To w ogóle jeździ xD?
Do tej pory byłem przekonany, że jak kupować samochód to takie totalne minimum jest gdzieś koło 5k ;d.
Wersja do druku
Popatrz może za seicento 0.9 silnikiem, dołożysz te 500 zł~ i kupisz naprawdę zadbane autko, samochód w ocynku więc rdza tak nie weźmie, mało pali, opłaty również niskie, i do tego części nowe za grosze. Tańszego i lepszego auta za tą cenę nie znam.
Nie bierz tico ani matiza, jeśli nie będziesz garażował to się posypią.
moj ojciec nie garażował tico przez 12 lat posiadania i tylko lekko je łapała rdza. ze swojej strony moge polecić tico, mało pali, tanie w utrzymaniu i jest dośc pakowne przez swoją kwadratową budowę
takie autko kupi jakieś do jazdy po mieście, w dłuższe trasy bym się nie zapędzał
patrz ogłoszenia i oglądaj, czasem warto dołożyć 1000zł i ma sie o klasę lepsze autko od takiego cc, co spali podobnie
Ja ze swojej strony rowniez polecam golfa II w dieslu:). Niezniszczlana jednostka, auto zreszta tez xd/ Przywalilem takim w slup, i poskladalem w weekend, po czm jezdzil jeszcze sporo czasu:).
Spalanie naprawde smieszne, niecale 6 litrow w miescie. Moim zdaniem najlepszy wybor.
Mam dla ciebie trzy rady:
1) Przede wszystkim sugeruj się stanem auta a nie jego marką - nie wszystkie golfiki są jak ta lala i nie wszystkie Escorty to rzęchy;
2) Celuj w małe samochodziki miejskie typu seicento, corsa, golfik, polo, ewentualnie tzw samochody dziadkowe czyli np. lanos (sporawo pali na benzynie ale mało sie psuje). Porównując już modele np. sc do matiza (mój seiek zero rdzy, znajomego ojca matiz dosłownie schrupany); tico tylko w ostateczności (to ma drzwi cieńsze niż szafka w toalecie - ktoś Cię stuknie w bok przy 30km/h i masz po ręce albo jeszcze gorzej);
3) Koszt zakupu samochodu, nawet do 10k jest relatywnie niski w porównaniu do wydatków na niego - 500 zł oc, jakieś naprawy 300zl/rok, opony, płyny itp podobnie, Paliwo lekko licząc 150 zł/miesiąc
Od siebie sam polecam seicento - kupiłem 5 lat temu za 4800 z 1999 roku (65 kkm przebiegu). Ja i dwójka moich siostrzyczek stawiało wpierwsze kroki w jeździe (poobijany ale nic go rdza nie bierze). Dojeżdżałem nim na uczelnię i ani razu nie nawalił, teraz dojeżdżam czasem smarkiem do pracy 10km w jedną stronę. Jeśli coś się zepsuje w smarku to idziesz do kogoś z kanałem i sam naprawiasz. Obecnie rozglądam się za czymś większym ale wypierdka trochę mi szkoda sprzedawać za 2 tysie. Sam na pewno byś znalazł coś za 2 - 3 tysie w swojej okolicy, chyba że chcesz jeździć dla szpanu to możesz brać zdezelowane BMW czy umęczonego golfika.
@up
Z ubezpieczeniem to dowaliłeś, bo na takiego małego kaszalota biorąc ubezpieczenie na kogoś starszego kto ma max zniżki to kwestia max 350zł :D
Nie wiem czy ktoś się na takie ubezpieczenie na pół zgodzi walnie w kogoś i zniżki tacie czy tam komuś lecą
Mi też ojciec wziął bez problemu OC, jak wy planujecie od razu stłuczki powodować, to może zastanówcie się i schowajcie prawo jazdy do szafki? Ja jakoś ponad 2 lata i ani jednego zadrapania, stłuczki. Nawet po zdaniu egzaminu od razu nie miałem żadnych przygód, więc jak macie obijać samochody komuś i sobie, to naprawdę, lepiej nie jeździjcie, bo tylko krwi napsujecie.
Twardy jaki Ty jesteś mądry i obeznany pewnie mistrz kierownicy z Ciebie :) Zagapisz się przy cofaniu pyk zderzak zarysowany zniżki lecą. No ale przepraszam tobie ro się nigdy nie zdarzy bo ty to jesteś mistrz kierownicy