jaxi napisał
Ta tez doszedłem do wniosku, że auta w średniej cenie powiedzmy 30-70k nie mają sensu.
Kupujesz auto już wieloletnie, trochę zajechane, trochę nowocześniejsze z i tak już nieaktualnymi systemami i bajerami, może trochę szybsze (ale za 10k też dasz radę kupić coś co w miarę zapierdala).
A wkładać pieniądze też w to trzeba i to więcej, szkoda bardziej jak się coś zepsuje, uszkodzi.
No wiec tak, nowe (no albo jakies 2 letnie) albo gruz za 10k.
Kupujesz a4 b8 za 40 i co masz dzisiaj więcej jak jedziesz wzgledem b6? No moze lepszy automat, nowoczesniejszy
Ale tez więcej zmartwień co się rozjebie i czego już tasma i trytytkami nie naprawisz
No albo jakieś bmw 5 f10 zamiast e39? No tu to już w ogóle tylko tracisz, bo auto niczym się nie różni (poza wyglądem rzecz jasna)
No a nowe to nowe, samo jeździ samo parkuje matrixy kurwixy systemy działające jak na nowym tablecie, a nie palmtopie z Windowsem 2000. Normalne elektryczne silniki, a nie jakieś na węgiel kto to widział
Może mapy se ktoś aktualizuje do nawigacji z 2012? Xd
+1
nie zgodzę się tylko z tym, że E39 i F10 jeden chuj. Tutaj jest taka różnica, że przede wszystkim F10 nie ma problemów z korozją, a E39 niestety w znaczącej większości są już przegnite (nie mówię tu o egzemplarzach za 20k+). Bardziej pasowałoby porównanie E60 vs F10 i tutaj serio bym szedł nawet w E60 z początku produkcji, bo jeszcze ma pancerne silniki (diesle jak i benzyny), gnić nie chce (a więc już nie zgnije, bo ma 20 lat), a systemy ma podobnie przestarzałe co wczesne F10 (bo końcówka produkcji F10 oczywiście to inna bajka). F10 to dużo wyższe koszty utrzymania, chociażby ze względu na silniki, ale również na to, że trzeba już programować wiele wymian, wszystko w kompie kodować itp. itd., a tego w starym dobrym E60 nie ma. Ogólnie jakbym teraz miał brać używane auto, to pewnie celowałbym właśnie w E60 w dobrym stanie z M54 albo M57 pod maską. Dopłata do F10 za de facto wygląd jest bez sensu, bo z miejsca tracisz co najmniej 25k, które możesz zainwestować w E60 w ciągu kilku lat i mieć naprawdę niezawodne i pewne auto.
Co do Audi, to pełna zgoda. Tutaj problem rdzy nie występuje, bo B6 trzymają się do dzisiaj świetnie (z małymi problemami), a B8 tak jak mówisz - są już przestarzałe (mowa o początku produkcji, bo znowu - końcówka to trochę inna sprawa, ale też inna kasa). W B6 bierzesz poczciwe 1.8T i wyjebongo totalne, wystarczy kupić sensowny egzemplarz z końca produkcji i essasito. Poza tym do dzisiaj uważam, że B6 wygląda dobrze we wnętrzu - tam po prostu jest tak prosto i ascetycznie, że to się nie mogło zestarzeć. Nawet te panele klimy czy radio są po prostu ok, bez zbędnych setek przycisków, które się starzeją w ciągu kilku lat od premiery (tak jak panel klimy w E39, który jest kurwa dramatyczny).
Jeszcze uwaga co do zakresu cenowego, bo od 30 do 70k to jednak jest spory przeskok. Wszystko zależy o jakim aucie mówimy, bo za 70k można mieć bardzo świeży samochód, ale wiadomo - mały i nie marki premium. Ja np. na dzisiaj zadowoliłbym się Swiftem Sport, które mogę kupić za ~75k z rocznika 2019 z małym nalotem i właściwie w idealnym stanie. Auto ma wszystko czego potrzebuję na co dzień. Najbardziej boli jednak to, że w 2019 roku on nowy kosztował 80k XD
qSC napisał
Bmw G2x 18d/20d ewentualnie 20i/30i jak te silniki oceniacie? Ktos mial stycznosc z tymi niesamowicie szybkimi jednostkami?
20d to najbezpieczniejszy wybór jeśli chodzi o trwałość, ale ogólnie wszystkie nowsze silniki BMW nie zachwycają trwałością. Tyczy się to aut od ~2010 do dzisiaj. To nie to co kiedyś, że mając M52 czy M54 miałeś wyjebane w rozrząd, bo był bezobsługowy, czy we wtryski itp. itd. Nowe benzyny BMW mają więcej problemów niż diesle, dlatego ja bym chyba szedł w ropniaka, szczególnie, że różnica w spalaniu również jest spora.\
No ale jeśli auto ma mieć kilka lat, a tyle będzie miało (premiera G20 to 2018 rok), to tak jak jaxi wspomniał - wyjebane jaja. No chyba, że patrzymy po autach z nalotem 150kkm+ (a w sumie takich jest już w chuj i to głównie diesli), to wtedy cóż, zaczynają się już pierwsze poważniejsze tematy, jednakże raczej nie w silniku więc wyjebane, każde inne auto je będzie miało.
Silnika zacząłbym się bać po 200kkm, wtedy to może zacząć się na grubo sypać i to serio nie jest żadna przesada.
Zwrócić też trzeba uwagę na to jak auto było użytkowane. Pewnie jak spory nalot, to głównie trasy, ale warto o to przynajmniej spytać, bo różnica w zużyciu jest ogromna. Osobiście wolałbym autostradowe 250kkm niż miejskie 150kkm, szczególnie, że to pierwsze będzie odpowiednio tańsze.
Anegdotka - przez 30kkm jazdy głównie po autobanach i eSkach moje klocki straciły z 10% grubości, do tego stopnia, że tarcze szlag trafił, bo nie były wystarczająco ścierane i zrobiły się spore wżery XD To tak ku przestrodze, bo nawet mild hybrid potrafi na tyle dobrze hamować z odzyskiwaniem energii, że hamulce działają w bardzo ograniczonym zakresie. A więc jeśli ktoś będzie o tym pamiętał i zadba o mocniejsze hamowanie tu i tam, to same klocki wytrzymają co najmniej 60kkm, jak nie 80, a tarcze ponad 100kkm na luzie. Natomiast w mieście to musisz podzielić ten interwał o 2/3 razy nawet. To samo się tyczy zawieszenia, łożysk, półosi, skrzyni biegów, a nawet samego silnika, który podczas jednostajnej autostradowej jazdy prawie w ogóle się nie zużywa (oczywiście przy dopuszczalnej prękości, gdzie ma te 2,5-3k obrotów, a więc idealny zakres dla niemal każdego silnika spalinowego.
Zakładki