Encepence
Widzę betonowy prostokąt
pełny zupełnie niczego
tylko gdzieś ponad nim tli się
małe słońce.
Brak nawet czarnych pocisków
zapowiadaczy śmierci
brak kup kości
przemierzających prostokąty.
Tylko ja, szum miasta i
spokój duszy.
Wersja do druku
Encepence
Widzę betonowy prostokąt
pełny zupełnie niczego
tylko gdzieś ponad nim tli się
małe słońce.
Brak nawet czarnych pocisków
zapowiadaczy śmierci
brak kup kości
przemierzających prostokąty.
Tylko ja, szum miasta i
spokój duszy.
Moje myślenie o tej porze trochę ciężkie, ale i tak chyba coraz trudniejsze te Twoje teksty są, samodoskonalenie czy co, abstrakcja totalna xD
@down
pojęcia mi się pierdzielą x)
Co to?
Hej! Toć to czarna ziemia spowita gęstą
czarną mgłą.
Mimo że pompuje ona życiodajny płyn
jest na nic.
A serce? Jakie serce? Wymysł biologów.
To co rusza się pod moją klatką?
Toć to zmartwiony człowiek który
chce wyjść i przez to
wali w drzwi.
A sen? Jaki sen?
Kupa wspomnień przez lat,
powtarzane jak mantra -
co wieczór.
Czy sen to tylko uspokojenie zmartwionego człowieka
który wspomina życie?
5 minut - improwizacja.
Tak sądzę że wszystkie problemy tego świata
zapić za trudno, przeboleć za trudno,
zwalczyć za trudno -
zniszczyć za prosto.
Przemoc, nienawiść, ciągłe promowanie
zła.
Człowieku, "600 dni" siedzimy w piekle -
zrozum to.
Gdzie te szklane domy?
Tak szumnie szukane, oceniane, pokazywane
przez Ciebie?
Błąd demokracji?
Poprzez mentalność Polaków bo jak wiemy,
przy wodzie ognistej każdy nagle -
filozof, historyk, architekt, murarz, akrobata.
Mimo wszystko kocham Słowian.
Czy ten ból w stopie to przejaw Twej mocy?
Czy po prostu boli samo z siebie?
Może mówię coś nie tak?
Ciągle pisać chcę, przekazywać radosną wieść,
aby więcej Ciebie mieć, aby dobre potrawy jeść
lecz w tym wszystkim jest trwoga,
mój żal nie do Boga lecz
za jego pośrednictwem.
Mogę pisać podwójne, chcieć, mieć
O! Potrójne! Mogę cię zgnieść, zjeść!
Władca słów? Nie chce być nim bo
one mym kagańcem.
Czas...
Pisane w 5 minut, bez pomysłu, bez poprawek. Siadam, piszę, kończę, dziękuję.
Przeczytałem kilka losowych. Wszystko spoko, tylko brakuje mi rymów.
No właśnie wiersze nie są moją mocną stroną, dlatego tak zapytałem o te rymy.
Pamiętasz?
Znasz te uczucie?
Gdy złe anioły spadają z nieba
bo tak właśnie trzeba
wewnętrzne zepsucie.
Pamiętasz jeszcze te szklane domy
gdzie czarne bzy
zachęcały do gry
westchnień, jęków ogromy.
Pamiętasz te nocne wypady
gdy czarna mgła
ciągle nas gnała
gwiazdy w oczy wpadały.
Pamiętasz nas razem
szliśmy przez ciemne pola
a ich wola
otruć się gazem.
Wolą tych czarnych pól jest się otruć gazem? Nie ogarniam...
To wiersz wolny? Jeżeli tak, to spoko, ale jeśli nie, dopisz przecinek w pierwszej zwrotce na końcu drugiego wersu. I po trzecim też by się coś przydało. I nie rozumiem, dlaczego nie ma pytajników w drugiej, trzeciej, czwartej strofie. Chyba, że to faktycznie wiersz wolny, jeżeli tak- zwracam honor, nie zwracaj uwagi na to, co napisałam do tej pory. ;)
Rozumiem, że to z dedyktem dla mnie? xD A tak na serio to mi się podoba. Nie eksperymentowałam jeszcze z rymami okalającymi, ale lubię, gdy są w jakimś utworze zastosowane.
