że zabiorę go do domu i sprawdzę, a w razie czego, zwyczajnie odstawię pod śmietnik, skąd go zabrałem. Po powrocie do domu zrobiłem sobie coś do jedzenia i zabrałem się za podłączanie nowego nabytku. Nie spodziewałem się cudów.
    Ale zaraz!... Zadziałało! Wiecie jakie zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy, kiedy odpaliłem ten sprzęcik, a na monitorze ukazało się logo systemu operacyjnego - "Windows XP"? No, właśnie! Teraz wystarczyło jedynie, sformatować dysk twardy. Coś mnie jednak podkusiło do sprawdzenia, dlaczego sprawny komputer stał pod śmietnikiem. Standardowo, po załadowaniu systemu, pojawiło się powitanie, zaś już po chwili mogłem podziwiać pulpit. Co prawda, nie wyglądał on zbyt ciekawie. Niezbędne ikony, typu MÓJ KOMPUTER, MOJE DOKUMENTY, KOSZ były rozrzucone po całości. Dopiero teraz mnie olśniło! A co jeżeli znalazłem jeden z tych komputerów, o których tyle czytałem w opowiadaniach na forach internetowych? Nie, no. Chwila. Te historie były chyba wymyślone, prawda? Poza tym, komputer, który znalazłem, nie wydawał się w żaden sposób podejrzany. KOSZ był pusty. W MOICH DOKUMENTACH nie znalazłem żadnych ciekawych plików, poza standardowymi obrazami, dźwiękami i filmami, dostępnymi w tymże folderze zaraz po zainstalowaniu systemu operacyjnego. Po odpaleniu ikonki MOJEGO KOMPUTERA, moim oczom ukazały się dwa dyski twarde, stacja dyskietek, stacja dysków DVD i stacja dysków CD. No cóż, sprzęt był zdecydowanie słabszy od tego, którego ja używałem na codzień. Pojemność dysków nie była zbyt duża, a po sprawdzeniu informacji o systemie w Panelu Sterowania, doszedłem do wniosku, że jedyną rzeczą jaka by mi się przydała, byłaby karta graficzna.
    Teraz zadałem sobie inne pytanie i nie myślałem już o żadnych historyjkach. Czemu ktoś pozbył się komputera z tak dobrą kartą graficzną? Ogólnie... Zamiast wyrzucić taki sprzęt, prędzej bym go sprzedał, ale cóż. Kontynuowałem poszukiwania takich słynnych plików jak barbie.avi, needles.mp3, burningman.jpg czy cradle.avi - na moje szczęście, albo i nieszczęście - żadnego z nich nie znalazłem. Robiło się późno.
    Wyłączyłem komputer i położyłem się spać
    Kiedy wstałem rano, zrobiłem sobie mocnej kawy i ponownie postanowiłem dokładnie "przewertować" dyski twarde komputera. Jeden wynik. Znalazłem jeden prosty plik z dziwnym rozszerzeniem - nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś podobnym więc od razu uznałem, że ktoś zrobił sobie żart. Plik nosił wdzięczną nazwę - de_^.zrths.
    Wbrew temu co pomyślicie, nie zdziwiło mnie, kiedy próba jego usunięcia spotkała się z odmową dostępu - plik był rzekomo używany przez system. Cóż... Wpadłem na amatorski pomysł skopiowania pliku kilka razy w celu zmiany roższerzeń. Utworzyłem pliki - de_^.mp3, de_^.avi, de_^.jpg, de_^.txt. Szczerze mówiąc, spodziewałem się takiej zagrywki ze strony jakiegoś amatora - prawidłowe rozszerzenie pliku to .jpg . Zmieniłem nazwę oryginalnego pliku na posiadający odpowiednie rozszerzenie, po czym go otworzyłem. Moim oczom ukazał się dziwny obrazek, prawdopodobnie przedstawiający jakąś postać - jednak masa ogromnych pikseli uniemożliwiała mi rozpoznanie tego, co znajduje się na zdjęciu.




    Stwierdziłem wtedy jasno - "Aha. Dobre jajca, ciekawe kto ma taki humor." - po chwili zaś pomyślałem - "Przynajmniej sprzęt jest sprawny i dość dobry... Dzisiejsza młodzież to banda idiotów". Wyłączyłem komputer i zająłem się codziennymi zajęciami. Około godziny 18:30 włączyłem go ponownie - zamierzałem sformatować dyski twarde jeszcze dzisiaj. Ciekawość wzięła jednak górę. Informacja nie była mi potrzebna do szczęścia, ale chciałem się dowiedzieć czy plik, który wcześniej otworzyłem nie jest przypadkiem zawirusowany. Pobrałem z sieci jakiegoś antywirusa, z aktualną bazą wirusów, oczywiście i przystąpiłem do skanowania - de_^.jpg był czysty. Tak. Otwarcie tego pliku ponownie, może i nie było najlepszym wyjściem, ale cóż... Ciekawość, pierwszym stopniem do piekła.
    Moment...
    Przecież rano ten obrazek wyglądał inaczej. I rzeczywiście - z rana widoczne były jedynie pojedyncze piksele, rozmazane przez zapis .jpg. Teraz obrazek był TYLKO zamazany - zaniepokoiło mnie to.



