Ja miałem ten status przez 15 dni po egzaminie, potem jeszcze tydzień oczekiwania i około 21 dni po egzaminie odebrałem prawko. Btw jeżdżę codziennie aby nabrać wprawy :D, dziś kolejne ~20km.
Wersja do druku
Następny egzamin 1 października do tego czasu będę miał 6h jazd( dwa,trzy i pięć dni przed egzaminem(po 2h jazda)). Chcę zdać za tym drugim razem, wziąłem tyle jazd bo tym razem mogę trafić na gorszego egzaminatora i oblać na głupotach do tego mam na 7:30 w poniedziałek więc pora jedna z gorszych. Macie jakieś porady?
Nie schizować się, nie zawsze pyknie za pierwszym. Ja tez dopiero za drugim podejściem zdałem i nic nie dobierałem żadnych jazd, nie siedziałem ani razu w aucie po pierwszych oblanych, a między obydwoma egzaminami miałem ponad miesiąc przerwy, więc szło dużo zapomnieć.
Ja podszedłem do tego na totalnej wyjebce, tzn bez stresu, nie zdam to nie zdam. Wmawiałem sobie, że jak te stare babcie które nawet koszykiem w hipermarkecie przypierdolą do stoiska z konserwami to i ja zdam. No i pykło ;p
Nie zdałeś z tego co pamiętam przez jakąś głupotę, więc nie ma się co stresować. Tylko miej oczy dookoła dupy, nic na siłę.
Dzisiaj miałem z rana pierwsze dwie godziny jazdy. Instruktor nawet spoko, trochę mało wygadany, ale bardzo myślę, że dobrze mnie nauczy. Najpierw była jazda po placu przez 20 minut, ruszanie, slalom, później miasto. Pierwsze 5 minut miałem kompletną zaćmę, w końcu nie codziennie się jeździ samochodem po mieście. Pierwsze pasy, puściłem pieszych, a kiedy ruszałem czepił się, że ktoś z lewej wchodził. Ja wtedy to dopiero co swój pas ogarniałem, lusterka, zmianę biegów, kierownicę i licznik. Ciężko było z podzielnością uwagi, czasami jechałem za bardzo z prawej strony. Potem zacząłem się pilnować i było coraz lepiej, czasem zdarzyło mi się ruszyć z piskiem opon. Mówili mi, że w Clio jest bardzo czułe na gaz i hamulec, nie wiedziałem że aż tak ;D. Myślę, że najgorzej się oswoić z samochodem, mam nadzieję, że z każdą minutą jazdy będzie coraz lepiej ;)
edit:W D-H robię.
#up
i gdzie w końcu robisz miszczu? ;d
ja jutro egzamin na B
zastosuje taką samą taktykę jak gdy zdawałem na A, staram się nie myśleć przed i w trakcie egzaminu, tylko się skupić na jeździe i wykonywać polecenia
nie myślcie o tym, że 'a jak na tym skrzyżowaniu mi coś nie wyjdzie?' 'a jak niechcący wymuszę?' bo wpadniecie w paranoję :D, po prostu jedźcie spokojnie, skupcie się na jeździe i (jeśli umiecie jeździć) uda się
Na początku każdy ma problemy z ogarnięciem wszystkie na raz ale jak wyczujesz autko to pozostaje tylko skupianie się na drodze i przepisach. Nie wiem jak innym ale mi jazda sprawia przyjemność więc podczas jazd można powiedzieć,że odpoczywałem. Co z tego skoro oblałem egzamin w drodze powrotnej do worda ;s
Jeśli na pierwszej jeździe Ci nie zgasł (lub zgasł 1-3 razy), nie zabiłeś przechodnia, a instruktor nie dał Ci po heblach kiedy chciałeś wjechać na przejazd kolejowy bez rozglądania się - znaczy, że radzisz sobie dobrze. To tylko 2 godziny, przy 28 godzinie, będziesz myślał tylko o egzaminie, a jazda będzie na pełnym lajcie. Przynajmniej ja tak miałem. O dziwo, dobrze czuję się kiedy jadę z braciakiem po mieście, bo samemu jeszcze nie miałem okazji, ale to i tak w sumie obojętne. Zrobiłem kilka km na mieście i dobrze czuję się za kółkiem jako świeży kierowca. Ale wiadomo, nie ma co popadać w samozachwyt, jestem tylko początkującym kierowcą, trzeba uważać i mieć oczy dookoła głowy.
Zgasł mi raz, nikogo nie zabiłem, instruktor nie dał po heblach, raz tylko poczułem, że gaz mi ucieka przy ruszaniu ze świateł. Wcześniej trochę się jeździło, ale to po wsiach, po podwórku. Tutaj miasto, z początku trochę jakby paraliż mnie ogarnął. Na następnych jazdach to już chyba minie.
właśnie wróciłem z WORDu
ZDAŁEM :D mam kategorie A i B, obie za pierwszym razem :D
miałem strasznego egzaminatora, facet gburowaty, ciągle się przypieprzał, kazał zatrzymywać co jakiś czas i mnie opieprzał, raz mi zgasł na początku jazdy (nie miałem wyczutego samochodu), już myślałem, że się przesiądziemy w końcu ale już w WORDzie 'Panie Krzysztofie, wynik pozytywny, gratuluję' :DD
btw miałem złe przeczucia, poszła grupa ludzi na te egzaminy, z 15 osób na raz, większość wyjechała, ale jedna dziewczyna wróciła po 10 minutach, nie zdała, i następny byłem od razu ja :O
ja dzisiaj peirwsze jazdy, niby na 11, ale koles przyszedl 11:07 (dokladnie patrzylem). Pojechalismy na plac, zanim mi cos popierdzielil juz bylo z 11:25, pojezdzilem 25 minut, a ten ze juz wracamy. Mieszane mam uczucia, bo ruszanie slabo mi szlo i w sumie szkoda troche, bo pewnie jutro dalej bede tracil czas na to ;s
Niestety często tak jest. A to przyjedzie 5 min później, a to odwiezie Cię 5 min wcześniej. A to jeszcze zajedziemy do sklepu po wodę, do biura po papiery czy odgrzać sobie obiad. Też mnie to wkurwiało, ale akurat miałem znajomego, który dobrze uczył, więc jakoś tam się nie sapałem. A i nie narzekałem, bo miałem czas na papierosa ;d. Jeśli jednak przeszkadza Ci to, zapytaj kulturalnie i powiedz, że płacisz, więc wymagasz pełnych godzin. A jeśli coś to zapisuj ile dokładnie jeździłeś, a potem mu wypomnij.
Jeśli masz taką możliwość, to poproś rodziców/rodzeństwo starsze czy kumpla jakiegoś, przejedźcie się na jakiś plac czy parking duży i poćwicz ruszanie, zmianę biegów etc. To są akurat takie rzeczy, że można je opanować bez asekuracji instruktora nie stwarzając przy tym żadnego zagrożenia dla ruchu, więc szkoda tracić kilka godzin kursu na ich naukę
Oo właśnie, zapomniałem zapytać.
Mam prawko na 5 lat (przez wzrok, pieprzone -3.5, a soczewek nie zdążyłem sobie załatwić na badanie...) i wiem, że trzeba je wymienić oraz iść na badania. Ale jak to jest z płatnościami? Znowu będę musiał bulić 85zł za sam plastik?