Rozumiem ideę tematu, ale nie rozumiem jarania sie byle czym. Na przyklad mi nie wystarczy jakies zdjecie zeby od razu sie podjarac a z tego co widze, wielu ludziom smile.jpg i latajaca po pokoju ćma dostarcza niesamowitych emocji
Wersja do druku
Dobra, Pluciek zamknij tak jak wczoraj do 22:30, bo teraz to nie nie ma. Ja w tym czasie poszukam czegoś i mam nadzieję, że reszta zrobi to samo.
haha napisali to na paranormalne.pl xd maja beke z hukeramaCytuj:
BTW: na tibijskim forum topic o creepypastach rozrósł się do prawie siedemdziesięciu stron! Znaczna większość postów to link do muzyki mającej odstresować po przeczytaniu past, opisy doświadczeń z gry w Polybiusa, posty takiego jednego kolesia który nabija się z tych, którzy czytając creepypasty się boją, a sam przyznaje się do panicznego lęku przed owadami i wulgarne wyzwiska skierowane do tych, którzy wstawili obrazki smiledoga korzystając z tagu [ img ] a nie [ url ]. Ostatnio pojawiło się też sporo linków do różnych mindfuckowatych filmików z jutuba.
Apropos tego topicu na tibijskim forum:
Ciekawostka numer jeden: użytkownicy, którzy w nim piszą a nie mają ani jednego warna ani upomnienia to rzadkość
Ciekawostka numer dwa: ichnia administracja działa w sposób nielogiczny - zamknęła (przynajmniej wczoraj, dzisiaj nie wiem) temat do godziny 22:30, bo pisanie tam wcześniej według nich psuje cały klimat. Przecież to, że tamtejsi juzerzy nie będą mogli pisać postów w tamtym jednym temacie w dzień, nie znaczy, że w dzień nie będą mogli skorzystać z wszechobecnych tam linków (w tym do naszego forum) i czytać creepypasty/oglądać mindfuckowate filmiki w tychże odnośnikach zamieszczone. Więc co to da?
Weźcie ludzie troszkę pomyślcie, zanim coś palniecie... I tak już połowa internautów zna torgowców jako niewyżyte dzieci i debili a Wy jeszcze wpadacie na każdą stronę trollować... Niektórzy powinni się zatrzymać i już na żadne nowe strony nie wchodzić...
A co do tematu - działa na psychikę, na serio bałem się otworzyć kilku zdjęć i filmików, ale jestem jeszcze skacowany i niewyspany więc może jutro wypoczęty spojrzę na to inaczej... Ale z wypowiedzi widzę, że nic strasznego?
Już wszystko przerobione, mózg ogarnąłem, nic już nie ma - lipa ;(
przesuchalem ta peirwsza wersje muzy z pokemonow, i nic. ani nie krwawie z nosa, ani nic sie ze mna nie dzieje ; /
w sumie to fajna ta nutka ;p ja jej caly czas slucham xd
ucze sie dopiero photoshopa :/
Chyba nie było jeszcze tego.
Takie średniawe.
(treść z onet.blog)
#DownCytuj:
Zawsze najbardziej bałam się tego co jest pod łóżkiem, gdy
przechodziłam koło niego w nocy. Dlatego zawsze na nie
wskakiwałam z odległości przynajmniej metra. Tak aby
urojone myśli w mojej głowie nie podsuwały mi dziwnych
myśli, że ktoś lub COŚ może mnie za nogę chwycić.
Karla zawsze była odważna, nie bała się
niczego. Jednak pewnego dnia, gdy została sama w domu
postanowiła zaprosić do siebie 2 koleżanki. Jak to
dziewczyny rozmawiały o chłopakach, modzie i imprezach.