    - To już przesada. - powiedziałem do siebie w myślach, zastanawiając się jednocześnie, o co w tym wszystkim może tak naprawdę chodzić. Jeżeli to jakiś żart to naprawdę dobrze przygotowany. Wyłączyłem komputer w cholerę i położyłem się spać. Około godziny 3:30 wstałem do łazienki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że do niej nie dotarłem - większą uwagę przykuł włączony komputer z widokiem na pulpit, z którego zniknęły podstawowe ikony - był tylko ten pierdolony "de_^.jpg" - Co to, do ciężkiej cholery, ma być? - krzyknąłem, wyciągając kabel zasilający z gniazdka. Zadziałało. Zdenerwowany, skorzystałem z łazienki, po czym dalej położyłem się spać.
    Obudziłem się dopiero około godziny 10:00 - sprzęt był wyłączony, jednak kabel dalej znajdował się w gniazdku. Westchnąłem. Uznałem, że to co przytrafiło mi się w nocy było zwykłym snem. Tym razem odpaliłem komputer i włożyłem płytę z nowym systemem operacyjnym do stacji dysków CD - koniec. Zamierzałem mieć już to za sobą. Formatowanie partycji systemowej...
    "Nie można uruchomić systemu, ponieważ nie odnaleziono pliku boot.ini ."
    - Co to, kurwa, ma być? - wybaczcie za te słowa, ale wtedy byłem naprawdę zdenerwowany. Instalowałem z tej samej płyty, bez żadnych problemów, system operacyjny u moich znajomych i kilka razy u siebie. Komputer się zresetował.
    Ładowanie systemu operacyjnego Windows XP. Teraz nie rozumiałem co się dzieje, opuściłem ręce i czekałem. Sformatowałem partycje, tego systemu nie powinno już być na dysku twardym. Moim oczom ponownie ukazał się pulpit. Tapeta była rażąco czerwona - na środku znajdował się ten przeklęty plik, "de_^.jpg". Przełknąłem ślinę i chąc, nie chcąc, odpaliłem go.




    Spodziewałem się czegoś straszniejszego. Serio. Uśmiechnąłem się i odetchnąłem z ulgą... Dopiero po chwili zorientowałem się gdzie wykonano zdjęcie - to człowieko-podobne "coś" stało przed drzwiami wejściowymi na moją klatkę. Moment... Chyba słyszałem coś na przedpokoju... ...
    Ostatnio zmieniony przez Ishy : 26-08-2012, 22:18 Powód: Lubie to
    Cytuj WlochatyOdkurzacz napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    zrobiłem to dlatego bo już mnie kiedys w chuja z tym zrobiliście... konkretnie chodzi o Grubsona - gość jest z mojego miasta i tak się składa że niedawno w towarzystwie wyszedłem na idiotę ..PRZEZ WAS !!! :(

  10. #1373
    Avatar Ander Twenty
    Data rejestracji
    2007
    Wiek
    29
    Posty
    4,414
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Ishy, dziękuję :D uratowałeś temat, chyba najlepsze pasty jakie ostatnio czytałem.

  11. #1374
    Avatar zakius
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    The Internets
    Wiek
    34
    Posty
    11,076
    Siła reputacji
    25

    Domyślny

    kłąmcy i de_^.zrths niedawno były jakoś, całkiem całkiem na razie
    Problem z komputerem? Instrukcja diagnostyczna
    Cytuj Vegeta napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Baby maja wymagania jak windows vista, takze nigdy nie wiesz.
    Cytuj Dzzej napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Moje posty to esencja głupoty.
    "Don't worry, I'm just a pervert"

  12. Reklama
  13. #1375

    Data rejestracji
    2010
    Położenie
    Elbląg
    Wiek
    31
    Posty
    154
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Siema. Jest to moj pierwszy post w temacie. Od początku śledzę temat i pomyślałem że najwyzszy czas napisać coś swojego. Pytanie brzmi jakiego rodzaju creepypasty lubicie najbardziej? Krótkie, długie, o pokemonach i grach czy strasznych domach i klątwach?
    Serenity Status...

