Szukam filmów brzydkich, obrzydliwych nawet (wizualnie, fabularnie, ideologicznie), ale wartych obejrzenia - zmuszających do myślenia, w ten obskurny, bezpardonowy sposób, poruszających istotne tematy. Współcześnie sporo ich powstaje, chyba trochę diagnostycznie.
Nie mówię o filmach z gatunku "Salo", "Ludzka stonoga", gdzie zło i paskudztwo istnieje tylko celem pokazania zła i paskudztwa. Z przykładów, które zdarzyło mi się widzieć, przychodzą mi do głowy i wpisują się w kategorię: "Kieł", trylogia "Raj" Seidla, "Pianistka" i w ogóle Haneke często, "Code Blue".
I przy okazji - co o tym myślicie, jak odbieracie takie filmy, po co to? I w ogóle brzydota w sztuce?
Zakładki