Piękna, czarna noc. Tylko ptak gdzieś w oddali, daje znak życia. Szare blokowisko, szarego miasta. Gdzieś w oddali tli się światło.
- A co jeśli Boga nie ma? - powiedział siwy mężczyzna, o dziewczęcych rysach twarzy.
- Wtedy albo wygraliśmy, albo przegraliśmy wszystko.
- Powiadasz wszystko?
- Tak. Można mieć raj na Ziemi albo raj w Niebie. Jeżeli go nie ma, wszystko jest jasne.
- A co jeśli jednak gdzieś tam jest?
- A może wynagradza nas za jedzenie truskawek, a nie za modlitwy? - powiedział wypuszczając powoli dym.
To wszystko jest takie dziwne, takie nie do ogarnięcia. Widzisz ten świat przez okno? To właśnie dzieło ludzi. Jeżeli wszyscy pochodzimy od Boga, to będzie też Jego dzieło. Jeżeli Go nie ma, wówczas wszystko jest nasze. Nie uważasz że przypisywanie czegokolwiek, wyimaginowanej osobie, jest dość... dziwne? Gdyby Jezus przyszedł do nas, na pewno zostałby zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Ilu jest dzisiaj "Bogów"? No właśnie - wszyscy są uznani za chorych, tak samo byłoby z Bogiem. Przyszedłby głosić Królestwo, a skończyłby na oddziale zamkniętym. Tacy są ludzie - niby wierzący, ale tak na prawdę nie dopuszczają myśli, że kiedyś to wszystko odejdzie, że znajdą się w innym, lepszym świecie. Albo jesteśmy wierzący, albo nie. Albo przyjmujemy wszystko, albo nic. Takie jest prawo Boże, takie są założenia.
- A ty, kim ty jesteś?
- Kim jestem? Nie wiem sam. Na pewno nie wierzę w to co mówią Księża, więc Katolikiem nie jestem. Po prostu czytam Biblię, analizuję - będę za to kiedyś nagrodzony? Tego nie wiem, tak samo jak nie jestem pewny, czy ty za chodzenie do kościoła znajdziesz się w Niebie. Bóg jest dla wszystkich ten sam, tylko przyjmuje inne postacie. Która prawdziwa? Tego nie wiem ja, ani ty, ani nikt. Wiem że najgorsza jest samotność. Nie ma ludzi niewierzących, są tacy którzy albo nie znaleźli wiary, albo po prostu wierzą nauce. Bo kim jest ateista? On po prostu odrzuca o jednego Boga więcej, to wszystko. Ty też jesteś ateistą. Wierzysz w Allaha? Wierzysz w Posejdona? Właśnie. Nie wierzysz. Więc jak to jest - Katoliku, jesteś wierzący czy nie?
Stary mężczyzna tylko zmarszczył czoło. Popijając wódkę siedział bez ruchu, jakby czekał na oświecenie, na wybrnięcie z tego wszystkiego. W końcu flegmatycznie położył dłonie na stole. Starał się coś powiedzieć, lecz nie mógł skleić ani jednego zdania. Po prostu już nie wiedział, kim tak na prawdę jest.
- Słuchaj - kontynuował mężczyzna. Ja i ty jesteśmy niewierzący. Nie wierzymy w tych samych Bogów, tylko że ty na razie przyjmujesz jednego spośród wielu. To nic złego, wierz póki nie zmądrzejesz. Zresztą, co ci będę mówił. Twoje zdrowie bracie.
Kim ja w ogóle jestem? Wierzę czy nie? Po prostu to jest takie ciężkie do wytłumaczenia, takie nijakie. Po prostu nie wiem już sam jak to wygląda - dumał pod nosem, jednocześnie zaciągając się po raz kolejny.
Ciąg dalszy nastąpi, kiedyś tam.
Zakładki