Karla znudzona zaproponowała zabawę w chowanego, ale żeby
było ciekawiej, w ciemnego chowanego ze zgaszonym
światłem. - Boicie się? – Nabijała się z koleżanek
– Przecież to tylko ciemności, tak samo wszystko
przecież wygląda jak oświeci się światło. - Dobra –
Powiedziała Edith – Ty nas szukaj pierwsza - Nie ma
sprawy – Dziewczyna uśmiechnęła się. Zgasiła w całym
mieszkaniu światła i zaczęła liczyć do 100. - 1…
2… 3… 4… 5…… - Koleżanki
biegały po całym domu, szukając kryjówki – 32…
33… 34… - Edith schował się pod łóżko w
sypialni rodziców Karli – 55… 56…
57… 58… - Meg w łazience pod prysznicem
– 98… 99… 10o SZUKAM – Zawołała
dziewczyna po czym przez chwilę przyzwyczaiła swoje oczy
do ciemności i zaczęła szukać. Na parterze nie znalazła
żadnej z dziewczyn, na górze tak samo. Postanowiła
przeszukać jeszcze raz wszystkie zakątki, szafy. Zegar
wybił 24.oo. Szukała po raz kolejny jednak nikogo nie
znalazła. - Wygrałyście, wychodźcie, szukam was już 40min!
– Jednak nikt nie odpowiedział na jej wołanie.
Podeszła do ściany aby oświecić światło, jednak ono się
nie zapaliło – Zdarza się – powiedziała sama
do siebie – czasami prąd wysiada. DZIEWCZYNY!
– wołała dalej. Bezskutecznie. Nagle usłyszała
dobiegający z góry tupot i trzaśnięcie drzwiami w pokoju
rodziców. - To nie jest śmiesznie! – Weszła po
schodach i otworzyła powoli drzwi. Zobaczyła chowającą
się nogę pod łóżko – No ładnie! Oszukiwałyście!
– Podniosła pierzynę, schyliła się i zajrzała pod
łóżko. Jednak nic tam nie było. Ani Meg ani Edith –
Co jest?! Chcecie mnie nastraszyć?! Życzę powodzenia
– Po czym roześmiała się. Jednak nagle usłyszała
szemranie w szafie. Podeszła do niej, otworzyła drzwi i
zaczęła grzebać między ubraniami rodziców. Nikogo tam nie
było. Zegar wybił po raz kolejny godzinę 24.oo. - Co do
cholery?... – Dziewczyna zbiegła na dół, wyjrzała
przez okno. Na całej ulicy nie paliła się ani jedna
latarnia, wszystkie światła w domach były pozgłaszane.
Zegar znowu zaczął wybijać godzinę 24.oo – MEG!
EDITH! Przestraszyłyście mnie! A teraz wychodźcie! –
Karla pobiegła do swojego pokoju, w szufladzie miała małą
latarkę. Nagle usłyszała skrobanie dochodzące spod jej
łóżka – Meg? Edith? – Powoli podeszła,
pochyliła się i zajrzała pod łóżko. Znowu nic tam nie
było. Stanęła i zaczęła nasłuchiwać. W domu panowała
idealna cisza, nawet jej budzik nie tykał co cichutku.
Poczuła na swojej nodze uścisk, popatrzała w dół. Coś
trzymało ją za nogę. Ręka Meg! Rozpoznała ją po dużym
tandetnym plastikowym pierścionku na środkowym palcu.
Szarpnęła nogą i szybko chwyciła rękę dziewczyny i zaczęła
ją wywlekać spod łóżka. Meg patrzała na nią jednak się nie
odezwała. - Dziewczyno dobrze się czujesz? – Zaczęła
nią potrząsać – Wiesz jak mnie nastraszyłyście?! -
Jednak dziewczyna jej nie odpowiedziała. Oczy miała
szeroko otwarte. Nagle Karla poczuła na swoich nogach coś
ciepłego. Krew! Meg była martwa. Niespodziewanie coś
zaczęło wciągać martwą dziewczynę z powrotem pod łóżko.
Karle sparaliżował strach. Wstała szybko, jednak w tym
samym momencie upadła z wielkim bólem na podłogę. Coś
przecięło jej ścięgna. Nie potrafiła chodzić. Z wielkim
wysiłkiem zaczęła czołgać się w kierunku drzwi lecz po
chwili czyjaś ręka zaczęła wciągać ją pod łóżko…
Gdy wybiła godzina 24.oo Meg i Edith wyszły ze
swoich kryjówek. - Czemu ona nas nie szuka? Już minęło tak
dużo czasu! KARLA!! – krzyczały. Jednak nikt im nie
odpowiedział. Zapaliły światła i zaczęły jej szukać. Gdy
weszły do jej pokoju zobaczyły rękę wystającą spod łóżka
– Tu jesteś! – Meg podeszła i zaczęła wyciągać
Karle spod łóżka. Jednak to co wyciągnęła z pewnością nie
było dziewczyną, przynajmniej nie całą. W swoich rękach
trzymała jedynie dłoń należącą do Karli…
Znajdz lepsze :s
Musiałem wejść do tematu, szkoda że tak kiepsko :<
ja pierdole
czerwony pies nie jest DEMONEM ZŁA tylko jest po prostu brzydki, czerwony budzi agresje, na dodatek pysk jest 'straszny', dlatego tak reagujemy.
