Mexeminor napisał
Ale o czym Ty tutaj pierdolisz? Jak się ma kupon na totka, gdzie jest prawdopodobieństwo wygranej na poziomie jakichś tysięcznych procenta, do assistance, które chroni nas (i nasze stare, zawsze w pewnym stopniu niepewne auto) od wszelakich zdarzeń drogowych, w tym przebitych opon i całego tego badziewia? Może nie masz nigdy 10, 20, 30 czy 50% szansy na zdarzenie, ale są to wartości kilkusetkrotnie większe niż w totku i na dodatek bardzo realne, możliwe w pewnym stopniu do przewidzenia (przez nas, bo znamy swoje auto itd.).
Poza tym jak kupuję kupon, to nie myślę o tym, czy wygram. Jak wykupuję assistance, to robię to w konkretnym celu i zabezpieczam się przed realnym zagrożeniem. To dwie zupełnie różne sytuacje.
Astinus napisał
Rozbrajasz mnie gościu. Jak nie kupię kuponu na totka to nic mi się nie stanie. Bez assistanca mogę utknąć z kimś na jakimś zadupiu, bo nie będę mieć akurat hajsu na lawetę. Jak nie czaisz różnicy, to może sprawdź sobie ceny poszczególnych usług, za które musiałbyś zabulić po wystrzeleniu opony/walnięciu w dzika w jakimś ciemnym lesie w Pcimiu Dolnym, a które masz w pakiecie od ubezpieczyciela za te śmieszne 5 dych. Masz w ogóle samochódz?
Mam samochod, mam motocykl. Krece sie tez wokol rzeczy powiazanych z hazardem, skad jest blisko do ubezpieczen.
Ludzie maja to do siebie, ze przeceniaja male szanse (na duzy zysk/strate) i nie doceniaja malych strat.
(tutaj robilem pewne obliczenia dla przykladu ale z nich zrezygnowalem, za duzo zmiennych itd)
Jezeli assistance oplaca sie kupujacemu i oplaca sie ubezpieczycielowi (inaczej by tego nie oferowal), to kto na tym traci? Ma niewolnika, ktory za miske zupy robi na lawecie i jeszcze kradnie do niej paliwo?
Ofc oni placa troche mniej za lawety niz Ty bys zaplacil jednorazowo, ale nadal ta roznica na 99% bedzie na tyle mala, ze w dlugim okresie caly czas bardziej oplaca sie podjac ryzyko i samemu kombinowac lawete niz sie ubezpieczac.
Jedna rzecz, ktora powinienem dokladniej wytlumaczyc - ja mam na wzgledzie jedynie oplacalnosc finansowa. Oprocz niej jest jeszcze tzw. uzytecznosc, czyli w skrocie: jezeli spokoj ducha i to, ze w razie wypadku macie pewnosc, ze zaraz zostaniecie obsluzeni po jednym telefonie jest dla Was warte tyle, ze jestescie w stanie przeplacic za ubezpieczenie, to uzytecznosc ubezpieczenia bedzie wieksza niz w przypadku jego nieposiadania. Tak samo jezeli puszczenie kuponu w totolotka daje przez 12 godzin depresyjnemu czlowiekowi zludna nadzieje i przez ten czas czuje sie wysmienicie i jest pelen zycia to prawdopodobnie poniesienie straty 1.5 zl na kazdym kuponie jest warte lepszego samopoczucia.
Ale nie wmawiajcie mi, ze ubezpieczanie sie jest oplacalne z czysto ekonomicznego punktu widzenia.
Zakładki