Ale to jest coś, czego ja kompletnie nie rozumiem. Łolaboga, nie zmieszczę się na parkingu pod wejściem do Tesco :(((
Firebird może nie miał gabarytów takiego pickupa czy full size'a, ale miał za to cholernie długie drzwi - kończyły się dobrze za fotelem kierowcy, więc trzeba było je naprawdę szeroko otworzyć, żeby się prześlizgnąć, także też nie mogłem się wciskać pod wejścia. Tym bardziej, że auto dość długie, promień skrętu marny, więc gra nie warta świeczki. Stawałem sobie zawsze gdzieś dalej, kulturalnie, dostojnie i miałem wyjebane na to, że muszę przejść te 100-300 metrów więcej do sklepu. No błagam, mamy po dwadzieścia kilka lat, nie 60.
Jakiś czas temu czytałem o akcji, gdzie jeden z amcarowych zapaleńców stracił lewą nogę w wypadku. Facet rozbił swoje Camaro, a zrzeszeni grupowicze zrzucili mu się na drugie i przystosowali je dla inwalidy. Dołożyli jakieś drążki, na których właściciel mógłby się oprzeć wsiadając do auta, uchwyt na kule i coś tam jeszcze. I facet w wieku prawie 50 lat dalej zapierdalał Camaro, nie mając lewej nogi. Ludzie pukali się w głowę widząc, jak gramoli się ze swojego samochodu, a on był przeszczęśliwy mogąc to robić. Nie zajmował nawet miejsc dla inwalidów, bo twierdził, że do takowego jeszcze mu trochę brakuje, a to, że potrzebuje trochę więcej miejsca i czasu, żeby wsiąść/wysiąść z auta, to tylko niewielka niedogodność.
To już jest skrajność - owszem, ale w naszych warunkach ta auta kupuje się sercem, po prostu. Chcesz takie mieć, to kupujesz i nie przejmujesz się małymi miejscami na parkingach, wysokim spalaniem czy tym, że jak Ci padnie poduszka pod silnikiem i nigdzie akurat nie ma takiej na półkach, to albo bulisz za express ze Stanów, albo spokojnie czekasz te 2-3 tygodnie aż Ci przyjdzie ekonomiczną.
Kurwa, nie ma nic za darmo, każda przyjemność kosztuje w ten czy inny sposób. Jeśli szukasz jej w samochodach, to musisz liczyć się z pewnymi kosztami i niedogodnościami z nimi związanymi.
A Ty, @
Mexeminor ; masz, widzę, to samo co ja. Jednego dnia kochasz jedno auto, drugiego już zupełnie inne ;d
Ja niedawno byłem blisko wymiany Tbirda na Fiero, żeby zacząć je grzebać i przygotowywać do wrzucenia jakiegoś prawilnego silnika, żeby móc się coś pościgać na 1/4. Siedziałem nocami na hamerykańskich forach, czytałem o swapach, porównywałem koszty, kontaktowałem się z ludźmi, którzy mogliby mi w tym pomóc... Minęło kilka dni, ktoś tu spytał o 300C, pooglądałem sobie coś na youtube o nich, posłuchałem wydechów i, cholera, jebać to Fiero, jebać wszystkie inne auta, zbieram na 300C/Magnuma. Trzy dni później śmignął mnie na drodze Firebird, taki jak mój były, no ale z 5.7 LT1 pod maską i znów - kurwa, przecież to jest jedyne auto, które ja chcę mieć, co ja wydziwiam xD
A dzisiaj przeglądam sobie różne fajne mody na Chryslerach Grand Voyagerach, bo w sumie nieraz przyda się coś na 7 osób, a i często wożę różne graty, także taka bagażówka w sam raz. Na daily się to nadaje, 3.8 V6 daje radę z mocą i brzmieniem, napęd na 4 fajnie się sprawdza, jak się trafi nagłośnienie Infinity, to tylko wsiadasz, przekręcasz kluczyk, odpalasz muzykę i lecisz z paczką znajomych nad morze na wyjebce...
Tak bym go odjebał :D
Nawet fajną bazę znalazłem
https://www.otomoto.pl/oferta/plymou...olx#xtor=SEC-8
Po drodze jest masa innych aut, pomysłów na projekt i dobrze w sumie, że jeszcze Forda nie skończyłem, bo w takim stanie, w jakim jest obecnie, nie sprzedam go za sensowne pieniądze/nie zamienię na nic fajnego, bo tak to bym już go dawno odjebał xD
Ehh, ciężkie życie marzyciela...
Na szczęście nie jarają mnie kompletnie nowe samochody. Miałem okazję pojechać tym ostatnim Mustangiem GT - fajne to, ale szału żadnego nie ma. Jak mnie mija jakieś Camaro czy Challegner, to otworzę okno, żeby sobie posłuchać, ale nawet dłużej wzroku nie zawieszam. Gdzieś na 2004-2005 kończą się moje motoryzacyjne miłości, może za paroma drobnymi wyjątkami.
Zakładki