Historyjka z 'binarnym DNA' (w ogóle jak to brzmi...) jest równie idiotyczna, mimo wszystko fajnie się to czyta. Ot, opowiastka jakiejś nastolatki której się nudziło w piątek.
Reszta jest poziomem poniżej dna oceanu, na czele z tym idiotyzmem na górze, no offence dla autora posta.
Równie dobrze ja mogę coś takiego napisać i zamieścić na blogu
Sama 'creepypasta' ma z założenia STRASZYĆ, to nie są żadne prawdziwe historie. A jak widzę posty 'OMG, ZASWĘDZIAŁY MNIE USZY PO SŁUCHANIU MUZYCZKI Z POKEMONÓW' to mi ręce opadają...
Haha;d Ja ustawiłem sobie smiledoga na tapetę komórki :D Obudziłem się w nocy, chce zobaczyć na telefon która godzina, bo może już wstane, a tu k&$wa smiledog. Zapomniałem o nim i wyjebałem na zawał prawie ; d Na dzwonek mam lavender town muzyczke ;d Czekam na jakieś foty/youtube mindfucki.
chciałem coś napisać, ale przeczytałem drugie zdanie Twojego posta i uśmiechnąłem się sam do siebie
Imho zajebista byla z psem lub z wycofanym odcinkiem simpsonow.
The Krizz, końcówka powiem zjebana, aczkolwiek dobrze się czytało.
7/10 :]
No dokładnie.. Pisałem już tutaj co myślę o creepypastach, to coś może być dobre na jakimś dzikim polu namiotowym przy lesie opowiadane z nudów ale nie żeby cywilizowanie ludzie dzielili się ze sobą wrażeniami co im się nie wydarzyło podczas oglądania przerobionego obrazka psa z ludzkimi zębami ..
Ja to pierdole
Czytam te opowiadania, twarz mi nie odpadła itp.
Wyglądam przez okno coś się rusza i nagle jeb, ja na cały głos o kurwa i o ja pierdole. A to jakiś nietoperz czy inne gówno było.
Serce mi napierdala, nie będę tego czytał...
Proponuje zrobić 'postcounty' w pierwszym poście. Były by smile.jpg, aż po jakieś mindfucki, żeby nie szukać całego tematu można to w jednym zmieścić. Jakiś typ wejdzie i wszystko będzie widział/wiedział.
Cytuj:
Frajer.
Nie no nie obrażam nikogo, ale przeczytajcie sobie co piszecie.. To nie jest forum dla 10-cio letnich fanek justina biebera tylko forum na jednak wydawałoby się jakimś poziomie.
Można siedzieć w creepypastach jako hobby , tzn. czytanie z ciekawości.
Ale żeby srać w gacie od razu ? Nie nie nie...
http://www.youtube.com/watch?v=7iFXyLah2oQ
Dobra creepypasta /o/
Też straszne ;d
http://www.youtube.com/watch?v=x4n9v...eature=related
te wszystkie historyjki fajnie sie czyta mimo ze to zmyslone czy cos, ale ta muzyka z pokebolow czy z czegos to szajs w hoy i nie wiem co w tym dziwnego ; f
Mam nadzieję że coś jutro będzie, idę spać, dobranoc
Jeszcze nigdy nie tknąłem nic z disneyowskiego shitu, nawet bajek od nich nie oglądałem bo kiedyś miałem jakieś podstawowe kanały.
Olewałem to, bo wiem, że to fejki, ale gdy to czytasz i nagle coś pierdolnie w okno i jest to czarne i nie wiadomo co, to nawet gdybym nie czytał pewnie bym podskoczył, to jest naturalne i sam byś się tak pewnie zachował.
Nie nie czuje kłucia w boku, schizy w głowie, ani wykrzywiania zębów.
@down
białe soczewki, gdyby nie to że kosztują 1,5 miesięczne tyle co moje na 6 miesięcy to bym je kupił.