Dobrze, tak szczerze, to dodałabym jednak tą interpunkcję, bo wiersz będzie się wtedy lepiej czytało, ale to już zależy od Ciebie. I to w sumie jedyne moje zastrzerzenie (nie licząc tych pól).
Podobają mi się metafory, których tutaj użyłeś. Nigdy nie byłam dobrza w interpretacji wierszów, zawsze odbierałam je na swój sposób, rzadko udawało mi się zgadnąć, "co autor miał na myśli". Tutaj, w pierwszej zwrotce od razu przypomniałam sobie "Stowarzyszenie umarłych poetów" i lekcję na dziedzińcu. Podążanie za tłumem, życie bez własnego zdania, bez osobistych poglądów. Trzecia strofa przynosi mi na myśl parę zakochańców, którzy wieczorem spacerują i jak dzieci rzucają się śnieżkami, próbują przewrócić siebie nawzajem. Nie pytaj czemu. Po prostu tak mi się pomyślało. I takie połączenie niewinności, bezbronności z czymś poważniejszym.
Tak ja to odbieram. Ale Ty całkiem inaczej sobie to wyobrażałeś, prawda? ;)
@ A no tak, na to nie wpadłam. :P W sumie nawet nie pomyślałam o tym, że interpunkcja wpływa na interpretację, a to przecież takie oczywiste... Ostatnimi czasy zaniechałam używania mózgu. ;)
Interpretacja dowolna - interpretuj jak chcesz. To wiesz wolny, nie chce narzucać sposobu interpretacji, czytania poprzez używanie przecinków czy czegoś takiego.
Proste że z dedykacją dla ciebie, mojej internetowej miłości <3
Dzięki wielkie za komentarz. Wpadaj częściej.
Prośba
Siedząc sam w domu
nie wadząc nikomu
rozmyślam nad tym całym światem.
Przecież tak się strasznie bałem
tego co mnie otacza
tego uczucia co horyzont wyznacza -
moje wspomnienia to nicość
trudno mi przez to patrzeć w przyszłość
nawet nie wiem czy będzie lepiej
między nami cieplej.
To wszystko poharatane przez kolorowe sny
powiedz to, zrób to, nawet dziś!
Mówię
"O Boże, jeszcze ciebie tu brakuje...
Spraw aby każdy kto się tu znajduje
znalazł płomień snów"
Bóg na to
"No cóż..."
Święta prawda
To my, wy, ja ty i oni
skutek Jego wolnej woli
gwałcimy, bijemy, wrzucamy,
a przy tym
palimy, pijemy, obmacamy
nasze biedne, bezsilne,
księżne piękności.
Bo tak chciałbym aby wszystko co Jego,
ukochało mnie, ukochało brata mego
i razem przez świat! Przez pola ogromy
by tym małym dzieciom, nie brakowało wody
idziemy, gnamy, świat przed nami
nie jest ważne czy znani czy nieznani -
kolejka losu nabiera tempa
marny człowieku, nie przypominaj sępa
co ostatnią skórę z tych marnych lic
chciałby zeżreć by tylko być
pośród nas.
To my wszyscy dzieci jednego Boga
A Szatan? Wszyscy mamy jednego wroga.
Nie ważne co wkładasz na głowę,
co jesz, co pijesz, jaką lubisz mode.
Czy tak trudno iść ramię w ramię?
Pamiętaj, kiedyś spotkamy się w Bramie
i razem zapłaczemy jak chóry Aniołów.
Pamiętaj, to nieprawda że mamy wielu Bogów
wielu wrogów -
owszem.
Twoje wiersze coraz bardziej przywodzą mi swoim charakterem na myśl wiersze Twardowskiego...
Btw, "tempo" wbrew logice pisze się przez "em", a nie "ę", bo to bezpośrednie zapożyczenie z łaciny.
No i "nieprawda" łącznie.
Ogólnie to ostatnio coraz lepiej piszesz, pozdrawiam.
Ah ta moja ortografia.
Dziękuję za komentarz. Swoją drogą to Twardowskiego lubię ale jakoś się na nim nie wzoruje. Jak teraz patrzę na moje utwory to chyba masz rację.
Sowiecki deszcz
Gnają, do przodu, na łeb na szyję
śpiewają - "Do domu!" zostawiają kiłę
i prędzej i bardziej
chcą więcej przeciętych gardziel.
