Zacząłem wystawiać fakturę i już po chwili zjawił się on mowiąc:
Heeeeeh bOoorro mam nadzieje ze bede zadowolony. Odpowiedziałem, że w chuju mam mex czy bedziesz zadowolony, jestes dorosly, a to tylko maszyna. Ekspert odpowiedział wówczas:
-noommmm takkk, boro, a czy ja moglbym sie przejechac takim wiesz, nowym samochodem?
Spojrzałem na niego i poczekałem żeby jeszcze chwile wstrzymał oddech i odrzekłem:
-kurwa chodź.
Wzialem pierwsze lepsze kluczyki i powiedzialem, jedz michał. On na to, ze sam sie boi i ze mam jechac z nim i chuj. Przez cjwile chcialem mu zajebac w pysk, ale rownie szybko stwierdzilem, ze moze kurwa racja i lepiej jechac z nim. Jazda odbyla sie bez wiekszych zastrzezen. Jechalismy autem w full opcji i 114 koniach mechanicznych. Mexeminor nie mogl sie nachwalic dynamiki w tym aucie, jakosci wykonania i ceny. Kiedy skonczyl okiem eksperta opowiadac swoje wrazenia, zaczal snuc monolog na temat tego jak bardzo mu sie marzy daewoo tico oryginalne koreańskie. Podgłosilem radio, akurat leciała bałkanica, mex zamknal morde i zaczął klaskać. Wysiedliśmy i kierujemy sie do środka zeby zobaczyc czy ELYKSYR z super konta STUDENT dotarl. Dalem mexowi resztke motodoktora na dolewke, kluczyki i mu mowie zeby juz wypierdalal. Mex mi na to, ze o nie nie. On teraz MUSI POPRACOWAC.
kurwa zbaraniałem.
-jak to popracować.
-normalnie - odparl zadowolony ekspert.
Ja patrze co on odpierdala, a on wyciąga z plecaka laptopa (dluzszy niz szerszy byl ten laptop, przysiegam) i rozsiada wygodnie. Nie powiedziałem nic. Bylem w zbyt wielkim szoku. Praca mexa trwala jakas minute i 30 sekund (nie kłamie oczywiscie, caly czas do tej pory zresztą nie kłamie). Przez ten czas mex pomruczal troche, porobil wazne miny, zmarszczyl czolo pare razy (kontrolując czy na niego zerkam oczywiscie), pogrzebal w uchu malym palcem specjalnie wyhodowanym do tego celu paznokciem, po czym pierdolnal klapą od tego laptopa jak tiger bonzo klapą od smietnika i schowal z powrotem do plecaka mowiac;
-CHUJ, NIE MA ZASIEGU.
Otrząsnalem sie nieco z szoku i zapytalem czym on sie w ogole zajmuje i co on wlasnie robil. Opowiadal mi o tym z 10 minut, ale jak boga nie kocham nie opowiem wam o chuj chodziło. I to nie jest chyba tak, ze zapomnialem, tylko od poczatku chuja zrozumialem.
Chlop poszedl sie jeszcze wysrac, zapchal kibel, upierdolil sobie wodą spodnie (albo zlał) i byl gotowy do wypierdalania.
Mowie, jedz juz michal, dluga droga przed tobą. I otworzylem mu drzwi. Mex wyciagnal jakiegos kurwa starego sony ericsona i mowi zebym sie nie ruszal. Tak to wlasnie bylo. I ja tam bylem, nie raz kurwa zgniłem. A com widzial i slyszal, w ksiegach umiescilem.
Psychike lecze do tej pory.
Zakładki