Wiecie co, czytałem sobie te creepypasty wczoraj i słuchałem muzyczki z pokemonów. Nawet stroboskop sobie włączyłem (może epilepsji dostane!?).
I nagle coś mi szumi w uchu.. Potem ręce mnie swędzą i głowa pobolewa.
STraciłem kontrolę nad dłońmi i wstukały w klawiature adres redtube.cóm . Potem jakiś filmik się załączył, no mówie spoko obejrzałem.
Przed chwilą zadzwonił telefon do mnie, odbieram a tam... Nic! Normalnie głuchy telefon! Mówie sobie "oo kur.." mam przesrane już zaraz mi jakaś dupa z ringu wyskoczy i buu yeeb! Jest wyskakuje jakaś lala i liże mnie po jajach, straszna była! Ajjj Aa!!!
Posrałem się w gatki ze strachu normalnie !! Aaa nigdy już nie wejdę w ten temat, przepadnijcie creepypasty jakież to straszne rzeczy są!! Nie będę mógł zasnąć!
http://i172.photobucket.com/albums/w...elf/Horror.jpg
Rzeczywiście straszne... dla homo ;d
Jeszcze takie coś:
Cytuj:
Pewne małżeństwo chciało wybrać się na wystawne przyjęci do bogatego lokalu, lecz nie mieli z kim zostawić swego kilkumiesięcznego dziecka. Wykonali kilka telefonów, aż w końcu pewien życzliwy znajomy polecił im dziewczynę z sąsiedztwa. Małżonkowie spisali jej numer telefonu, zadzwonili i już po chwili w drzwiach ich domu stała uśmiechnięta szesnastolatka. Rodzice dziecka dokładnie ją poinstruowali, ucałowali niemowlę i wyszli spokojnie na przyjęcie. Bawili się świetnie, lecz postanowili po kilku godzinach zadzwonić na wszelki wypadek do domu, by sprawdzić czy u dziecka i opiekunki wszystko ok. Dziewczyna odebrała telefon, a na pytanie co w domu odpowiedziała: „wszystko doskonale, nawet indyk już gotowy!”. Pani domu odetchnęła z ulgą i wróciła do zabawy gdy nagle przypomniała sobie, że przecież nie mieli oni żadnego indyka w lodówce! Pomyślała, że może coś złego dzieje się w domu, i podzieliła się swymi obawami z mężem. Już po kilku chwilach oboje byli w drodze powrotnej do domu. Żona zatelefonowała jeszcze z samochodu do opiekunki, lecz ta nie odbierała telefonu. Zaniepokojeni rodzice wpadli do domu. Pierwszym, co ich uderzyło po wejściu był unoszący się dym i zapach spalenizny. Weszli do kuchni i zobaczyli…zadrapaną dziewczynę i pieczeń palącą się w piekarniku. Gdy otworzyli drzwiczki ujrzeli syna trzymającego w ręku krzyż...
http://img1.visualizeus.com/thumbs/0...24918d4a_h.jpg
i mniej więcej tak wyglądają wszystkie 'OBRAZKI Z PIEKIEŁ' ;d
a tą historyjkę z podmianą indyka na dziecko słyszałem pierwszy raz w opowieści o narkotykach, takie popularne mp3, zapomniałem teraz konkretnie kto opowiadał. Wystarczyło dodać teksty typu 'PEWNEGO DNIA W ROKU 1987' i klimat zrobiony, lol.
Dzięki, wszystko mi niszczysz ;x
To też pewno już widziałeś.... i zapewne chujowe
YouTube
jak u kogos ta muzyka spowodowala cokolwiek (ból w skroni na przyklad) to pozdrawiamCytuj:
Kiedy gra „Pokemon” została pierwszy raz wypuszczona do obiegu w Japoni, tysiące dzieciaków rzuciło się do sklepów aby nabyć swoją wymarzoną grę. Z tym wydarzeniem wiąże się jednak dziwne i niepokojące zjawisko. U dzieci w wieku od 7 do 12 lat, występowały częstsze krwawienia z nosa, drażliwość, bezsenność i oczywiście uzależnienie od wymienionej wyżej gry. Dzieciaki spędzały nad nią kilkanaście godzin dziennie, kiedy rodzice ograniczali im dostęp do niej reagowały histerycznym płaczem i wymiotami.
(...)
Dla zainteresowanych na portalu YouTube znajduje się oficjalna wersja „Lavender Town song”, która oczywiście pochodzi z drugiej wersji gry.