Sowiecki deszcz, miliony tumanów
chciałbym ich zgnieść! Tak wiele baranów
brnie do przodu, to chwila prawdy
"Uciekajcie do domu!" - krzyk pogardy
nawet gdy tak blisko, ostatnia chwila
w polskich sercach ognisko, odraza prawdziwa.
"Za Polskę!" - krzyczy waleczny naród
"Na walkę! - wstrętny Sowietów deszcz spadł na ogród
dlaczego nieszkodliwa meszka
chce pokonać synów Mieszka?
Kurz opadł, pobojowisko istne -
Gorbaczow pobladł, mordy zawistne
już Polsce oddani, już tylko przepraszają
jak prawdziwi poddani, głowy skinając.
Moja praca konkursowa na torgowe walki ; D
http://torg.pl/showthread.php?424500...tanem-umys%B3u.
Kilka słów o tym co siedzi mi w głowie.
Na obraz Człowieka bóg stworzony
Ciekawe w co wierzy bóg,
jaki jest jego spodni krój
czy je owsiane płatki
czy lubi czerwone pomadki?
Pewnie leży całymi dniami -
nie zajmuje się tangensami, kątami
tylko leży całymi dniami
pożera naturę gramami.
Ciekawe w co wierzy bóg?
Czy go nachodzi największy wróg?
Tak wiele pytań mam do ciebie
ciekawi mnie jak jest w niebie
czy piwo macie jasne czy ciemne
czy gatunków jest wiele?
Ciekawe czy nosisz jeany
czy w Raju dostępne są pixy?
Boguś, nie przejmuj się
nic o tobie nie wiem
Boguś jak dobrze że
nic o tobie nie wiem.
"Na obraz Człowieka bóg stworzony" - super.
Ja to odbieram jako rozprawienie się z mitem "uczłowieczonego Boga".
Sam uważam, że Bóg (przy założeniu, że istnieje) nie może być taki jak człowiek (w kwestii osobowości). Czy ktoś normalny, mając nieograniczoną moc, pozwalałby na to, żeby niewinne dzieci umierały w męczarniach z głodu / w komorze gazowej / walnięte główką o próg ? Czy ktoś normalny skazywałby ludzi, którzy w niego nie wierzą, na wieczne męki?
Podobno ludzie są stworzeni na podobieństwo Boga. Cóż, wg. badań przynajmniej co dziesiąty człowiek ma problemy psychiczne, więc może Bóg też należy do tych "co dziesiątych"?
A może tylko go sobie wymyśliliśmy. I to w tak nieprzemyślany sposób, że sama idea istnienia Boga jest sprzeczna z logiką...
(Btw, rym "płatki-pomadki" średnio mi się podoba. Musiałem się do czegoś przyczepić :D)
Ach, nie wyobrażasz sobie, jak bym chciała, żebyś był ze mną na wykładach z foramcji wewnętrznej. Oczywiście nie dlatego, że uważam, że Ci to koniecznie potrzebne czy coś, raczej dlatego, że właśnie taki temat został tam poruszony. I to poruszony w taki sposób, że wszyscy patrzyli na wykładowcę z szeroko otwartymi oczami, pomimo tego że na poprzednich dwóch godzinach (tylko że z kim innym i z czegoś innego) prawie zasypialiśmy. No i chciałabym, żebyś też to mógł usłyszeć, ale to raczej niemożliwe. :/
Wtedy wyglądało to dużo zabawniej i brzmiało bardziej dobitnie niż teraz, kiedy będę Ci to przytaczać, niestety nie mam daru nienudzenia tym o czym mówię/ piszę. :<
Cóż, jeżeli mówimy o tym, czy Bóg jest szalony jak ten "co dziesiąty", odpowiedź brzmi tak. I mówię Ci to z całą świadomością tego, że wysuwam tak dziwną, powiedzieliby zapewne co poniektórzy, tezę. Bo czy można, nie będąc szalonym, najpierw stworzyć cały tak piękny świat (a na początku wyglądał zapewne jeszcze lepiej, był przecież jeszcze niezniszczony przez cywilizację); później człowieka, który "był do niego podobny"; następnie pokochać go do tego stopnia, by dać mu wolną wolę i władzę nad wszystkim co żyje, nad całym światem, nad wszystkimi zwierzętami i roślinami, ograniczając go tylko jedną jedyną prośbą - prośbą, bo nie był to nakaz - to od człowieka zależało czy chce tego przestrzegać, mógł dokonać wyboru - by nie zjadać owocu z jednego drzewa. Jak szalonym trzeba być, by kochać go później nadal, pomimo tego, że nie spełnił tej maleńkiej prośby, że nie zadowolił się tyloma tysiącami innych roślin, które na pewno rosły w ogrodzie; by przebaczać każde zranienie, to najmniejsze i to najbardziej bolesne; by z tej miłości poświęcić mu swojego Syna, poświęcić Go całego. Jak bardzo trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby podnosić go za każdym razem, pomimo tego, że upada tak często, a przy tym pluje Opiekunowi w twarz...