  14. #1376
    konto usunięte

    Domyślny

    te ishy'ego sa naprawde dobre, serio po dokladnym wczytaniu sie po raz pierwszy poczulem lekki lęk :D
    fajne fajne, grubas naprawde mocne jak sie pomysli ze ktos przez tyle lat mial 'prezent' w scianie

  15. #1377
    Avatar zakius
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    The Internets
    Wiek
    34
    Posty
    11,076
    Siła reputacji
    25

    Domyślny

    akurat takie normal mnie nie ruszają, paranormal/cryptide/alien(zwłaszcza te 2 ostatnie) potrafią mi narobić burdelu w głowie w środku dnia
    Problem z komputerem? Instrukcja diagnostyczna
    Cytuj Vegeta napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Baby maja wymagania jak windows vista, takze nigdy nie wiesz.
    Cytuj Dzzej napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Moje posty to esencja głupoty.
    "Don't worry, I'm just a pervert"

  16. Reklama
  17. #1378
    Avatar camile
    Data rejestracji
    2012
    Posty
    243
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    IMO najlepsze są średniej długości - krótkie muszą mieć to coś, że po przeczytaniu paraliżuje cię na chwilę, a długie czasami zbyt długo budują klimat i czar pryska. Pokemony/nawiedzone gry są fajne jeżeli nawiązują do rzeczywistości, ale ogólnie nie przepadam za nimi. Osobiście najchętniej czytam pasty pokroju kluczyków do auta, czerwonymi oczami za dziurką od klucza, "wiem, że nie śpisz", grubas i tym podobne. Niby nic wielkiego się nie dzieje przez całą pastę, a końcówka miażdży mózg na całego.
    Najlepsze imo są te, które przez cały czas czytasz z miną "meh", a przy czytaniu ostatniego/kilku ostatnich zdań twoja mina nabiera wyrazu "iwanttomommy".


    ...Ale to tylko moja opinia

  18. #1379
    Avatar Ishy
    Data rejestracji
    2010
    Posty
    488
    Siła reputacji
    16

    Domyślny




    La Nuit


    We Francji, młody ambitny muzyk o imieniu Charles przeprowadził ciekawy projekt. Miał zamiar nagrać dźwięk kiedy śpi i wydać ją pod nazwą La Nuit (Noc). Charles zamieszkał samotnie w wiejskiej okolicy, która wyeliminowała by takie rzeczy jak alarmy samochodowe, ruch uliczny w momencie nagrywania. Planował ten projekt od wielu miesięcy, nabył wrażliwe urządzenia do przechwytywania wszystkich odgłosów z zewnątrz jak i również jego własnych jak śpi.

    W końcu, 27 września postanowił wykonać plan. Zamontował wszystkie urządzenia i położył się spać o północy.

    Następnego dnia Charles przeglądał nagrania. Przez pierwszą godzinę odtworzył nagranie, które przedstawiało jego chrapanie i to jak się przewraca, trochę szczeków jakieś psa w oddali oraz kilka alarmów samochodowych (choć próbował oddalić się wystarczająco daleko od aut). Utrzymywało się to przez drugą godzinę, do momentu jak Charles usłyszał coś co go przeraziło.

    Przez dokładnie 3 godziny i 24 minuty, nagranie odtwarzało odgłos otwierania drzwi jego sypialni.


    Kredens


    Każda rodzina, w każdym mieście, w każdym państwie na każdym kontynencie, posiada jeden.
    Jest to kredens, nie jest szczególnie dziwny, nie jest nie na miejscu. Lakier schodzi nieco na rogach, a gałki są nieco za luźne. Wnętrze pachnie kurzem, a farba nie jest taka sama jak kuchenne ściany.

    Czasami ukrywałeś się w nim podczas gry w chowanego.

    Nikt Ci jednak nie powiedział, że one nie otwierają się z powrotem do rzeczywistości. Nie przejmuj się, nie odróżnisz tego.


    Ale każdy za Tobą tęskni.