[Y]JNJJ-QkZ8cM[/Y]
mam fajna bede z jakiegos usera, ktory mowil, ze trzeba sie wsluchac i slychac dodatkowy dzwiek ;ddd
@edit:
o, ktos wrzucil niby pierwsza wersje, zaraz odslucham
@edit2:
ta 1 wersja sie rozni tylko tym, ze te 4 pierwsze nuty nie maja echa + dodane w niektorych miejscach takie jakby zakłócenia
jutro se to zapuszcze w drodze do szkoly(~40 minut) i zobaczymy co z tego bedzie
ehh, po dwóch nocach na tym, już przestało być cokolwiek strasznego, dlatego kończę z tym ! Fajne na jedną, dwie noce :)
ew dajcie cos najstraszniejszego co jest.
Zainteresowanie spadło ( albo wszyscy poszli spać bo jutro szkoła - pff )
Świetna 111111Cytuj:
Cholera, znowu. Tym razem coś na pewno się poruszyło. Trwało to bardzo krótko, widziałeś to zaledwie kątem oka. Ale chwila... drzwi są pozamykane, nie trzymasz w domu żadnych zwierząt, a rodzice nie wrócą do domu przed dwudziestą drugą. Więc nic nie mogło się poruszyć. To tylko twoja wyobraźnia znowu robi sobie z ciebie jaja. Siedzisz sam w pokoju, jedyne światło pochodzi z monitora twojego komputera, patrzysz w ciemność przez kilka minut, tak dla pewności. Teraz czujesz się głupio. Co ty sobie myślałeś? To oczywiste, że tam nic nie ma. Masz sześć lat, czy co? Wracasz do tego co robiłeś.
Piętnaście minut później przygotowujesz się do pójścia spać. Jesteś w łazience. Zasłonka od prysznica się poruszyła. Zaraz... nie. Przestań się straszyć. To tylko twoja nadaktywna wyobraźnia wypełniająca twój umysł niestworzonymi rzeczami. Przyglądasz się sobie w lustrze. Mówisz to sobie na głos, powoli i wyraźnie - "Wyobraźnia". Wzdychasz, gasisz światła i idziesz do swojego pokoju.
Leżysz w łóżku i gapisz się w ciemny sufit. Tylko mały wiatraczek zakłóca spokój nocy. Cień w korytarzu się poruszył. Nie. Nie, nie, nie! Przestań! To twoja wyobraźnia! Nic więcej! Idź wreszcie spać, głupcze!
Ale wtedy, kiedy masz już zapaść w sen, w tym momencie, którego nikt nie pamięta po przebudzeniu, wyczuwasz coś w ciemności. Otwierasz oczy. To twoja wyobraźnia, gapiąca się na ciebie z makabrycznym, szalonym uśmiechem.
#edit
Też bardzo dobra.Cytuj:
Teoria sznurków
Czy miałeś kiedyś wrażenie, że ktoś obcy był w twoim domu, ale po prostu pomyślałeś "Nie chcę wiedzieć" i zignorowałeś to? Czasem wolimy wybrać strach przed nieznanym, zamiast stawić czoła prawdziwemu, konkretnemu zagrożeniu. Chociaż, zazwyczaj to nic takiego. Kiedyś włączył się brzęczyk w moim bezprzewodowym telefonie, byłem wtedy sam w domu. Można go było uruchomić jedynie z dużego pokoju. Innym razem przysiągłbym, że ktoś zabrał drobniaki z mojego biurka. To prawdopodobnie tylko sztuczki naszej pamięci, mogące co najwyżej wprawić nas w zakłopotanie.
Ale co byś zrobił, gdyby przydarzyło ci się coś naprawdę dającego do myślenia? Uciekłbyś, czy po prostu to zignorował - tak jak ja?
Zeszły poniedziałek był zwyczajnym dniem. Wstałem, umyłem zęby, przebrałem się w szkolne ubrania... Małe części mojego porannego rytuału. To mógłby być kolejny niegodny uwagi dzień - gdybym nie zobaczył sznurków.
W moim pokoju były trzy czy cztery grube sznurki, rozwieszone między ścianami. Krzyżowały się nad moim łóżkiem, jeden był przywiązany do drzwi. W żaden sposób nie mogłem ich przegapić - właściwie powinienem był się o nie potknąć. Sznurki były przyczepione do ścian szpilkami, których również tam nie było jeszcze dziesięć sekund wcześniej.
