Witam, prosiłbym z góry o poważne komentarze. Mianowicie, pracuję poza granicami kraju i firma udostępnia nam jak i moim znajomym z mieszkania samochód (Volkswagen Caravelle/a Diesel ~~90 rok) i mamy z nim problem natury technicznej. Auto jest po prostu kurwa na całkowitym wykończeniu (zgnite, rozjechane na zero, silnik błaga o pomstę o nieba, nie mówiąc o zawieszeniu które pozostawia wiele do życzenia - strach tym skurwysyństwem jechać +40 na autostradzie co by się nie rozleciało na części). Firma argumentuje to tym że skoro jeździ to jest ok i jak się rozleci na części to kupią nowe. Naprawdę nie chodzi nam o nowy samochód tylko o własne bezpieczeństwo. Uprzedzam też posty jeśli można w stylu "to nie rob tam hehe elegiggle bo umrzesz" ponieważ praca jest złota i jedyne co nam przeszkadza to strach o nasze życie (serio kurwa kto jechał czymś takim wie o czym mówię). Ktoś ma pomysł może jak tego pancernego skurwysyna zrównać z ziemią? Jeżeli coś innego niż "piasku nasyp we silnik";"naszczyj do baku" to bardzo bym prosił o pomoc. Dzięki, pozdrawiam.
Zakładki