Dzisiaj miałem nieprzyjemność zostać poszkodowanym w kolizji ;3 Wracałem sobie ładnie z zakupów z moją rodzicielką, godziny szczytu jakoś 15 była, droga przykorkowana przed rondem, i sie kulam powoli, raz sie zatrzymałem ruszam dalej, znowu sie zatrzymałem i... Dostaje szlaga jednego, wbijam sie w auto z przeciwko i drugi szlag.
Bum bum dostałem w dupe od :
Wbiłem sie w:
Moje oczko w głowie, wręcz kochanka:
Nie trudno zgadnąć kto ucierpiał najbardziej...
Tylny zderzak o dziwo sie trzymie kupy ale sie podniósł, bagażnik za chuj otworzyć sie nie da. No ale przód... Obie lampy stłuczone, maska wykrzywiona, zderzak pęknięty i troche lakieru poszło. I tak moją piękność chuj strzelił. Łezka w oku kręci mi sie dalej, auto 59 657 tyś. przebiegu, miał je dziadek, mój ojciec i w końcu ja.
Zadzwoniłem na pały, etc pogadali, dokumenty, dmuchanie, dostałem kwit, dowód rejestracyjny mi wzieli, fotki cykli i nara.
Załatwiam lawete, auto odstawione do garażu.
Sprawca ma ubezpieczenie w axa, ja z kolei w warcie. Coś tam wiem, że rzeczoznawce trza skombinować.
No i czuje, że cyrk dopiero sie zacznie, bo na necie nie mogłem znaleźć przedstawiciela w moim mieście (Mikołów).
Jutro sie zamierzam wybrać do przedstawiciela Warty i sie czegoś dowiedziec.
Mam pierwszy raz taką sytuacje, mój ojciec takiej nie miał i za bardzo nie wiem teraz co robić i jak sie zachować, żeby sie nie dać wychujać.
Naprawa mojej Favoritki raczej przekroczy wartość tego auta, także ojciec coś wspominał o ze złomowaniu, tylko jak to wyjdzie potem z kasą, czy lepiej zezłomować czy bawić sie w naprawe jakoś? Torgu pomusz ;3
Zakładki