To był pierwszy dobry odcinek tego sezonu i oglądało się go z emocjami.
I to jest prawdziwy zwrot akcji. To jest niespodzianka, a nie losowe zastrzelenie smoka w poprzednim odc.
Moja małe uwagi:
- Ognisty podmuch to powinien być podmuch ognia, a nie 1oo tys. ton trotylu rozpierdalający mur za pierwszym razem i wyrzucający go kilkanaście metrów w górę. Nie podoba mi się z jaką łatwością ogień niszczył mury, nawet jakby to było kurwa z drewna to nie powinno to tak latać na wszystkie strony. A tutaj mamy jeden, pojedynczy podmuch ognia który rozpierdala nie jakąś tam ścianę w kamienicy, tylko pierwszy w chuj gruby mur obronny, zaprojektowany na wielkotygodniowy (jeśli nie wielomiesięczny) ostrzał, i robi w nim wyrwę na 20-30 metrów. Piechota wchodziła sobie po płaskiej ziemi do miasta, nawet nie po stercie cegieł, ba, nawet nie po pojedynczych cegłach. Za to chuj w dupę temu co to wymyślił.
- 2oooo Złotej Kompani okazało się 100% useless. Jak oni w ogóle poumierali? Od spadających cegieł? Nie stawili żadnego oporu, 30 sekundowa scena i dziękuje dobranoc, nie ma gości. To jest jeszcze gorsze niż Dothrakowie w bitwie o Winterfell. Skoro 2oooo typa gdzieś znika w pojedynczym ruchu to po co w ogóle było tworzyć ten wątek? Nie mogła Cersei bronić tego miasta wyłącznie swoimi siłami? Przynajmniej nie byłoby uczucia, że miasta padła za łatwo.
- Miasto padło za łatwo. Poważnie, ile było ofiar po stronie atakujących? Ktoś się doliczył. Mi wyszło ZERO. No kurwa. Poważnie nie rozumiem czemu Złota Kompania nie mogła sobie powalczyć z 5 min, zabić coś tam trochę piechoty, potem zostać wybita, a potem siły Lannisterów by się poddały. W ogóle to rozpierdoliła ich bardziej na tym smoku niż w poprzednim sezonie na otwartym polu i w asyście kilkudziesięciu tysięcy Dothraków. Tam jeszcze coś siły Lannisterów walczyły, przegrali - wiadomo, ale walczyli i zadali straty siłom Daenerys oraz udało im się zneutralizować smoka. A tutaj Drogon robi se hehe 1 vs 40000, gg elo.
Aczkolwiek to są bardziej uwagi co do wykonania i reżyserii niż co do samego w sobie plotu.
Teraz muszę poprostować trochę głupszych komentarzy:
Aureos napisał
Varys nie wie na jaką stronę spadła moneta Daenerys ale wie u Jona Snowa. Tak kurwa bo to że od kilku lat jest z nią a jego szpiedzy ją śledzili od jej urodzenia to za mało. To że Varys se zmienił zdanie i się uparł jest tak bardzo bez sensu i wbrew logice i fabule. Nic tak naprawdę jeszcze nie zrobił(w sumie tak samo jak przez ostatnie 2 sezony) ale już jest winny i trzeba go zakuć w kajdany i spalić żywcem xD No zajebiscie kurwa rozwiązany wątek jednej z lepszych postaci serialu.
Varys próbował zatruć królową poprzez dziewczynkę pracującą w kuchni.
Varys wysyłał listy do lordów informując ich o tożsamości, pochodzeniu Jona i że to on jest prawowitym królem.
Varys powiedział namiestnikowi, że nie uznaje Daenerys za królową i będzie dążył do jej obalenia i osadzenia Jona na tronie.
O ile na tym pierwszym nie został złapany, to drugie dopiero wyjdzie (powinno) w następnym odcinku, to o tym trzecim Tyrion powiedział Daenerys i za to został - słusznie - skazany. I to była śmierć nie za samo nie uznawanie jej za królową, tylko za zdradę. Varys był członkiem małej rady.
Po za tym to nie tyle co "Varys nagle zmienił zdanie" co raczej "nagle" Daenerys zmieniła siebie.
Well Skilled napisał
Xdddd na nie złej bombie ta danerys, że sobie spaliła niewinnych ludzi bez powodu jak już się poddali.
Aureos napisał
To że Daenerys bez powodu spaliła miasto i żołnierze wznowili walkę to największa porażka w historii tego serialu. Fajnie wszystko było przedstawione i dało dużo akcji, no ale to jest nadal bez sensu
"A więc strach."
Była scena, w której Daenerys stwierdziła, że można rządzić albo poprzez uwielbienie ludu albo poprzez strach. "Tutaj mnie nie wielbią". "A więc strach."
Tylko, że w tej scence myśleliśmy jeszcze, że dylemat polega na tym czy w ogóle podchodzić do oblężenia czy czekać na poddanie się. Kompromisem miało być podejście do oblężenia i wymuszenie szybkiego poddania się aby straty w ludności ograniczyć do minimum, po czym walki miały być zaprzestane a rozlew krwi ograniczyć do Cersei i jej najbliższych przybocznych.
Daenerys zrozumiała, że w ten sposób ani nie zdobędzie uwielbienia ludu ani nie będą jej się bali, i prędzej czy później lud opowie się za Jonem, zwłaszcza, że już wiemy, że Sansa rozpowiada o jego tożsamości, więc to by wyszło. A więc, że wygra ona wojnę, ale straci władzę. Ona chciała zdobyć władzę, a nie żeby jej oddali ją.
I TO jest właśnie typowy Game_of_Thrones_moment. Wybrała strach. Z czysto jej punktu widzenia to jest genialny (na swój sposób) manewr.
Jedyne z czym mogę się zgodzić, że jej motyw faktycznie mógł wydawać się inny dla mniej-kumatych widzów (czyli większości, zwłaszcza casuali) i dla nich to jest proste "ONA NAGLE OSZALAŁA, ALE CHUJOWY FINAŁ, JAK LOST ALBO DEXTER"). Być może reżyser bardziej powinien się przyłożyć do tego i jakoś bardziej transparentnie zakomunikować prostemu ludowi "DLACZEGO".
Filia the Dragon napisał
arya teleportuje się do oblężonego miasta i dochodzi do najbardziej strzeżonej części ale na końcu stwierdza że w sumie chce żyć, mimo że w poprzednim odcinku mówiła że wyjebane chce dednąć i jeszcze 30min odcinka o tym jak se biega po palonym mieście dobre fajne
Arya weszła sobie do miasta tak samo jak Jaimie i dziesiątki tysięcy innych ludzi - wpuścili ją przez bramę i uwierz, ale nie sprawdzali dowodów.
Chciała ją deadnąć, bo nie była pewna wyniku bitwy. Pewnie też się nie spodziewała, że Drogon zrobi sobie solo wszystkich. Jak się okazało, że wynik bitwy jest już przesądzony (tak samo jak los Cersei) a enemy robi surr20 to nie wskoczyła do fontanny tylko napisała "gg". No strasznie głupie.
TL;DR
Na PLUS: plot (na tyle ile dało się wyratować po tym jak sezon poszedł w tym kierunku)
Na MINUS: rozegranie bitwy (znowu) i reżyseria (znowu).
Zakładki