Prolog.
Wyobraź sobie, że spędzasz miło czas ze swoją dziewczyną nad Morzem Bałtyckim. Czas mija leniwie. Zajadasz się świeżą kolacją z McDonalda, jeżeli to radioaktywne jedzenia może być nazwane świeżym, popijasz piwem marki Tesco i podziwiasz kształty przechadzających się po brzegu dziewczyn, robiąc tym samym na złość swojej drugiej połówce siedzącej obok. Nie obchodzi cie nic, w tym momencie oddajesz się całkowicie przyjemności, jaką czerpiesz z tej chwili spokoju i błogo marzysz by w najbliższym czasie ten stan się nie zmienił.
Za twoimi plecami rozciąga się połać zieleni, pełnej kleszczy, których nienawidzisz, bo w twojej głowie dalej zagnieżdżone są wspomnienia z niedawno przebytej boreliozy. Cieszysz się, że masz to już za sobą, już nigdy nie zrobisz nic równie głupiego jak zakład po pijaku ze znajomymi o paczkę fajek, że przeskoczysz nago przez ogrodzenie oddzielające cię od tej nadmorskiej dżungli i udając małpę wejdziesz po pniu na drzewo, krzycząc i rzucając kamieniami w przechadzających się po zmroku nieznajomych.
Rozglądasz się wokół ciesząc się chwilą. Jak już wspomniałem, po lewej siedzi twoja ukochana, trzymając w rękach książkę i poprawiając ciągle spadające z nosa okulary. Wydaje ci się najpiękniejszą osobą jaką spotkałeś. Zawsze miałeś jakieś skrzywienie w stronę brunetek. Są po prostu ładniejsze, czy też masz w sobie głęboko zakorzeniony stereotyp blondynki – idiotki ? A ludzkiej głupoty nienawidzisz najbardziej. Nie ważne, grunt ze jesteś zakochany po uszy. Do czasu oczywiście, masz w końcu 19 lat i przed tobą rozciąga się jeszcze pasmo porażek i sukcesów. Te drugie jak to w życiu bywa przytłoczone zostaną przez te pierwsze, ale to temat na inną okazję.
Po twojej prawej stronie jakiś chlejus leży na ławce we własnych rzygowinach, gadając przez sen i chrapiąc na cały regulator.
Cóż, idealnie być nie mogło, prawda ?
Nie rozumiesz dlaczego ludzie nadużywają alkoholu. Sam lubisz wypić piwo, czy dwa, albo pięć, ale wtedy zazwyczaj zamykasz się w pokoju i po cichu z uczuciem wstydu zasypiasz, by następnego dnia słuchać, jak Magda – tak nazywa się dotrzymująca ci towarzystwa piękność - suszy ci głowę wyzywając od pijaków i degeneratów. Po godzinie zwykle jej przechodzi, a ona sama przychodzi z aspiryną i ciepłym śniadaniem, ale uczucie zażenowania zostaje z tobą aż do wieczora, kiedy to na uśmierzenie pragnienia dobijasz organizm kolejnymi dwoma puszkami tegoż szlachetnego trunku dopełniając niszczące twoje życie koło.
Co jak co, ze szlachetnością to ma on wspólny co najwyżej kolor, choć i to nie zawsze, ale jesteś człowiekiem, który lubi się łudzić i pocieszać.
Patrzysz w górę. Cholera, kolejny dzień wakacji minął, zamiast rzucającego cieplutkie promienie słońca widzisz szarawe, zachmurzone niebo. Wzrok zaczyna się powoli przystosowywać do opadającej na ziemię ciemności.
Nigdy nie byłeś typem myśliciela. Zastanawiasz się teraz jakim cudem ten brutalny świat ukradł ci kolejne trzy godziny twojego drogocennego życia, dając w zamian tylko ławkę, coś do zjedzenia i popicia, kogoś do przytulenia, cuchnącego obok pijanego chłopaka i stado komarów, które postanowiły urządzić sobie piknik przy telefonie twojej dziewczyny.
Czegoś ci do szczęścia brak. Patrzysz w lewo. Gdyby nie to, że siedzisz w miejscu publicznym, złożyłbyś Magdzie propozycję jakichś igraszek. Tobie oczywiście nie przeszkadzają przechadzający się po bruku ludzie, nie masz się czego wstydzić, nie po to katowałeś się na siłowni żeby teraz wstydzić się swojego ciała, ale wiesz ze Magda ma trochę inny gust od twojego, mogłaby wyzwać cię od wariatów i się jak to mówi dzisiaj młodzież „sfochać”, a tego byś bardzo nie chciał, bo wiesz ze zaraz wrócicie do swojego pokoju w hotelu i tam atmosfera będzie o wiele przystępniejsza.
Zbieracie swoje rzeczy i rzucając ostatnie spojrzenie na morze nocą udajecie się w stronę hotelu.
Czeka Cię długi, bardzo długi marsz. Wiedziałeś, że tak będzie, wybrałeś taki pensjonat, który jest bliżej morza, ale Magda chciała konkretnie ten, bo podobała się jej wyposażona na koszt firmy łazienka. Nie chciałeś się kłócić, jesteś raczej pokojowym człowiekiem, a jeśli chodzi o kwestię kobiet i ich kosmetyków – lepiej nie wtrącać swoich trzech groszy, to się zawsze źle kończy. Nie żebyś był uległy, ale zrobiona przez byłą dziewczynę awantura, która wywołała uśmiech na twarzy sąsiadów stojących w oknach, po tym jak zabrałeś jej krem do twarzy i wysmarowałeś sobie ręce, będziesz pamiętał do końca życia. Wstyd to naprawdę głupie uczucie, ni to ból, ni przyjemność a jednak wkurwia.
W jednej chwili śmiejesz się z Magdą z przechodzącego obok hipstera, ubranego w czapkę, bluzę kangurkę i rurki, a w drugiej twoje oczy spowija mrok i lądujesz twarzą na chodniku. Tak po prostu. Bez ostrzeżenia. Przed wypolerowaniem chodnika swoim nosem słyszysz tylko świst czegoś, co zaraz zrobi ci guza wielkości dużego, schemizowanego jabłka.
Ledwo przytomny zdążyłeś wymamrotać wieloznaczne "Kurwa" i osunąłeś się w mrok.
Mniej więcej tak wyglądał przeddzień historii, którą chcesz, żebym ci opowiedział.
Zaczalem pisac krotkie opowiadanie, bardziej pod wplywem impulsu niz przemyslenia, pisze na zywca, nie poprawiam, nie robie korekty, bede wstawial kolejne czesci jesli zobacze ze ktos ma ochote czytac dalej.
Licze na ocene stylu i przystepnosci, opinie czy dobrze sie czyta itd.
@down, boooze, ale fail, myslalem o czyms innym. Thx.
Zakładki