Odpowiedź na to pierwsze pytanie masz częściowo w tym, co napisałam wyżej. Tysiące dzieci nie umierałyby z głodu, gdyby setki lat temu inne kontynenty nie zostałyby ograbione przez ludzi dla większego bogactwa. Nie umierałyby w komorze gazowej, gdyby człowiek nie chciał osiągnąć absolutnej władzy i ułożyć wszystko "po swojemu".
[I tutaj oczywiście większość żeczy pomieszałam, więc wycinam ten fragment, żeby ktoś nie poczuł się nim zgorszony czy coś. Przepraszam za niego tych, którzy już zdążyli przeczytać].
Możemy oczywiście układać sobie życie po swojemu, wyłączając z niego Boga całkowicie, mówiąc Mu: nie, nie podchodź, ja sam sobie poradzę. Możemy też narzucać Mu swoją wolę i On się na to zgadza, bo tak bardzo nas kocha. Zgadza się na to wszystko i szanuje naszą decyzję, robi to, o co prosimy, bo skoro oddał nam już cały świat, oddał nam swojego Syna, to dlaczego miałby nie zrobić jeszcze tego. I to wszystko z miłości. Tylko że ten nasz pomysł na nasze życie może się z czasem nie tak dobry, na jaki wyglądał. Może się okazać niewypałem.
Przykładowo, żyła sobie rodzina, bardzo kochająca się, jednak żyjąca w dość średnich warunkach. Bardzo chcieli, by tato mógł wyjechać za granicę i zarobić trochę, bardziej wspomóc rodzinę, bo do tej pory nie mógł znaleźć pracy. Codziennie modlili się o to do Boga. W końcu, po pół roku ojciec dostał paszport i potrzebne dokumenty. W sobotnie popołudnie całą rodziną wyjechali na lotnisko. W połowie drogi zorientowali się, że nie wzięli najpotrzebniejszych dokumentów. To był prawdziwy wyścig z czasem. W ostatniej chwili tata wbiegł na pokład samolotu. Uśmiechnięty, machał dzieciom z okna samolotu, najmłodsze z nich miało łzy w oczach. Ojciec miał wrócić po upływie trzech, czterech miesięcy. Mija pięć, sześć, a od niego nie dcierają żadne wieści, czasem tylko do banku wpływa trochę pieniędzy, ale też niewiele. Dzieci więcej nie zobaczą swojego ojca. Znalazł sobie za granicą nową rodzinę, znalazł świat pełen wygód, szaleństwa i wiecznej zabawy...
Ale to tak tylko na marginesie. Dziękuję bardzo, jeżeli komuś chciało się dotrwać do końca i przeżyć to moje rozmyślanie.
Master, baaaardzo przepraszam, że Ci post zajęłam takim wywodem. "W nagrodę" dodam tylko, że pomimo tego, że nie zgadzam się z przesłaniem wiersz nawet mi się podoba, a "Prośba" i "Święta prawda" są na prawdę świetne. :)
Ło jesteś, jakie to ogromne wyszło... Przepraszam, przepraszam, przepraszam strasznie.
Nie chce mi się cytować więc będę luźno odpowiadał na idee zawarte w twoim poście:
- Historia z drzewem i jabłkiem...Primo - Bóg jest wszechwiedzący, więc doskonale wiedział, że oni zjedzą to jabłko, już tworząc człowieka, ergo uczynił człowieka takim, żeby zjadł to jabłko, ergo Bóg zaplanował świat rządzony przez ludzi, w którym dochodzi do okrucieństw i niesprawiedliwości, ergo wszystko co złe jest wyłączną winą Boga.
