Słońce upadło,
księżyc oczarował mrok
błądzisz w zatrutym powietrzu,
drogi szkłem pokryte,
z płaczem klęczysz, nie umiesz iść dalej
kolana przecierasz,stary ból przywołujesz
czerwień kłamstw wylewasz na pusty talerz
kropla za kroplą wszystko ucicha
modląc się o lepszy start znów ktoś linczuje Cie
tak ciągle myśląc, że umierasz za młodu
wylewając swe marne smutki gdzieś na butelki dnie
nie poddajesz się, choć czerwień wylewa się jeszcze
dalej drogą podąrzasz pełna rozczarowań
gdzie unikają Cie,zimnego trupa
rzucasz im słowa lecz i tak dmuchają je jak wiatr
z zaszytymi ustami szukasz pomocy
lecz każdy głuchy na twoje poglądy
wszystko jest do dupy,chcesz już mieć to za sobą
powoli już nie lękasz się, że jesteś nikim
nakładasz bezwładną maskę,potworem stajesz się
głupie rozmowy i poczucie wartości tym kierujesz się
później znów pokazują swą krwawą twarz
a Ty sama jesteś wokół nich
chłód zabija serce
nie pokochasz
bo już przestało bić
gdzieś tam
zmienisz powoli swe oblicza
myśląc że piękno przybędzie.
Zakładki