    MORZE


    Na wstępie, chcę zaznaczyć, że nie proszę, żebyście mi uwierzyli. Zdarzenie, które chcę opisać miało miejsce około dwóch miesięcy temu, więc może nie być już tak bogate w szczegóły, chociaż wydaje mi się, że zapamiętałam wszystko idealnie, gdyż nie sądzę, aby coś takiego można było tak po prostu wymazać z pamięci. Przepraszam też z góry za chaotyczny w pewnych momentach styl.
    To były jedne z kolejnych wakacji spędzanych z moimi przyjaciółmi. Zawsze mieliśmy problem z wyborem miejsca, w które pojedziemy i po wielogodzinnych obradach zazwyczaj kończyło się to wyjazdem nad morze. Tak było i tym razem, zmieniło się tylko miasteczko. Po dojechaniu na miejsce i rozpakowaniu swoich rzeczy nadszedł czas na zwiedzanie i kupienie kilku kartek. Pierwsze kilka dni szybko zleciało nam na przeróżnych grach, plażowaniu i wycieczkach poza miasto.
    W końcu nadszedł moment kulminacyjny każdego naszego wyjazdu- ognisko. Po długich zakupach w końcu udało nam się dotrzeć do domków (a byliśmy nieźle obładowani, więc był to nie lada wyczyn). Zanim udało nam się rozpalić porządne ognisko i zaspokoić nasz pierwszy głód, było już zupełnie ciemno. Wtedy właśnie jeden z moich przyjaciół (na potrzeby tej historii niech będzie to D) zaproponował opowiadanie strasznych historii. Byłam jedną z najgłośniej oponujących, gdyż jestem strachliwą osobą, ale w końcu i tak zostałam zagłuszona, a pomysł opowieści przegłosowany. D wydawał się być idealnie przygotowany na taką okoliczność, wstał i zamaszyście gestykulując, zaczął opowiadać.
    Była to historia o dziewczynce mieszkającej kiedyś właśnie w tym miasteczku, która co noc słyszała dziwne nawoływanie od strony morza. Którejś nocy- podczas pełni- po prostu wstała z łóżka i w dziwnym transie udała się nad brzeg wody, po czym weszła do niej i pomimo dużych fal nie ustawała w dążeniu do przodu. Szybko jednak straciła siły i następnego ranka morze wyrzuciło jej martwe, półnagie ciało na brzeg. Od tej pory duch dziewczynki w każdą pełnię czeka w głębinach na ludzi, którzy odważą się wejść do wody.
    Gdy D zadowolony zakończył swoją opowieść na kilka minut zapadła cisza (nikt nie podzielał jego entuzjazmu nad świetnie opowiedzianą historią), ale wystarczyło kilka kolejek, żeby wszystko powróciło do normy. Zaczęło robić się już chłodno (przez cały dzień na niebie były chmury i zbierało się na deszcz, więc noc, pomimo letniej pory, wcale nie była tak przyjemna, jakbyśmy sobie życzyli), więc dwie osoby zaproponowały zwinięcie rzeczy, zagaszenie ogniska i wejście do domku, jednak pozostali (w większości nietrzeźwi, co trzeba przyznać) nalegali na dalszą nasiadówę (niestety, też byłam w tym gronie). Po pewnym czasie D- samozwańczy prekursor świetnych pomysłów poddał pomysł pójścia na plażę i wykąpania się. Osoby wstawione powitały ten pomysł z entuzjazmem, jednak pozostałym nie przypadł on do gustu.
    W końcu rozdzieliliśmy się i poszliśmy nad morze z zamiarem kąpania się. L, który zachował trzeźwość poszedł z nami w ramach opiekuna. Po krótkim spacerze dotarliśmy na miejsce. Jak wspomniałam całe niebo było zachmurzone, więc mieliśmy trudności z dostrzeżeniem czegokolwiek, na szczęście L zabrał też latarki. Po chwili prawie wszyscy byliśmy w wodzie, jednak było nam tak zimno, że zadecydowaliśmy szybki odwrót. Już miałam wyjść razem ze wszystkimi, kiedy postanowiłam jeszcze zanurkować ostatni raz przed wyjściem. I wtedy ją zobaczyłam. Kiedy otworzyłam oczy pod wodą, przed sobą ujrzałam twarz dziewczynki! Miała bladą, zakrwawioną twarz, czarne włosy, a na sobie miała fioletową piżamkę. Jednak to, co mnie najbardziej przestraszyło, to jej oczy, a raczej ich brak! Czułam, że przewierca mnie nimi na wylot. Chciałam jak najszybciej wypłynąć na powierzchnię i już zamierzałam to zrobić, jednak wtedy mocno złapała mnie za ramiona, uniemożliwiając ucieczkę. Miała nadzwyczajną siłę jak na tak drobne dziecko, ale jeszcze bardziej zdziwiłam się, kiedy do mnie przemówiła, jej głos był jakby połączeniem wielu innych (zarówno męskich, jak i damskich- zaraz miałam się dowiedzieć dlaczego). Zapytała się:
    -Dlaczego to zrobiłaś? Po co tu przyszłaś? Już niedługo nie będziesz niczym więcej, niż kolejnym głosem przemawiającym przeze mnie ku przestrodze innychAle to jeszcze nie twój czas. -Po tych słowach zniknęła, a ja poczułam, że tracę przytomność.
    Następne, co pamiętam to gwałtowne przebudzenie na brzegu, gdzie zostałam zaciągnięta przez przyjaciół i ocucona. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to było niebo- chmury ustąpiły na tyle, że mogłam wyraźnie zobaczyć księżyc, któryBył w PEŁNI! Opowiedziałam im o wszystkim, jednak nie przyjęli oni moich słów ze spodziewanym przeze mnie efektem, stwierdzili tylko, że wszystko jest wynikiem mojego omdlenia. W końcu ja sama przestałam być taka pewna tego, co widziałam.
    Do czasu. Już kilka dni po tym zdarzeniu (było to już po powrocie z wakacji) znowu ją zobaczyłam, tym razem we śnie. Nie odezwała się do mnie ani słowem, nie wykonała też żadnego ruchu. Jedynie stała naprzeciwko mnie i przyglądała mi się, czułam to. Chciałam odwrócić od niej wzrok, ale nie mogłam, jakby to ona kontrolowała moje ruchy. W końcu uśmiechnęła się lekko i powiedziała dobrze, już możesz się obudzić. Oczywiście wybudziłam się natychmiast, co przestraszyło mnie jeszcze bardziej. Ale to nie było najgorsze. Kiedy wstałam z łóżka i podeszłam do biurka, żeby włączyć komputer, w otwartym szkicowniku, którego wczoraj używałam, widniała napis, którego NA PEWNO nie wykonałam ja.
    JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ SPOTKANIA Z TOBĄ, ALE MUSZĘ BYĆ CIERPLIWA JESZCZE TROCHĘ
    Zatkało mnie, przestraszyłam się, CHOLERNIE się przestraszyłam i wybiegłam z pokoju zastanawiając się jak do kurwy nędzy TO COŚ mogło wejść do mojego pokoju, podczas gdy ja niczego nie usłyszałam. I wtedy do mnie dotarło: miałam rację! Ona kontrolowała mnie w śnie, nie pozwalając się obudzić, podczas gdy sama przebywała w moim pokoju. Ponownie postanowiłam porozmawiać z przyjaciółmi, jednak uznali to tylko za niezbyt wyrafinowany żart. Zostałam z tym sama.
    Sny dręczyły mnie prawie co noc, teraz widzę przed sobą jej twarz, nawet gdy mamotwarte oczy. Stała się też moją obsesją, nie tylko o niej myślę, lecz także ją rysuję, jakby moja ręka robiła zupełnie coś innego, niż chce mózg. Złośliwa, mała wiedźma. Wydaje mi się, że sprawia jej przyjemność zabawa ze mną w kotka i myszkę. Nieustannie też zostawia mi wiadomości i to WSZĘDZIE: to mogą być czyste kartki, zeszyty, komputer, lub komórka. Jakiś tydzień temu przerwałam w połowie pisanie smsa, gdyż usłyszałam, że woda, którą nastawiłam na herbatę zaczęła się gotować. Po powrocie na swoim telefonie zobaczyłam coś, czego w mojej wiadomości nie powinno być JUŻ NIEDŁUGO DO MNIE DOŁĄCZYSZ. Raz posunęła się nawet do napisu na ścianie mojego pokoju. Nigdy nie wiem, jaki będzie jej następny ruch, jest kompletnie nieprzewidywalna.
    Właśnie usłyszałam jakiś dźwięk dochodzący z kuchni. W horrorach zawsze narzekam na bezmyślnych bohaterów, którzy idą sprawdzać takie rzeczy, ale muszę iść i zobaczyć, co się stało




