bojkowY napisał
Panowie jakie auto do 12k. Wolalbym ropniaka ale znajomi wszyscy odradzaja bo duze koszty napraw no "psujace sie wtryski". Serio nie ma jakiegos silnika diesla, ktory az tak sie nie psuje? Autem robilbym srednio z 300km w tygodniu. Dlatego zalezy mi tez na malym spalabiu. Myslalem o peżo 307, 1.4 HDI lub jakis seat leon/toledo 1.9 TDI 110kw? Co myslicie?
Dobra, teraz tak w 100% serio. Jeśli chcesz diesla, który się naprawdę nie psuje, nie trzeba przy nim nic robić, a jeśli naprawa już będzie konieczna, to zamknie się w max 1000 zł, to musisz rozglądać się za starymi konstrukcjami, zdecydowanie preferując te bez turbo. A więc tak:
Grupa VAG: diesle 1.6, np. w Golfach II, Audi 80 B3, Passatach B3 itd.; 1.9TDI 90 konne, baaardzo popularne, prawie wszystkie bez dwumasy, najlepiej Audi 80 B4, Audi A6 C4, A4 B5 i w pizdu innych aut, ale masz 12k, a więc Audi to najlepszy wybór, bo dostaniesz naprawdę bardzo dobry egzemplarz za taką kasę i jeszcze zostanie na eksploatację na dłuższy czas.
Mercedesy: tylko i wyłącznie W124 i W201 z silnikami 2.0, 2.5 i 3.0. Najlepiej 2.5, bez znaczenia czy 10v czy 20v. Za 12k dostaniesz ładny egzemplarz, ale trzeba się naszukać. Komfort miażdży Audi i w sumie wszystko inne, co posiada niezniszczalne diesle. Części jeszcze tańsze niż w Audi, ogólnie bardzo bezproblemowe auta, imo mniej problemowe niż VAGi, ale oczywiście dużo zależy od stanu auta, a w swoim budżecie będzie Ci łatwiej znaleźć właśnie Audi.
Francuskie: wolnossące 1.9, które było np. w 306. Mało wiem o francuskich konstrukcjach, ale wiem tyle, że 306 to bdb auto, które kupisz za jakieś grosze bez rdzy i w świetnym stanie. Trochę mało ich jest, ale kto wie, może się akurat uda. Silniki te były też w Citroenach, bo to ta sama grupa, musiałbyś se poszukać, ogólnie francuskie diesle grupy PSA są bardzo dobre po dziś dzień, a początki były jeszcze lepsze.
W sumie 2.0 HDI 90 konne też można ogarniać, a są w np. takich fajnych autach jak 406, które jest imo przepiękne, super wygodne i w ogóle fantastyczne. Oczywiście ma zawieszenie z kartonu i eksploatacja nie należy do najtańszych, ale sam silnik to poezja i naprawdę trzeba mieć pecha, by w niego inwestować. Niemniej to common rail i każda ewentualna naprawa tego systemu będzie droga, prawdopodobnie wyniesie 50% wartości auta, kto wie, czy nie więcej. Można się decydować, ale znaj ryzyko.
Japońskie: właściwie każdy wolnossący, stary diesel jaki znajdziesz, ale mało jest takich aut, ja bym się nie porywał, bo w większości będą to totalne trupy zjedzone przez rdzę. Nowsze konstrukcje to niestety w większości same problemy, lepiej odpuścić.
Volvo: tutaj jest ciekawie, jest takie coś jak 2.4 wolnossący występujące np. w 740tkach. Może będziesz miał szczęścia i coś w Twojej okolicy będzie, wtedy warto spojrzeć. Wielkie, kanciaste Volvo z tym silnikiem to jak W124, z tym, że prawdopodobnie nietknięte przez rdzę. Jedyny minus taki, że części będą znacząco droższe, ale za to będziesz się wyróżniał jak w niczym innym.
Zakładki