Secundo: życie w Raju jest życiem niegodnym człowieka, tylko co najwyżej psa albo krowy, duma żadnego mężczyzny nie pozwoliłaby na to, żeby jakiś Bóg miał mu wszystko podawać na złotej tacy. Więc albo Bóg stworzył człowieka jako zwierzątko domowe z zamiarem trzymania go w Edenie albo stworzył go z zamiarem opuszczenia Edenu i życia na własną rękę - ale skoro tak, to dlaczego zwalać winę za to na człowieka? Przecież to Bóg to zaplanował i stworzył zasady gry, które doprowadziły do takiego obrotu spraw.
Tertio: Nawet jeżeli spora część zła jest wynikiem działalności samego człowieka (co można uzasadnić daną mu przez Boga wolną wolą), to np. na wrodzone choroby typu zespół Downa człowiek nie ma najmniejszego wpływu. Jest to złośliwość ewentualnego Boga. Można oczywiście powiedzieć, że "Bóg celowo zsyła dzieci z Downem, żebyśmy doceniali to co mamy, kochali się, sratatata...", ale... Jeżeli Bóg celowo skazuje niewinnego człowieka na życie z ciężką chorobą, tylko po to, żeby ktoś inny się nawrócił, to jest to kwintesencją niesprawiedliwości.
Co do części kolejnej twego posta: Najpierw piszesz, że Bóg dał ludziom wolną wolę, a chwilę później, że zabija małe dzieci, bo jak dorosną zaczęłyby uprawiać ezoteryzm i poszłyby do piekła. To gdzie tu ta ich wolna wola? Jak robię grę MMORPG to ustalam sprawiedliwe zasady. Nie może być tak, że Administrator jednego użytkownika udupia, a drugiemu daje fory. Albo wszyscy mają wolną wolę i żyją tak jak to uważają za słuszne, albo nikt. Jednak część ludzi nie ma okazji przeżyć swojego życia...
Co do bajeczki z wyjeżdżającym ojcem: rozumiem, że Bóg chciał mu "odradzić wyjazd", żeby ratować rodzinę. Tylko szkoda, że Bóg zajmuje się tym czy jakiś białas będzie miał udane życie osobiste, czy nie, zamiast zając się czarnuszkiem, który zdycha z głodu i sra krwią z powodu malarii, itd. Szkoda, że Bóg zajmuje się modlitwą staruszki, która prosi o uzdrowienie męża, a jakoś nie zajął się sześcioma milionami Żydów zamordowanych w komorach gazowych.
P.S. Do Mastera i opiekunów działu: Ta krótka dyskusja jest w ramach wymiany wrażeń po przeczytaniu wiersza, także póki co nie widzę potrzeby przenoszenia się do innego tematu. Mam nadzieję, że podzielacie moje zdanie.
Opiekunow dzialu nie ma, to smialo mozecie taką dyskusje toczyc, o to chodzi, żeby glebsze wiersze sklanialy do refleksji i przemyslen
Ja sie bardzo zgadzam z Szantymenem, slowo w slowo identyczne odczucia po przeczytaniu mi sie nasunely :)
No i sam wiersz ma kapitalną budowę dla mnie
Historia z drzewem i jabłkiem...Primo - Bóg jest wszechwiedzący, więc doskonale wiedział, że oni zjedzą to jabłko, już tworząc człowieka, ergo uczynił człowieka takim, żeby zjadł to jabłko, ergo Bóg zaplanował świat rządzony przez ludzi, w którym dochodzi do okrucieństw i niesprawiedliwości, ergo wszystko co złe jest wyłączną winą Boga.
Okej, co do wszechwiedzy Boga się z Tobą zgodzę i na ten temat dyskutować nie będę, ale to tak jakby tylko potwierdza to, że szaleństwo mu można jako Jego cechę przypisać. Co do całej reszty się nie zgadzam, ale nie mam zamiaru w żaden sposób Cię do tego próbować przekonać, nie po to to wszystko pisałam.
