na destiny to tylko poszliśmy dla jaj na jakieś kopy, z myślą że pewnie padniemy zaraz, ale przynajmniej śmiesznie będzie, wyszło inaczej ale to na spectrum są poważne akcje i wojna 30 knightami z brazolską gildią 100-200 leveli bez rąk, którą aktualnie wygrywamy, ale na spectrum potrzebni ludzie, więc tam wbijajcie, a na destiny najwyżej ktoś wam da noobchara, jak będziemy coś robić dla beki
a tutaj dymy here z wczoraj
poszliśmy 39 knightem, 30 sorkiem, 20 sorkiem i 20 druidem
jakiś 48 knight pada w uhtrapie i zrzuca f-axe i crown armor
chłop wrócił z całą fawelą z przedmieść Caracas, czterema knightami, w tym 57 i 60 lvle, do tego z 7 sdekerów 20~, nie wiem dokładnie ilu, bo się rozbiegali, a jak padli to wracali
poodpalali się na naszym knightcie więc wybiegliśmy na nich
te sdkery to padały po kolei jak muchy i dropiły bpki sdeków, które musiałem chować do krasnala bo nikt capa nie miał już
jak już wszyscy ci magowie popadali, to zaczęliśmy biec na minosy, żeby dojebać ich knightów
tam na uhtrapie na drabince zdedał ponownie ten 48 nemesis coś tam, oraz 57 knight odraude czyli ich szef i fawelski commander bitewny
pozbawieni dowództwa pozostali zaczęli palić gumę, więc my znów ich goniliśmy, a w tym samym czasie w innym miejscu myszka miki waliła solówkę 2x z jeszcze jakimś magiem, oni mieli chyba residence w kazo i wracali w 2 minuty, by znowu paść
tu 30~ knight pada od 30 sorka i 20 druida waląc skosy między potami
za chwilę przyszli kolejni sdekerz, jeden się wypuścił bardziej do przodu i zdążył paść od mino archerów, a za nim już biegło 4-5 kolejnych
tym razem nie chcieli się odpalić tak o, tylko policzyć mojego 20 druida, więc się wystawiłem, zakładając stone skina, którego zloociliśmy z 2 miesiące temu i od tamtej pory trzymałem w arrow slocie
chłopy znowu miały war backpacki, teraz jeszcze bursty doszły
jeden z nich na aimbocie podznaczył nie tego co trzeba i zaczął strzelać sdki w kolegę, którego dobiłem sdkiem za 9, ewentualnie mieli jakieś problemy z komunikacją na channel 3
po rozprawieniu się z nimi, wychodzimy z minosów, żeby ponownie zgatherować się z myszką miki, a tam znowu czeka odraude z ekipą, nowi sdekerzy, a biegnąc do carlin jeszcze mijaliśmy po drodze jakichś 30 palków i kolejnego sdekera, który chyba szedł na mc na mapclicku i go gobliny zatłukły
ogólnie to licząc wszystkie ich chary, to z 15 ich było spokojnie i niektórzy wracali 2-3 razy, a openka zakończyła się wynikiem co najmniej 10:0 dla nas, ciężko było się doliczyć, a jak dobiegliśmy do carlin, to każdy miał 2x więcej supli niż przed wyjściem
potem robiliśmy łapankę na ulicy, to już mi się nie chce pisać, bo w chuj tego było, jeden jakiś małpiarz rsa nabił, inny wyskoczył z kapci, jakis 50 ms se zdedał na sd combo itp.
tutaj jakiś 70+ chodzący garnek
teraz trzeba zrobić comeback na spectrum i ostatecznie rozwiązać kwestię brazylijską
Zakładki