Exequt'er napisał
Koszty były 3-4 razy wyższe, ale dałem radę. Dlatego nie rozumiem czemu odradzasz mu kupno Maserati. Zapewniam Cię, że jeśli ktoś zebrał pieniądze na kupno Maserati to umie liczyć pieniądze i jest świadomy kupna. Nie widziałem jeszcze chłopa, który kupił Maserati, a później płakał, że za drogo jest.
Dałeś radę, ok, ale czy przypadkiem to nie było trochę za duże obciążenie dla portfela i między innymi dlatego zmieniłeś BMW na dużo nowszego i pewniejszego Focusa? Wiesz, ludzie często nie mają aut na jakie ich stać i mówię tutaj o zaniżaniu możliwości. Głównie wynika to z tego, że auto autem, fajna sprawa, ale są dużo ważniejsze rzeczy w życiu, na które warto mieć wolną kasę. Tu nie chodzi o rozwój, co to jest w ogóle za durny przykład, że ja myślę tylko o starych autach i to nie jest rozwój, a ktoś chce zmienić ledwo co kupione F10 na Maserati i to nagle już spoko, rozwija się, polać dla chłopa? Każdy kupuje auto jakie chce, jest dużo naprawdę bogatych ludzi, którzy w chuju mają samochody i jeżdżą kilkanaście lat jakąś Toyotą kupioną w salonie za 80k. Powiesz im, że się nie rozwijają?
Ja mu nic nie odradzam, stwierdzam tylko fakt, że niedawno kupił sobie F10 i raczej wydał na ten cel sporo kasy, na dodatek to jest tylko dwulitrowy diesel i nie kosztował go on 200k, a jak dobrze pamiętam około stówki. Mam więc podstawy myśleć, że nie ma on kasy na Maserati za 3x tyle. A nawet jeśli mógłby to sobie wziąć mocno nadwyrężając budżet, to jaki to ma cel? Nie lepiej poczekać parę lat, zobaczyć jak się z kasą będzie stało i dopiero myśleć o takim kroku? Ja wiem, że ja myślę o stu samochodach na godzinę, ale moje obiekty westchnień zazwyczaj kosztują max 4k i ich utrzymanie to jakieś grosze. Jak się myśli o Maserati, to nie jest to jakaś zachcianka, a wybór, który musi być bardzo dobrze przemyślany o ile nie jest się naprawdę bogatym (i nie mówię tutaj o 50k miesięcznie, a o znacznie większej kasie).
No i tekst, że każdy, kto kupuje drogie auto, jest świadomy kosztów. Brawo, nie domyśliłbym się. Tu nie chodzi o świadomość kosztów, bo to każdy debil potrafi sobie dodać dwa do dwóch, tu chodzi o zdrowy rozsądek. W dzisiejszych czasach nie ma czegoś takiego jak zbieranie pieniędzy, teraz wszystko jest w leasing i na kredyt, kiedyś było jednak trochę inaczej. Jeśli ktoś uzbiera ponad pół miliona na takie Maserati w gotówce, to naprawdę myślisz, że powinien je kupować? Bo nazbierał tyle kasy? A to jest jakiś problem? Przecież można to robić 30 lat i nazbierasz. To nie jest argument. Tu nie chodzi o nazbieraną kasę, a o dochody i ich odpowiednią wysokość żeby takie auto utrzymać. Na to składa się astronomiczna rata leasingowa (gdzie Askarnoh może pokombinować, bo siedzi w temacie i na pewno wyszłoby mu to korzystnie, ale bez przesady, kilku tysięcy nie obetnie) i koszty utrzymania, a jak już doszliśmy do wniosku, podzespoły w Maserati to nie są grosze i nie można tego porównywać z autami, które są brane w leasing w ilościach hurtowych i siłą rzeczy ich serwis jest stosunkowo tani.
Wawik napisał
Ale to chyba nie Askarnoh chce kupić maserati tylko bananowiec
Banann pytał się o hehe koszty serwisu Maserati, bo pewnie mama ciągle auta nie znalazła i spodobało jej się Levante, bo Stelvio jest dla plebsu.
A Askarnoh wspomniał przy okazji, że myślał o Ghibli i jest na nie nagrzany w chuj. Stad dyskusja i próba wytłumaczenia, że tak średnio z dopiero co kupionego F10 przesiadać się nagle na Maserati. Zrozumiałbym nowe G30 w leasing, na to pewnie go stać, ale Ghibli?
No ale mnie na nic nie stać, jestem bezrobotny i mam stare auta, co ja wiem
PS @
Wawik ; mam fajne Santa Fe 2.4 z gaziorkiem w okolicy i powiem ci, że bardzo mnie robi ten wóz. Jeśli serio jest tak niezawodny jak mówią (a mówią, że to jakość japońszczyzny z lat 90., a więc top topów), to o kurwa, czas porzucić swoje ideały i brać SUVa
Zakładki