Nikt nie mógł się zakraść do mojego pokoju kiedy byłem w środku, nie mówiąc już o przygotowaniu tego wszystkiego. Był wczesny ranek i mój mózg nie pracował jeszcze właściwie. Po prostu zignorowałem ten widok, odczepiłem sznurki i wyszedłem do szkoły, zostawiwszy je splątane na biurku.
Dalej nie było lepiej. Na zewnątrz były setki sznurków, rozwieszonych między domami, owijających samochody, przecinających ulice... To musiał być jakiś bardzo wyszukany dowcip, ukryta kamera albo program komediowy. Wszyscy inni też byli wtajemniczeni; przechodnie byli wręcz oplątani sznurkami, które łączyły ich z przedmiotami do których się zbliżali i od których się oddalali, tak jakby podążali z góry wyznaczonym kursem.
Choć nieco zdenerwowany, wciąż szedłem do szkoły. W autobusie wszyscy prócz mnie byli przywiązani do drzwi. W szkole przyjaciele byli przywiązani do siebie nawzajem, nauczyciele do biurek i tablic. Dopiero wtedy zacząłem się zastanawiać czemu zostałem pominięty.
Kiedy moja przyjaciółka Lucy usiadła obok mnie przed pierwszą lekcją, po prostu rzuciła mi swoją torbę na kolana, podparła brodę ręką i zagapiła się w okno, nie zwracając na mnie uwagi.
- Hej, Lucy.
Brak odpowiedzi.
- Daj spokój, nie myślałem że ty też w tym siedzisz.
Westchnęła i zaczęła wyjmować podręczniki z torby. Wszystkie książki były przywiązane do jej rąk. Uśmiechnąłem się szeroko i oderwałem sznurek od jednej z nich. Lucy zdawała się tego nie zauważyć - po prostu zignorowała książkę, bez wahania pozwalając jej upaść na podłogę.
- Uhm. - Pochyliłem się, podniosłem książkę i odłożyłem na jej ławkę. Nic nie zauważyła.
-Czyli to na tym polega zabawa. - Uśmiechnąłem się, próbując wyglądać na rozbawionego, ale w rzeczywistości chciałem tylko ukryć zdenerwowanie. Zebrałem wszystkie sznurki przywiązane do Lucy w dłoń i je oderwałem. Lucy zamrugała, odwracając się do mnie.
- Cholera, Martin. Jesteś jak jakiś ninja, czy coś.
- Siedzę tu gdzieś od dziesięciu minut. - znów się uśmiechnąłem bo ulżyło mi, że moja przyjaciółka wreszcie mnie "zauważyła".
- Skąd się wzięły te wszystkie sznurki?! - wykrztusiła Lucy, która najwyraźniej dopiero je zauważyła.
- Myślałem, że wszyscy mnie wkręcacie...
Lucy zerwała się z miejsca i cofnęła w kąt. Nikt w klasie nie zwrócił na to uwagi.
- Jeszcze przed chwilą ich tu nie było! Czy ty też je widzisz?! - z głosu Lucy wynikało jasno, że była
naprawdę przerażona.
- Tak. Czy ty... - przerwała mi nauczycielka, zatrzaskująca za sobą drzwi. Wszyscy poza mną i Lucy wymamrotali powitanie i wciąż zdawali się nas nie dostrzegać.
- Od rana wszyscy mnie ignorują - powiedziałem Lucy, po czym odwróciłem się do nauczycielki. - Hej! Głupia krowo!
Brak reakcji.
- Wychodzę stąd. - Lucy odsunęła kilka sznurków i wyszła z klasy. Poszedłem za nią i, niespodzianka, nikt nie zwrócił na to uwagi.
Szliśmy przez korytarze, wchodząc i wychodząc z sal. Kiedy odwiązaliśmy od kogoś krzesło lub książkę, zdawały się tracić dla niego znaczenie. Nie istniały.