Secundo: życie w Raju jest życiem niegodnym człowieka, tylko co najwyżej psa albo krowy, duma żadnego mężczyzny nie pozwoliłaby na to, żeby jakiś Bóg miał mu wszystko podawać na złotej tacy. Więc albo Bóg stworzył człowieka jako zwierzątko domowe z zamiarem trzymania go w Edenie albo stworzył go z zamiarem opuszczenia Edenu i życia na własną rękę - ale skoro tak, to dlaczego zwalać winę za to na człowieka? Przecież to Bóg to zaplanował i stworzył zasady gry, które doprowadziły do takiego obrotu spraw.
Rany i znów nie umiem się wysłowić... Stworzył go z miłości, jak wszystko inne. Wiedział, co się stanie, wiedział, że człowiek opuści raj, ale pomimo tego chciał dla niego jak najlepiej, a jak dla mnie, to jak najlepiej byłoby mu właśnie w raju. Nie było tych chorób i w ogóle całej tej reszty, na którą teraz się skarżymy. Ale sami wybraliśmy inaczej...
Tertio: Nawet jeżeli spora część zła jest wynikiem działalności samego człowieka (co można uzasadnić daną mu przez Boga wolną wolą), to np. na wrodzone choroby typu zespół Downa człowiek nie ma najmniejszego wpływu. Jest to złośliwość ewentualnego Boga. Można oczywiście powiedzieć, że "Bóg celowo zsyła dzieci z Downem, żebyśmy doceniali to co mamy, kochali się, sratatata...", ale... Jeżeli Bóg celowo skazuje niewinnego człowieka na życie z ciężką chorobą, tylko po to, żeby ktoś inny się nawrócił, to jest to kwintesencją niesprawiedliwości.
To chyba zależy od tego, z której strony na to spojrzysz i z której chcesz na to patrzeć. Z dopatrywaniem się we wszystkim winy Boga
Co do części kolejnej twego posta: Najpierw piszesz, że Bóg dał ludziom wolną wolę, a chwilę później, że zabija małe dzieci, bo jak dorosną zaczęłyby uprawiać ezoteryzm i poszłyby do piekła. To gdzie tu ta ich wolna wola? Jak robię grę MMORPG to ustalam sprawiedliwe zasady. Nie może być tak, że Administrator jednego użytkownika udupia, a drugiemu daje fory. Albo wszyscy mają wolną wolę i żyją tak jak to uważają za słuszne, albo nikt. Jednak część ludzi nie ma okazji przeżyć swojego życia...
Oczywiście, jak najbardziej się z Tobą zgadzam, mój błąd, czasami sama się plączę w tym co piszę, bo to wszystko naprawdę trudno ogarnąć tym moim małym rozumkiem. Trochę źle to ujęłam. Bardzo źle to ujęłam. Moja wina.
Co do bajeczki z wyjeżdżającym ojcem: rozumiem, że Bóg chciał mu "odradzić wyjazd", żeby ratować rodzinę. Tylko szkoda, że Bóg zajmuje się tym czy jakiś białas będzie miał udane życie osobiste, czy nie, zamiast zając się czarnuszkiem, który zdycha z głodu i sra krwią z powodu malarii, itd. Szkoda, że Bóg zajmuje się modlitwą staruszki, która prosi o uzdrowienie męża, a jakoś nie zajął się sześcioma milionami Żydów zamordowanych w komorach gazowych.
Sam pisałeś, że Bóg jest wszechwiedzący. Oprócz tego dla Niego nie ma czasu. Jest wszędzie i zawsze. Opiekuje się wtedy także tym czarnuszkiem. Tylko my nie możemy tego wszystkiego dostrzec. Jesteśmy zbyt ograniczeni...
A to to Bóg ich zamordował?
