Siema Torgi, słuchajcie mam lekki problem z samochodem, może po kolei:
Jechałem na lotnisko ze Śląska do Wawy - jak wyjeżdzałem, to wszystko było ok, ale z biegiem trasy na początku coraz ciężej chodziło mi sprzęgło - stawiało coraz większy opór. Potem coraz ciężej zaczęły wchodzić biegi - najgorzej jedynka, im wyżej tym trochę lepiej. Kiedy dojeachłem do Wawy, to już praktycznie wgl nie mogłem wrzucić jedynki - startowałem tylko z dwójki. Teraz sobie leże na wakacjach i się martwie, bo samochód stoi na lotnisku, przylatuje do Polski z powrotem o 1 w nocy i plan był taki, żeby od razu wracać na Śląsk, bo na następny dzień mam już robotę. Teraz trochę boje się, że nie dojade na Śląsk i rozkraczę się gdzieś na środku drogi. Jakieś pomysły co to może być i czy warto ryzykować przejazd 350km?
Zakładki