Ja przestałem po prostu dlatego, że nie odczuwam różnicy i nie czuję progressu, ani celu w raidowaniu (chyba ze idziesz w world first, a tak to nic nie daje).
Jak raidowalem w MoP, to tak samo sie czuje teraz, tylko że bije inne bossy, z lekko inną taktyką. Ale wszystko sie sprowadza do tego - nie stój w ogniu, nuke boss/ adds, stack / split / dispell...
Ograniczone mechaniki, wiekszosc taka sama, tylko lekko zmieniona. Po prostu sie poczule jakbym robil w kolko to samo. A zdobywanie gearu z wczesnych raidów nie ma dla mnie zbytnio sensu, bo gear ktory teraz jest na mythic emerald nightmare, bede mogl zdobyc z palcem w dupie bez poswiecenia zadnego czasu za pare miesiecy z pierwszych lepszych LFR. Warto tylko raidowac może ostatni raid z ekspansji.
Moze mi po prostu sie juz przejadlo PvE w Wowie.
Do tego RNG podniesione na potęge z legionem. Gildia z legendami lepsza od tej co nie ma, bo nie miala farta. Nie zdobedziesz item upgrade, jesteś chujowy.
Jakies world questy ala diablo 3 nefalem chests, ulepszanie artefaktu. Mysle ze blizzarrd poszedl za daleko, zbyt duzo czasu mozna teraz poswiecic na ta gre niz przedtem.
Zrobil sie z Wowa jeszcze wiekszy "time sink" niz kiedykolwiek. Paradoks tej gry polega na tym, ze spedzasz w niej duzo czasu, bo myslisz ze caly czas progressujesz, cos zdobywasz, ale taka prawda , ze wiekszosc czasu ludzie marnują, niepotrzebnie kręcąc się w kółko po mieście, albo robiąc po raz setny ten sam raid / dungeon zeby zdobyc jeden item upgrade, co nie ma wiekszego znaczenia na dluzsza mete. Jedyna frajda z gry to jak masz z kim grać i miło wam się razem spedza czas. Nic poza tym, jedna wielka wtopa czasu
Zakładki