Ach, wybacz, ale niepotrzebnie wplątałam się w taką dyskusję. Zawsze jestm pewna tego, w co wierzę, a nigdy nie umiem tego wytłumaczyć osobą trzecim. Rany, jak ja w sobie tego nie lubię. -.-
To chyba zależy od tego, z której strony się temu przyjrzy. ;)
Może nie do końca tak, że nie ma opiekunów działu i wszystko wolno (chociaż z pewnością wolno bardzo dużo), ale podzielam zdanie - dyskusja wynika z wiersza i jego tematyki, więc jej miejsce jest jak najbardziej tutaj, nie ma potrzeby wydzielać osobnego tematu
Odnośnie samego wiersza: strasznie mi się nie podoba ten fragment
sam poezji nie piszę a i czytam sporadycznie, niespecjalnie się więc znam i ciężko mi stwierdzić co tu konkretnie jest nie tak, ale brzmi strasznie topornie - tak jakbyś tworzył to aby szybciej i zapisał pierwsze sformułowanie, jakie ci przyjdzie do głowy 'aby tylko coś było'. Może to tylko moje odczucie, ale strasznie mi te cztery wersy zgrzytają. Podoba mi się natomiast sama wymowa wiersza - nie jestem co prawda pewien czy nie miałeś na myśli czegoś zupełnie przeciwnego, jednak rónież odbieram to jako takie odczłowieczanie wizerunku BogaCytuj:
Pewnie leży całymi dniami -
nie zajmuje się tangensami, kątami
tylko leży całymi dniami
pożera naturę gramami.
@Minsafo
Te cztery wersy pokazują naturę człowieka i przez swoje przesłanie pokazują Boga jako zwykłego człowieka (dość paradoksalnie to brzmi). A co do przesłania - interpretuj jak chcesz, przecież po to są metafory aby uczynić wiersz bardziej uniwersalnym.
Oczywiście - oby więcej takich dyskusji.
Ło jejku. Przeglądałem ostatnio subskrybowane tematy czy nie ma newsów. Wchodzę do swojego tematu a tu takie wielkie wywody. Aż nie mogłem uwierzyć oczom i musiałem chyba ze trzy razy sprawdzić czy to mój temat. Bardzo, ale to bardzo dziękuję za tak wyczerpujące interpretacje. Strasznie mnie cieszy fakt że mój ostatni, dość kontrowersyjny wiersz, wywołał taką falę rozważać o Bogu. To dla mnie bardzo wielkie wyróżnienie że taka dyskusja dzieje się w moim temacie.
Nie gniewam się wręcz zachęcam do takich rozważań nad każdym wierszem.
Co?!
Eh, co za dzień -
tyle radości, śmiechu
świat w odcieniach tęczy
uśmiechał się do nas.
Eh, co za dzień -
dzień w którym płaczą nawet anioły
samotny wśród czterech ścian -
ty, melodia
a jej tak ci cholernie brak.
Eh, co za noc -
nie wiesz co będzie jutro
nie wiesz czy wam się uda
idziesz bez celu bo
drogę właśnie zgubiłeś
mógłbyś się cofnąć lecz
to nie takie proste, po tym wszystkim
co stało się między nami.
Chcesz iść dalej, do celu
lecz kamieni masa, zaczyna się górka
nie panujesz nad tym.
Spadasz lecz wciąż nie wiesz co się dzieje,
czy ona cię wyciągnie?
Cholera go wie...
Chcesz do niej, pragniesz jej ust
lecz jesteś zbyt idealny -
jesteś odrzucony.
Wrak człowieka spadający z góry -
zabawna kolej losu.
Wiersz o Bogu w ogóle mi się nie spodobał, ani od strony treści ani formy. Taka wizja Boga, rozmowy z nim i w ogóle pisania o nim jest jakaś dziwna
Wiersz "Co?!" dość ciekawie zaprojektowany ale nie zrozumiałem o co w nim chodzi(moze dlatego ze jest 2 w nocy), jakiś morał?
sry Master widziałem już twoje lepsze wiersze niz 2 ostatnie :P
Przykro ale cóż, nie wszystko musi się ci podobać. Szanuje opinię. Dziękuję za komentarz.
Ku ojcu
Znasz ten dzień?
Dzień w którym płaczą nawet Anioły
dzień w którym mentalnie umierasz
i rodzisz się na nowo?
Dzień w którym dowiadujesz się
Adam umiera -
ojciec mój.
Ta chwila która odwraca wszystko
gdy karty w końcu są złe.
Wrodzony optymizm?
Tu jego kres.
Wiem co czuje dziecko
gdy umiera jego ojciec,
powoli
dzień po dniu.
Nić losu przerywa się w końcu
i cierpią przy tym wszyscy.
Dżdżysty, słony potok
zalewa mnie całego.
Okej, bierzmy pod lupę "Ku ojcu".
1. Strofa wydaje się strasznie ckliwa, kojarzy mi się z romantycznym (epoka literacka) przesłaniem inspirowanym biblią - "Płaczą nawet anioły", "Mentalna śmierć".