    Wiadomość


    Nie ignoruj tego! Może uda Ci się to zobaczyć wcześniej... Wiem, że dla niektórych to będzie jak bredzenie jakiegoś wariata. I może ta historia ma coś z tym wspólnego, ale proszę wysłuchaj mnie

    Patrz, wszyscy zastanawiają się czy podróże w czasie są możliwe, prawda? Pozwól że coś Ci uświadomię są. Właściwie to ja jestem z przyszłości. Pewnie w to nie wierzysz, ale naprawdę, pochodzę z przyszłości. To naprawdę wielka rzecz; cofać się w czasie i zobaczyć jak o było kiedyś jak było zanim stało się to co się stało i takie tam. Teraz wiem, więcej niż kiedykolwiek będziemy.

    Za całą tą zabawa jednak tkwi pewien szczegół. Nie można nam ingerować w wydarzenia ze swojego życia, i NIGDY skontaktować z samym sobą z przeszłości. Pozwól że coś Ci powiem, właśnie łamię tą zasadę. Tak, dzieciaku, gadasz sam do siebie. Siebie z przyszłości. Będę pewnie za to pozbawiony życia, ale wiesz co? Zgadzam się na to, więc wybacz. Ale to co chce Ci powiedzieć i od czego Cie przestrzec, jest GORSZE od śmierci. Nie mogę powiedzieć o co chodzi wprost, ponieważ filtry mogą wyłapać tą informację. Jaśniej i więcej się nie da, uwierz Mogę jednak wysłać kawałek wiadomości:

    Siebie samego nie mogę oszukać, dlatego; Natychmiast przeczytaj pierwsze słowo każdego akapitu!




