Ostatnio miałem dosyć ciekawą przygodę, przynajmniej dla mnie.
Standardowo męczyłem swojego kapłana, drugi raz w życiu grałem nim na rexxara.
Mecz był dosyć ciężki, z początku zostałem dosłownie zmasakrowany, jakoś udało mi się z tego wszystkiego wyleczyć i wyłożyć karty w taki sposób, ze ja miałem full a on zero i własnie dobierał ostatnią kartę.
Cały czas trzymałem go na 1hp, gdzie sam miałem 5 nie chciałem się leczyć pod koniec, zamiast tego leczyłem rexxara i ciągle zbijałem do 1hp. Skończyło się tym, że zabiły go obrażenia z braku kart.
Jedna z ciekawszych wygranych do tej pory jak dla mnie, i pewnie ostatnia :p
@edit
jakby ktoś chciał pograć sobie bez tryhardu dodajcie
Konstanty#2353
Zakładki