(Kilka przekleństw. Przemyślenia bohatera powieści, która chodzi mi po głowie (tak, wiem, że moja proza jest fatalna - spoko, poprawi się).
Przypomniało mi się, jak ojciec zjebał mojego brata, za to, że pobrudził niedawno pomalowaną ścianę. Ile to było lat temu?
W ogóle, kiedyś byli bardziej podenerwowani, więcej się kłócili, częściej podnosili głos. Rodzice nie powinni podnosić głosu na swoje dzieci. Nawet jeżeli nie bili, to sam ten ton, to spojrzenie, którym karcił też naszego psa, gdy ten coś spsocił. To spojrzenie, które mówiło „zaraz cię rozpierdolę”, chociaż tak naprawdę nigdy nikogo nie skrzywdził.
Jak będę miał dzieci, to nie będę na nie krzyczał. Po prostu powiem, wytłumaczę, że tak nie można, że coś jest nie w porządku. Chciałbym, żeby wyrosły na dobre i wrażliwe osoby.
Jak będę miał dzieci. Jak będę miał żonę. Jak będę miał dziewczynę. Mam dwadzieścia dwa lata i nigdy nie byłem w związku.
Coś jest ze mną nie tak? Zależy o co pytasz – fizycznie wszystko okej, nie cierpię na żadną impotencję, czy coś takiego. Nie mam czego się wstydzić – jest duży, fajny – czasami aż mi szkoda, że tak się marnuje.
A psychicznie? Na pewno. Po prostu się boję. Albo, nie wiem, „nie chce mi się”.
Było kilka takich sytuacji: Kumple wyciągnęli mnie na koncert (rzadko, bo rzadko, ale jednak się zdarza), są jakieś ich koleżanki. Jedna – wysoka, ładna, kobieca figura, burza rudych włosów – uśmiecha się do mnie. Gadam z nią pozornie bez skrępowania, jak ze starą kumpelą (nigdy nie miałem żadnej kumpeli, ale gdybym miał, to pewnie tak bym z nią gadał). Na następny dzień – bach, zaproszenie na fejsie (wtedy chyba jeszcze na naszej-klasie), bach, pisze do mnie. „Ciekawe czy się jeszcze kiedyś spotkamy”, czy coś takiego. No, ciekawe. Nienawidzę tego w kobietach. Nie może napisać wprost? Ciekawe czy się spotkamy… „Kiedyś na pewno” – odpisuję. Teraz, jak o tym myślę, to to chyba było chamskie.
Chciała, żebym się z nią umówił. Sama nie mogła tego zaproponować. Kobieta nie może mówić wprost, musi kluczyć, „dawać sygnały”, których dziewięćdziesiąt procent facetów za chuja nie zrozumie…
Bałem się. Poszedłbym z nią na tę randkę i co? No właśnie.
Później było jeszcze kilka podobnych sytuacji i zawsze ten sam schemat. Bałem się nawet napisać „co słychać”, bo co jeśli ona, korzystając z okazji, zaproponuje spotkanie?
Im jestem starszy, tym rzadziej to się zdarza. I coraz mniej atrakcyjne dziewczyny się mną interesują. I szybciej dają sobie spokój.
Interesują się? Czasem mam wrażenie, że tylko udają, a tak naprawdę się ze mnie śmieją za moimi plecami. Uważają, że jestem żałosny. Piszą tylko po to, żeby narobić mi nadziei, a później śmiać się do rozpuku, gdy mnie odrzucą.
Ale ja się nie dam na to nabrać. Nigdy.
Zakładki