    Cień dzieciństwa

    Przyznaję, byłem lękliwym dzieckiem, a moja osobista lista lęków była bardzo długa.Na pierwszym miejscu znajdował się bez wątpienia las za szkołą i opowieści mojego brata o potworze tam się ukrywającym.Mój dziecięcy instynkt podpowiadał mi, że w tym cieniu drzew kryje się coś bardzo złego. Dlatego zawsze po usłyszeniu ostatniego dzwonka, co sił pędziłem do domu. Czułem, że za mną pędzi ciemny cień i muszę biec, ile sił w nogach, by mnie nie złapał. Mój brat oglądając moje codzienne zmagania stwierdził, że kompletnie oszalałem, ale ja wiedziałem, że jak tylko na moment zwolnię to już nie będzie odwrotu.Tego dnia czułem, że bestia już prawie mnie dogania na moście, kiedy to na mojej drodze stanął nieznany mi mężczyzna. Kiedy zbliżałem się do niego, ku mojemu zdziwieniu bestia zaatakowała go! Przecież do tej pory tylko ja byłem w stanie ją zobaczyć. Mimo przerażenia obejrzałem się za siebie. Cień wepchnął mężczyznę do wody, przy tym prawie przecinając go na pół. Porwał go nurt rzeki, a on chyba już w agonii krzyczał coś do mnie i machał rękoma, nie byłem jednak w stanie usłyszeć jego słów. Kiedy już znalazłem się w domu opowiedziałem o tym wszystkim rodzicom, którzy zgłosili sprawę policji. Po kilku dniach znaleziono ciało zmasakrowane od pasa w dół ciało mężczyzny. Nie miał dokumentów przy sobie i nikt nie zgłosił jego zaginięcia, więc został uznany za NN. Ja z kolei przestałem odczuwać obecność czarnej postaci i powoli wyrastałem z moich lęków.Wróciłem w rodzinne strony po 30 latach, by pochować moich rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Kiedy przekroczyłem próg domu powróciły wspomnienia i po pogrzebie udałem się na przechadzkę ulicami miasteczka. Ostatni punkt spaceru stanowił zabytkowy most. K
    iedy już miałem wracać zobaczyłem małego chłopca, który biegnie, co sił w nogach. Kiedy zbliżał się do mnie odkryłem, że to ośmioletni ja..

    skrócona wersja opowiadania G. Mastertona o nazwie "Bestia Pośpiechu"



    Uważaj na... Czekaj, co?

    Jedziesz do domu nocą, zauważasz, że wszystkie światła w domu/mieszkaniu są włączone. Kiedy parkujesz samochód, wszystkie w jednym momencie gasną. Dom jest pusty, a drzwi są zamknięte od wewnątrz.

    Sprawdzasz swój zegarek. Wielka wskazówka jest na cyfrze 4, a mniejsza na 1. Spóźnisz się do pracy.

    W pracy znajdujesz maila w swojej skrzynce. Nadawca to Ty. Zaskoczony otwierasz e-mail, który najwyraźniej wysłałeś do siebie. W środku zastajesz wiadomość Zwróć uwagę na zegarek.

    Zerkasz na zegarek. Mała wskazówka jest na 4, duża na 1. Spoglądasz z powrotem na ekran. Czwarte i pierwsze słowo są zamienione miejscami. Uważaj na zegarek. Zerkasz ponownie na zegarek.

    Twój zegarek jest cyfrowy...



    Trochę inaczej o gumach np. Turbo


    źródło (o wspomnieniach z dawnych lat) to atrapa.net - nie było tam oczywiście mowy o żadnym przypadku śmierci, czy o raku, lub innych nowotworach istniejących rzeczywiście dzięki tym gumom.Największa część jest całkowicie autorska


    Gum Turbo, nigdy nie zapomnę, jak w V kl. bodajże kolega z treningów jakiś taki przygaszony chodził i my się go pytamy: "- Jasiu, co Ci?" A Jasio na to: "- Umrę na raka, tyle tych gum Turbo zeżarłem". Bo się okazało (tzn. takie słuchy chodziły), że Turbo miały być rakotwórcze.

