Prace pierwszego autora:
Plac Tiananmen
Plac Niebiańskiego Spokoju
jedyne co znajdziesz to masa chłodu -
czarna farba na podłodze,
nawet szczury zagłodzone
same serce Pekinu
tu nie ma wielkich czynów.
Plac Niebiańskiego Spokoju -
tu babrają się w gnoju,
trwa walka o stołki,
o wasze zarobki
poleciały młotki.
"Dalej! Do przodu! -
"Hola, hola! Gnoju!"
upominają dziwni politycy.
To miejsce na ogrom zniczy,
na pamięć o tych poległych
o tych nigdy nieuległych.
Na Placu Niebiańskiego Spokoju, gdzie masa zniczy
widzisz tylko krzyk ogromu, a Bóg wciąż milczy
patrzy na rozlew krwi, na pourywane łby
tutaj wolniej lecą dni, w kraju Gwiazdy, liczymy
na sąd sprawiedliwy, zarobek godziwy,
a nie na mord obrzydliwy, usta pełne śliny
jedyne co znajdziesz to masa chłodu -
czarna farba na podłodze,
nawet szczury zagłodzone
same serce Pekinu
tu nie ma wielkich czynów.
Plac Niebiańskiego Spokoju -
tu babrają się w gnoju,
trwa walka o stołki,
o wasze zarobki
poleciały młotki.
"Dalej! Do przodu! -
"Hola, hola! Gnoju!"
upominają dziwni politycy.
To miejsce na ogrom zniczy,
na pamięć o tych poległych
o tych nigdy nieuległych.
Na Placu Niebiańskiego Spokoju, gdzie masa zniczy
widzisz tylko krzyk ogromu, a Bóg wciąż milczy
patrzy na rozlew krwi, na pourywane łby
tutaj wolniej lecą dni, w kraju Gwiazdy, liczymy
na sąd sprawiedliwy, zarobek godziwy,
a nie na mord obrzydliwy, usta pełne śliny
Praca 2
Ja to wiem, nie byłem dobrym chłopcem
z każdym dniem stawałem się zwykłym gońcem
gdzie do niej ległem, zawsze na skinienie
środkowego palca biegłem, wywoływało to drżenie
moich popękanych ust, istny potok słów
mówisz że zmieniłaś gust, nie chcesz już róż
ale ja wciąż chciałem, ty oschła jak chochoł
wszystko ci dawałem, ja głupi "mochoł".
Nie szukaj sensu w braku sensu
lecz ucz się na błędach innych -
nie zauważaj małego gestu
nie szukaj winnych
bo winny jesteś ty -
to początek i koniec twych dni
już nie znajdziesz słowa my
nie usłyszysz wy.
Ja -
zrobiłe(a)m tych parę małych głupstw
wiem, nie zauważysz przekazu tego. Słuchaj swoich braci i sióstr
spokojne to możesz mieć tętno na rybach
Ty -
z każdym dniem stawałem się zwykłym gońcem
gdzie do niej ległem, zawsze na skinienie
środkowego palca biegłem, wywoływało to drżenie
moich popękanych ust, istny potok słów
mówisz że zmieniłaś gust, nie chcesz już róż
ale ja wciąż chciałem, ty oschła jak chochoł
wszystko ci dawałem, ja głupi "mochoł".
Nie szukaj sensu w braku sensu
lecz ucz się na błędach innych -
nie zauważaj małego gestu
nie szukaj winnych
bo winny jesteś ty -
to początek i koniec twych dni
już nie znajdziesz słowa my
nie usłyszysz wy.
Ja -
zrobiłe(a)m tych parę małych głupstw
wiem, nie zauważysz przekazu tego. Słuchaj swoich braci i sióstr
spokojne to możesz mieć tętno na rybach
Ty -
Prace drugiego autora:
Plac Tiananman
Spójrz studencie na ulice po których hula ciepły wiatr
Spójrz na afisze na słupach pełne gadających głów
Spójrz na czerwone gazety – kilka bezwartościowych kart
Spójrz na więźniów, którym odebrano radość snów
Wyjdź samotnie przeciw czołgom, za swą wolność krzycz
Pod pomnikiem Bohaterów Ludu dumnie z innymi stój
Nie jesteś psem, więc czemu chcą Ci nałożyć smycz
I ubarwić w czerwienie Twój poszarzały strój
Spójrz studencie, czerwienią spływa Twój prosty świat
Twe ciało leży na ulicy, na rozkaz ktoś oddał strzał
Twoje życie było krótkie nie zostanie po nim ślad
Tylko bruk placu nie zapomni, kto kiedyś na nim stał
Spójrz na afisze na słupach pełne gadających głów
Spójrz na czerwone gazety – kilka bezwartościowych kart
Spójrz na więźniów, którym odebrano radość snów
Wyjdź samotnie przeciw czołgom, za swą wolność krzycz
Pod pomnikiem Bohaterów Ludu dumnie z innymi stój
Nie jesteś psem, więc czemu chcą Ci nałożyć smycz
I ubarwić w czerwienie Twój poszarzały strój
Spójrz studencie, czerwienią spływa Twój prosty świat
Twe ciało leży na ulicy, na rozkaz ktoś oddał strzał
Twoje życie było krótkie nie zostanie po nim ślad
Tylko bruk placu nie zapomni, kto kiedyś na nim stał
Na sąd zaciągnięty przed tysiące jednakowych słońc
Rzucając w ich obliczu tysiące jednakowych cieni
Zieleniejąc wszelkimi odcieniami czerwieni
Błagaj, krzycz, szukaj swojego obrońcy
Tyś sobie oskarżonym, obrońcą i oskarżycielem
Bo któż od Ciebie lepiej widzi Twoje grzechy
Ukaż się za uczynki i marne ziemskie uciechy
Podnieś na siebie swoje ręce, od dzisiaj masz ich wiele
Blisko leży, czego chcieć powinieneś, lecz nie chciałeś
Patrz na wszystkie płynące brakiem bólu raje
Każdy z nich mieć mogłeś, wszystkie odrzucałeś
Patrz, bo nie masz powiek, płacz nad słońc zrządzeniem
Wyrok na wieki wieków w prawie pozostaje
Stokroć gorszy od śmierci, wieczne potępienie
Rzucając w ich obliczu tysiące jednakowych cieni
Zieleniejąc wszelkimi odcieniami czerwieni
Błagaj, krzycz, szukaj swojego obrońcy
Tyś sobie oskarżonym, obrońcą i oskarżycielem
Bo któż od Ciebie lepiej widzi Twoje grzechy
Ukaż się za uczynki i marne ziemskie uciechy
Podnieś na siebie swoje ręce, od dzisiaj masz ich wiele
Blisko leży, czego chcieć powinieneś, lecz nie chciałeś
Patrz na wszystkie płynące brakiem bólu raje
Każdy z nich mieć mogłeś, wszystkie odrzucałeś
Patrz, bo nie masz powiek, płacz nad słońc zrządzeniem
Wyrok na wieki wieków w prawie pozostaje
Stokroć gorszy od śmierci, wieczne potępienie
Zakładki