Pokazałem Lucy ulicę; było tam jeszcze więcej sznurków niż kiedy przechodziłem tamtędy rano. Dwa razy tyle. Ostrożnie przemykaliśmy przez ten gąszcz, zmierzając w stronę pobliskiej kawiarni. Wiem, niezbyt wyszukane miejsce. Ale co ty zrobiłbyś w naszej sytuacji? Tak jak mówiłem, strach przed nieznanym czasem wydaje się bezpieczniejszym rozwiązaniem. Kilka razy proponowałem żebyśmy odwiązali jeszcze kogoś. Lucy się sprzeciwiała, pamiętając jak bardzo była wtedy przerażona.
W kawiarni wyjęliśmy z lodówki parę kanapek i napoje. Znaleźliśmy stolik, odczepiliśmy wszystkie sznurki od krzeseł i usiedliśmy. Jedliśmy w ciszy, przestraszeni, obserwując obcych ludzi w kawiarni by odwrócić swoją uwagę od sznurków. Po dwudziestu minutach Lucy się odezwała.
- Teraz weźmie tę kanapkę. - wskazała kobietę po drugiej stronie.
Rzeczywiście, kobieta podeszła do lodówki i wzięła owiniętą w folię kanapkę, do której była przywiązana.
- Zapłaci za nią i wyjdzie. - Tak zrobiła, zgodnie z tym, co przepowiedziały sznurki.
- Ten facet nie zapłaci. - Patrzyłem jak mężczyzna bierze kawę i wybiega z kawiarni. Sprzedawcy wyglądali na zbyt wykończonych, by go gonić.
- To okropne. - wyszeptała Lucy. - Chodźmy stąd. Proszę.
Na zewnątrz nie było dużo lepiej. Wszyscy robili to, co kazały im sznurki, wykonując swoją codzienną rutynę. Lucy oznajmiła, że idzie do domu żeby to przespać, a ja zgodziłem się ją odprowadzić. Mieszkała tylko dziesięć minut drogi ode mnie.
W mniej ruchliwej części miasta nie było tak wiele sznurków. Było przyjemniej - mogliśmy udawać, że to się nie dzieje.
Skręciliśmy w ulicę Lucy. Nagle dziewczyna zatrzymała się z otwartymi ustami.
- A teraz co? - przerwałem ciszę zaskakująco słabym głosem.
- Spójrz. - wskazała w stronę domu jej sąsiada.
Zobaczyłem to wyraźnie i będę to pamiętał aż do śmierci. Mały ciemny stworek, mający może z metr wzrostu, szedł podpierając się rękami, prawie
jak małpa. Miał dwoje wyłupiastych żółtych oczu, które zajmowały prawie połowę jego twarzy, ale nie miał ust ani żadnych innych rysów twarzy. Trzymał młotek i kłębek sznurka, który rozwijał za sobą.
Szybko i cicho przeszedł od drzwi domu do skrzynki na listy. Zatrzymał się, przybił do skrzynki gwóźdź i przywiązał do niego sznurek. Odwrócił się w naszą stronę i zamarł, kiedy nas zauważył.
Poczułem się jeszcze bardziej zdziwiony niż przedtem, ale on tylko patrzył na nas z zaskoczeniem i ciekawością. Można wręcz powiedzieć, że to on był bardziej przestraszony niż my. Nagle - skinął na nas swoją malutką rączką.
Spojrzałem na Lucy - nie poruszyła się. Spojrzałem na stworka, który wciąż się na mnie gapił.Podszedłem do niego na kilka kroków, potem jeszcze bliżej. To już nie był strach przed nieznanym; to był strach przed tym małym stworzonkiem. Nie wydawał się groźny. Kiedy byłem metr od niego, wyciągnął do mnie rękę.
- Uhm, cześć. - uścisnąłem mu dłoń. Pokiwał głową z aprobatą, mrugając swoimi wielkimi żółtymi oczami.
- Więc to wy jesteście odpowiedzialni za te sznurki? - energicznie pokiwał głową. Zawołałem Lucy, ale została na miejscu.
- Jest was więcej? - kolejne kiwnięcie. Chciałem zadać mu mnóstwo pytań, o to czym jest i skąd pochodzi, ale wyglądało na to, że zostały mi tylko pytania, na które można odpowiedzieć "tak" lub "nie".
- Czy mamy chociaż wolną wolę?
Tylko na mnie spojrzał, niemal ze smutkiem. Nagle zrobiło mi się niedobrze i nie mogłem już patrzeć na tego potworka. Schwyciłem Lucy, która słyszała całą rozmowę, a teraz siedziała na krawężniku z twarzą w dłoniach.
- Chodź.