    Pamiętam, jak sama popadłam w psychozę. Nie wygenerowały jej mało atrakcyjne wówczas media, tylko informacja przekazywana z ust do ust. Mrożąca krew w żyłach wiadomość mówiła, że guma Turbo jest rakotwórcza. Blady strach padł na konsumentów tej gumy. Wyrzuciłam cały zapas, zostawiając tylko obrazki, które mimo szokującej informacji nadal miały dużą wartość rynkową. O tym, ile kto Turbo wyżuł dyskutowało się. Psychoza objęła również świat dorosłych, którzy dawali już tylko na Donalda.

    Niektórzy twierdzą, że rzekoma rakotwórczość doprowadziła do upadku gumy Turbo:
    Karierę gum Turbo zakończyła plotka, według której gumy Turbo miałyby być rakotwórcze.
    Niestety potem okazało się ze gumy Turbo są rakotwórcze i przestali je produkować

    Z tego, co pamiętam, to rakotwórczość dotyczyła na pewno Hubby-Bubby, a czy Donalda też, tego już nie wiem.

    Dwóch chłopaków Rafał i Eliasz fascynowali się motoryzacją, mieli ściany pooblepiane plakatami z "brykami". Wymieniali się swoimi matchboxami i oczywiście namiętnie kolekcjonowali gumy Turbo. Zjadali dzień w dzień, (nie licząc wyjątków) przynajmniej dwie dziennie, przez bardzo długi czas. Za wszelką cenę, chcieli znaleźć mityczną czarną, "dziewięćsetjedenastkę" marki Porsche. Istniała taka legenda, przekazywana przez innych uczniów szkół podstawowych, że wymieniony wyżej kawałek papierka pewien kolekcjoner chce kupić za pieniądze, za które można by było kupić używany górski rower - szczyt szpanu w tamtych czasach, lecz Eliasz, jak i Rafał pewnie zastanawialiby się przez wiele dni, czy wolą rower, czy obrazek oprawiony w ramkę, a raczej w rameczkę stojący na sprowadzonym z Niemiec telewizorze. Oboje mieli dość dostatnie życie. Jedynym zmartwieniem Eliasza, poza takimi drobnostkami jak zgubienie ołówka, była choroba jego ojca. Był to nowotwór złośliwy, zwany potocznie rakiem, a dokładniej był to rak żołądka. Z racji, że wtedy (wierząc słowom pisanym) tylko niecałe 20% przeżywało więcej niż półtora roku, a równo 10% takich osób jak jego ojciec mogło cieszyć się życiem więcej niż 5 lat.

    Edward - ojciec Eliasza już ponad pół roku leżał w szpitalu. Mówił rodzinie, że nie czuje bólu i wyjdzie z tego, lecz każdy, chyba tylko prócz jego dwuletniej wnuczki znał prawdę. Bólu nie zabijała nawet maksymalna dozwolona do podawania przez pielęgniarki dawka morfiny. Nawiasem mówiąc, zmniejszała trochę odczucie bólu, ale przysparzała ból w okolicach między pępkiem a organem płciowym, lub zawdzięczał "majce" (nazwa slangowa morfiny) ból "siusiaka" (o którym nikomu spoza personelu oczywiście nie mówił) ponieważ często zakładano i wyciągano mężczyźnie cewnik pomagający wydalić z organizmu znany każdemu żółtawy płyn. Działo się tak, dlatego, że osoby które korzystające z tej używki dla "haju" mają problemy z oddawaniem moczu. Gdy biorą dzień w dzień i są "nagrzani" bez przerwy od przykładowo czterech dni. prawdopodobnie nie skorzystają z muszli klozetowej, chyba, że rzygając. Po prostu
    nie mogą się "odlać" jakby pęcherz był pusty, a tak na prawdę nie jest- i tyle.

    Eliasz najczęściej odwiedzał swego ojca raz w tygodniu, w środę. Tylko wtedy miał połączenie autobusowe ze swojego miasta, do miejscowości, gdzie przebywał obecnie Edward. Widział jak blady ojciec jęczy z bólu leżąc na łóżku, niekiedy przez przypadek odsłaniając odleżyny. Wiedział, że jak gdyby się dowiedział o tym, że sam miałby taką chorobę, zabiłby się od razu.

    Kilka miesięcy od śmierci Edwarda umarł Eliasz. Ze swojego wyboru, choć potwierdzonego przez Rafała.
    Parę tygodni wcześniej wyszła na jaw słynna plotka o rakotwórczej gumie turbo. Dosłownie w ciągu jednego dnia rzucił nawyk żucia i zbierania nowych papierowych aut. Pediatra wspomniał chłopakowi niegdyś, że jest szansa, że on też będzie miał nowotwór, ale by go uspokoić dodał, że gdyby miał wiele braci, to na milion synów Edwarda, naprawdę by zachorował na to samo co ojciec najwyżej jeden chłopiec. Jednak o dodanym uspokajającym tekście lekarza zapomniał niemal kompletnie, tym bardziej, że matka, znając fakty mówiła mu, by nie jadł np. niczego smażonego, nie sięgał po papierosy itp, bo zawierają rakotwórcze substancje w końcu.

