Wyobraź sobie świat. Świat inny niż nasz. Świat gdzie pieniądze nie grają roli, gdzie brat szanuje brata, gdzie lato jest ciepłe a zima sroga. Wyobraź sobie siebie. Człowieka który ma wpływ na wszystko co go otacza. Z założenia, pomijając wszelakie byty, kształtujesz swoją przyszłość. Wszystko jest stanem umysłu - dobrze o tym wiesz, ta myśl ciągle jest przy tobie. Dom, rodzina, miłość, znajomi, problemy, radość - to wszystko co zbudowałeś. Własnym rozumiem, rozsądkiem, wolną wolą. Do czego dążę? Otóż złe myślenie przyciąga złe fakty. Przecież niemal niemożliwe jest zostanie wielkim człowiekiem, posiadanie ogromnej fortuny, mając w głowie myśli dekadenckie, samobójcze. Każdy musi dążyć do swoich celów - więc stwórz je, dobre cele to połowa sukcesu. Potrzeba jeszcze czasu, oraz najważniejszego - dobrego myślenia oraz poświęcenia aby zdobyć cel. Popatrzmy przez pryzmat marzeń, idei, przecież nie od razu było dobrze, nie od razu powstał Rzym. Gruntem sukcesu jest odpowiednie nastawienie - jeżeli dążysz do wielkiej fortuny, to musisz najnormalniej w świecie spełniać ten cel, poprzez chociażby naukę oraz właśnie, pozytywne myślenie. "Wszystko jest stanem umysłu" - najpiękniejsza teoria jakąkolwiek poznałem.
Przecież najwięksi ludzie, najbogatsze snoby, zaczynali właśnie od wielkich planów. Bo jak można coś osiągnąć nie stawiając sobie wielkich celów? Jak można zdobyć cel nie mając pozytywnego myślenia? Teoria pozytywu (bo tak określam pozytywne myślenie), jest podstawą wszystkiego co nas otacza. Nie napiszesz dobrze sprawdzianu, jeżeli będziesz sobie powtarzał jak mantrę - "Nic nie umiem. Jestem beznadziejny". Będziesz przez to tylko smutniejszym, słabszym człowiekiem, a wielkie idee potrzebują silnych, niezależnych ludzi. Czyż nie? Historię tworzą wybitni - albo pozytywnie, albo negatywnie, ale zawsze wybitni. Popatrz na Hitlera - czy ten człowiek nie miał wielkich planów? Dążył do nich, realizował je, ale w końcu coś mu nie wyszło. To naturalny opór którego czasami nie da się zniwelować, jest on niezależny od nas, ale temu człowiekowi niemal udało się dopełnić swoich planów. A co z Bill Gatesem? Pierwsze komputery składane w garażu - gdyby nie szalone plany, nic by nie osiągnął. Opierając się na trafnym sformułowaniu Alberta Einsteina "Kto chce znaleźć w życiu szczęście, powinien związać się z jakimś celem, a nie z ludźmi czy rzeczami". Wszystkie dopełniacze celu, te poboczne dróżki które odbiegają od głównego nurtu sprawy, czyli rodzina, miłość, pieniądze, są niczym bez pozytywnego myślenia. Człowiek negatywnie podchodzący do świata nie czerpie w stu procentach z tego co ma, a przez to, paradoksalnie, nie ma tego co ma.
Czy człowiek pogrążony w rozpaczy, pełny smutku, żalu, dekadentyzmu, katastrofizmu, może być szczęśliwym ojcem? Taki człowiek nie będzie czerpał z tego co ma - zostanie zamknięty w swoim własnym, małym pokoiku, do którego tylko on sam ma klucz. Kluczem jest pozytyw. Otwiera on wszelakie drzwi, jest uniwersalny i tak blisko nas, że czasami, a nawet bardzo czasami, go nie dostrzegamy. Dlaczego tak jest? Jak wszyscy wiemy, my Słowianie, mamy w genach narzekanie. Przecież to jest złe i tamto jest złe... Dlaczego tak musimy robić? Nie możemy po prostu uważać że szklanka jest do połowy pełna? Zastanów się teraz - czego szuka smutny człowiek w rozmowie z innym człowiekiem? Oczywiście że pocieszenia. A po co mu pocieszenie? Aby spełniać swoje cele, dążyć do tych wyśnionych idei. Wszędzie napotykamy przeszkody, mniejsze lub większe, bardziej lub mniej bolesne, ale zawsze przeszkody. Kto może otworzyć nam furtkę do dążenia do naszych celów? Oczywiście pozytywne nastawienie.
Pozytyw leży u progu wszystkiego, bo przecież wprowadzanie jakichkolwiek zasad jest pozbawione sensu, gdy sami w to nie wierzymy. Po co bronić idei gdy w nie wątpimy? "Wszystko jest stanem umysłu" - zapamiętaj to sobie. Wyobraź że teraz, w tej chwili, masz wybrać się na dwór, do znajomych. Smutny człowiek od razu będzie się martwił kto tam będzie, jak on wygląda, co o nim powiedzą. A pozytywny? Po prostu pójdzie i z nimi przegada całą noc. Każdy szuka pocieszenia, to bezwzględna prawda. Do kogo wtedy się zwracamy? Możemy wyobrazić sobie sytuację gdy spotyka się dwóch ludzi, obaj mają wielkie problemy, i płaczą sobie razem. Co z tego wyniknie? Jeszcze większa depresja. A co jeśli taka osoba pogada z pozytywem? Po prostu rozchmurzy się, będzie brnęła do swojego celu. Znalazłeś już cel?
Pamiętaj że życie mamy jedno, trzeba je przeżyć jak najlepiej. Postaw sobie kilka warunków, nie muszą być aż takie drastyczne, one mają pomóc ci w dążeniu do celu. Potrzebujesz wiedzy? Poświęć więcej czasu na naukę. Potrzebujesz doświadczenia? Zdobądź je. A jak zdobyć doświadczenie chodząc ciągle smutnym, rozbitym, zapłakanym? To nie współgra.
Zebrało mnie na grubą rozkminę. Przedstawiam wam moją ideologię życia - jeżeli ktoś skorzysta to cieszę się, jeżeli nie to trudno.
Zakładki