Weszliśmy do jej domu. Podczas gdy robiłem jej herbatę, Lucy weszła do dużego pokoju, gdzie odwiązała swojego psa i zwinęła się z nim w kłębek, płacząc. Odstawiłem herbatę i usiadłem obok niej.
- Bardzo się boję. - wyszeptała po dobrych dziesięciu minutach łkania.
Nie odpowiedziałem. Nie mogłem.
- Zaraz zasnę. - wymamrotała nagle Lucy i faktycznie usnęła. Sen zaczął coraz bardziej kusić i mnie, moje powieki wydawały się ciężkie, jakby coś ciągnęło je w dół.
Upadłem na dywan, a ostatnią rzeczą, jaką słyszałem był tupot kilku par małych stóp.
Następnego dnia czułem się znacznie lepiej, tak jakby ta cała sprawa była tylko snem. Pewnie by w to uwierzył, gdyby nie obudziła mnie mama Lucy, zastanawiająca się dlaczego nocuję u nich bez pozwolenia.
Przy śniadaniu Lucy zapytała dlaczego jestem taki blady i zdenerwowany. Uśmiechnąłem się, mamrocząc coś o złym samopoczuciu.
Ale prawda była taka, że bałem się ponieważ nie widziałem żadnych sznurków - i zastanawiałem się, czy wszystkie swoje działania wykonuję z własnej woli.
ta muzyczka z pokemonow to mi sie nawet podoba, przesluchalem, nic mi sie nie dzieje tylko mam ją caly czas w glowie ;q
Historia sznurkowa ciekawa, ta pierwsza mi się jakoś nie bardzo podobała.
mi tez zdeka, lipa ze temat umiera..
Dziwisz się? Że temat umiera przez 14-letnich pseudo chojraków, którzy są fearless i muszą to podkreślać w każdym poście, a nie rozumieją idei tych historyjek? Po prostu Torg to nie jest miejsce na takie rzeczy :).
powiem wam, że tak wczoraj nie mogłem zasnąć i przypomniała mi się creep~ o tym jak jakiś potwór usadził martwą matke i ojca na przeciwko udającego śpiącego kolesia, a na ścianie był napis " wiem, że nie śpisz " miazga po prostu
zaraz słyszałem jakieś odgłosy :d
Pamiętaj że on da ci to co chcesz
Bo kiedy ziemia jest spragniona Rastafari zsyła deszcz
przeczytałem prawie wszystkie historie.
Zaciekawiło mnie jedynie zdjęcie babki i polybius :>
te pokemony ryją mózg serio.
autosugestia tutaj działa fest.
Nie wiem moze ja mam tak mozg sparalizowany juz ze mnie to nie przeraza..
Historyjki owszem, ciekawe niby niektóre (chociaż dla mnie przewidywalne bo te rzeczy w filmach były :D) .. Ale imo to dajecie sie nabierać na te naciągane zdarzenia które są czasem żywo zerżnięte z horrorów.. Creepypasta to taka rzecz jakby dla takich co chcą się bać ale filmy są dla nich za mocne i wolą czytać sobie bajki różne.
Przeczytałem kilka tych opowiadań i do cholery... nie łapię tego klimatu! Na początku już domyślam się końca. Straszniejsze historie opowiadaliśmy sobie w podstawówce z kolegami na wycieczce. Jak komuś się chce, to niech zarzuci linka do wg niego najstraszniejszego, bo jak dotąd to nudne historyjki, słabo napisane. ;/
@up
poczytałeś komentarze, że te historyjki nie straszne itp i teraz inaczej na nie reagujesz xD
Bo nie są straszne. Czytam komentarze, że jakiś horror jest słaby, wychodzę z założenia, że jest bo gra aktorska jest słaba, ale przynajmniej czuje ten "thrill".
Z kolei tutaj nie da się ukryć, że nawet przekonujące opowiadanie będzie słabo napisane, bo to krótkie historyjki pisane przez ludzi bez wybitnego talentu literackiego, ale nie czuję w ogóle, żeby mnie to ruszało. W najgorszym przypadku dostanę lekkiej gęsiej skórki, jak popracuję wyobraźnią. Ja chcę coś co mną wstrząśnie.
trochę rzeczy tutaj mogło porysować banie, ale to jest chwilowe, trzeba się wczuć, oglądać to w nocy czy cus, a tka to traci swój efekt.