    Około 22 kwietnia Eliasz "dostał" grypę, i zatwardzenie, więc bolał go brzuch, skojarzyło mu się to z czymś.
    Ta niegroźna choroba trwała trzy dni w tym wypadku. Normalny człowiek wyzdrowiałby w tydzień, on jednak nie..


    25 kwietnia znaleziono go na trzepaku, prawdopodobnie kilkadziesiąt minut po odwiedzeniu przez niego tego miejsca - nie miał wyobraźni, nie miał zbytnio inteligencji, tak myślał Rafał.
    Obwinął paskiem szyję, przywiązał go do rurki i skoczył z małej wysokości.

    Jego śmierć była dość bolesna, dlatego, że skacząc z tak małej wysokości, będąc przywiązanym tak krótkim paskiem, po prostu nie zdążył nabrać prędkości by złamać rdzeń kręgowy i w sekundę "przekręcić się".
    Po prostu dusił się 4 minuty, aż zemdlał. Próbował przed tym odwiązać pasek, lub jakoś uratować się. Nie wiem po co - być może po to by zabić się mniej boleśnie, lub przemyślał sprawę i chciał żyć. Łatwo się domyśleć, że był pewny, że zaczyna się właśnie spełniać jego przeznaczenie - takie jak los jego ojca.

    Znaleziono tylko karteczkę, przygniecioną przez wystraszoną sąsiadkę butem. Przez to dało się odczytać tylko pojedyncze słowa, takie jak; "rak","boleć", "kocham wa[s?]"

    Oto jak plotka potrafi zabrać do piekła czyjąś duszę.

    PS. Mam na imię Rafał i wiedziałem o jego planach. Chcąc dla niego dobrze wszystko obmyśliłem [...]
    Zastanawiam się tylko, czy też się powiesić, by uszanować mojego najlepszego przyjaciela, czy połknąć wszystkie tabletki nasenne (w filmach tak robią, więc pewnie to nie boli) gdzieś, gdzie mnie nie znajdą dopóki nie zaczną one mnie zabijać. A może wymyślę coś innego..


    Arkadia, zagubiony stan


    51 stan USA, Arkadia, został przyjęty do państwa 17 stycznia 1977r. Dokładnie 4 lata i jeden dzień później, Arkadia zniknęła wraz z wszystkimi mieszkańcami, a pamięć o jego istnieniu została usunięta z każdego umysłu na świecie. Jego precyzyjna lokalizacja jest nieznana, choć jest podobno mapa, w typie tych sprzedawanych na stajach paliw i w sklepach, zamknięta w Bibliotece Kongresu.

    Warto zwrócić uwagę na skargi na sporadyczne listy z Arkadii, w nowoczesnych kopertach, do kilku największych amerykańskich gazet, których zawartość jest napisana w całkowicie nieznanym i zagadkowym języku. Niestety, te listy co do jednego nie są dostępne do wglądu.
    Ostatnio zmieniony przez Ishy : 27-08-2012, 12:09
    Cytuj WlochatyOdkurzacz napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    zrobiłem to dlatego bo już mnie kiedys w chuja z tym zrobiliście... konkretnie chodzi o Grubsona - gość jest z mojego miasta i tak się składa że niedawno w towarzystwie wyszedłem na idiotę ..PRZEZ WAS !!! :(

  19. #1380
    konto usunięte

    Domyślny

    up@
    z pastą kredens jest taki problem, ze nigdy nie wchodzilem do kredensu xDDDDDDDD

    ale pasty dobre, ratujesz temat

  20. Reklama
Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. Smiechowisko - tylko tutaj linki do smiesznych rzeczy
    Przez Palladni w dziale O wszystkim i o niczym
    Odpowiedzi: 668
    Ostatni post: 24-09-2013, 18:23
  2. Najstraszniejsza CREEPYPASTA - konkurs
    Przez konto usunięte w dziale Artyści
    Odpowiedzi: 68
    Ostatni post: 20-07-2013, 17:55
  3. Straszne przyciny
    Przez bojkowY w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post: 24-12-2012, 18:54
  4. Straszne spowolnienie internetu. OTL
    Przez Pro Gimbus w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post: 24-11-2012, 12:08
  5. Straszne schody - mini gra - 30mb na zawał.
    Przez Scyther w dziale Inne gry
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post: 03-02-2012, 15:43

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •