Kurwa chłop nowe auto kupuje, a ci tutaj porady z 1999 roku sprzedają XD
No na pewno kurwa w ASO będą oglądać filtr po wymianie, już to widzę.
Producent ma wyjebane i mówi ci wymiana co 20/30kkm. Oczywiście możesz se zapłacić za dodatkowe wymiany, im to nawet lepiej, bo wycisną więcej kasy. Czy ma to sens? Otóż ma, zawsze lepiej zrobić takie prawdziwe docieranie, ale obecnie jest to naprawdę niewielka (albo i nawet żadna) różnica dla żywotności silnika (a już szczególnie, gdy pozbędziesz się auta do <150kkm, a tak się pewnie stanie). Dzisiejszy poziom technologii jest tak wysoki, że silnik wychodzi z fabryki prawie idealnie dotarty. Precyzja narzędzi i urządzeń to kosmos w porównaniu np. z tym co było 25 lat temu, gdy normalnie się jeszcze docierało silniki (tzn. producent zalecał).
Ja bym zrobił pierwszą wymianę tak po 3kkm, może 5kkm. Na pewno nie po tysiącu, to nie 1995 rok, dajmy se spokój. Kolejna po 10kkm i potem już normalnie 15-30kkm, w zależności od tego ile auto będzie latać, bo jak robisz po 30kkm na rok, to kurwa zluzujmy gacie, przecież nie będziesz 2-3x w roku zmieniał oleju, to nie ma sensu. Degradacja oleju postępuje najszybciej podczas jazdy miejskiej, na krótkich odcinkach, gdy silnik (a właściwie olej) nie osiąga optymalnej temperatury pracy. Gdy robisz trasy i duże naloty, to ta degradacja postępuje dużo, dużo wolniej - na tyle wolno, że jak latasz same trasy, to wymieniaj se co te 25-30kkm i tyle, nic się nie stanie przy dzisiejszej technologii olejów.
Ceny w ASO Volvo są na tyle wysokie, że te częste wymiany uszczuplą portfelik znacząco, a korzyść będzie niewielka albo i żadna (jeśli sprzedasz auto do 150-200kkm). Przesadne dbanie o interwały olejowe ma sens, gdy sobie to auto chcesz zostawić na dłuuugo albo jak chcesz zrobić prezent kolejnemu właścicielowi.
I kurwa odpowiadając na ewentualne sapy, że pierdolę głupoty - powiedzcie mi ile mieliście starych, zapierdziałych aut sprowadzonych z Rajchu? Ano pewnie już kilka, jaxi na pewno miał po mnie E39, które takie przecież było XD Myślicie, że tam, te 25-30 lat temu, ktoś zmieniał olej co 10kkm i dlatego te silniki wytrzymywały grubo ponad 300kkm bez dotykania? Otóż kurwa nie, Hans czy inny Helmut zmieniał jak ASO nakazywało, co 30kkm i essasito. Potem Polak kupił i nagle doktoryzowanie się, kuuurwa, zmienianie oleju co 10kkm (sam tak robiłem w tej E39, żeby nie było), a to już chuja ma znaczenie, bo jakby silnik miał dostać w pizdę, to dawno by dostał i by go nie było. Jak kupujesz auto z nalotem ~300kkm i masz suchy, dobrze działający silnik, to dalsze zmienianie oleju co 20-30kkm go nagle nie zajebie. Kluczowe jest żeby naprawdę kupić sucholca pracującego jak pszczółka i będzie gituwa. Najlepsze auta to te, które pizgały trasy, mają duże naloty i były na bieżąco serwisowane w ASO (akurat na zachodzie to ASO ma znaczenie, większe niż u nas). Wolę np. 4 letnie auto z najebanym 250kkm niż jakieś cuda z 80kkm od dziadka jeżdżone do kościółka. Raz, że tańsze, dwa, że pewniejsze, trzy, że kurwa nie będzie wcale bardziej zniszczone, ba - często w lepszym stanie. Oba nasze Pasaciki po 3 latach miały ~185kkm i wyglądały jakby wczoraj zjechały z linii montażowej, a przez cały okres użytkowania u nas były naprawdę bezproblemowe i nie wycisnęły nas jak cytryny.
Zakładki