Co do "Adam umiera - ojciec mój" Tutaj miałem problemy z interpretacją. Samemu mi się kojarzy ze smiercią własnego człowieczeństwa.
Adam jako mentalny duch, praojciec wszystkich ludzi, mój odbiór łączy to właśnie z człowieczeństwem. Skoro płaczą anioły, a człowiek umiera mentalnie - nie fizycznie.
2. Strofa to nic innego jak refleksja autora nad duchowym upadkiem "człowieczeństwa" połączona z iście Schopenhauerowskim pesymizmem.
Romantyczny koniec czegoś.
3. Strofa jak dla mnie konkluzja drugiej, podsumowanie w iście Schopenhauerowskim pesymiźmie oblany nutą romantymu.
Rozpoczęcie pytaniem na plus - zmusza czytelnika do refleksji, prosty zwrot do niego. Duży plus.
"Dzień w którym płaczą nawet Anioły" - niestety strasznie banalne. Mimo moim zdaniem świetnej metafory "Adam umiera -
ojciec mój." Niestety nawet całkiem błysktoliwa metafora nie zamaskuje banału płaczących aniołów mimo, że tworzą one sens.
Niech wyją, lamentują, cokolwiek.
"Dzień w którym lamentują Anioły" imo brzmi lepiej.
Sama rytmika jest jest płynna, wymusza powolny, melancholijny ton.
Prawdopodnie słowo "dżdżysty" miało obudzić czytelnika, taki krzyk autora, bo nijak pasuje do rytmiki. Z początku chciałem to skrytykować, ale po powtórnym przeczytaniu stwierdziłem, że
jest to całkiem sensowny zabieg.
Ogólnie wiersz kojarzy mi się z sonetem bez formy (opis w I strofie i refleksja w II i III)
A co do samego Boga i Szatana w wymiarze biblijnym.
Zawsze uważałem Diabła z postać romantyczną. Anioł niosiący światło, targany zazdrościa o miłość swego stworzyciela, który porzucił go na rzecz stworzenia gorszego. Właśnie z powodu tej zazdrosnej miłości i dumy podejmujący walkę, którą wie, że przegra. Ma tą świadomość, a mimo to walczy jak może cały czas świadom przegranej i samotności.
Uhuhu, dziękuję za komentarz. Zapraszam do odwiedzania tematu.
Zawsze powtarzam że interpretacje są dowolne - twoja mnie bardzo zaciekawiła i myślę że rozszyfrowałeś mnie, chwała ci za to.
Czar
Wznoszę się, upadam
fala ciał
cichutko się skradam
zaraz będę ją miał.
Ciiii... niech świat zapomni
jesteśmy tylko razem
nikt nam tego nie zabroni
jesteś moim darem.
Ciało w łuk wygięte
twarz rozkoszą spowita
czerwone księżyce tak ponętne
tylko słońcem okryta.
Dziękuję, choć raz zapomnieć
chodź raz postradać zmysły
rozpętać uczuć zamieć
by zaraz prysły.
Okropność słów
Gdy stojąc z grupą zakonnic powiem -
"Podobają mi się zakonnice"
na pewno nie zyskam siostry.
Gdy stojąc z grupą zakonnic powiem -
"Nienawidzę zakonnic"
dokończ to sam.
Gdy w grupie powiem -
"Podobają mi się te małe dziewczynki"
zostanę zamknięty i zlinczowany
Gdy w grupie powiem -
"Nienawidzę małych dziewczynek"
los mój przekreślony.
Okropność sytuacji czy okropność słów?
Sam to dokończ.
O ślimaku który był ślimakiem
Jest sobie dzień, a po nim noc
najpierw przychodzi, a potem odchodzi
ktoś.
Dlaczego świata owoc
jest tak często skażony jadem?
A Polak czy Polak różnym gadem?
Bo ja chciałbym być ślimakiem
gnać do przodu, pędzić sił ostatkiem
a czas niech robi swoje -
mi to nie szkodzi
chcę iść swoją drogą, ryba co niczego się nie boi
odkrywać wszystko na nowo.
Dwanaście gwiazdek nade mną,
jak dwunastu apostołów
(ewentualnie euroosłów)
ten co włada całym tobą
bo przecież ślimak to ryba
zapytaj biurokratę
co ciągle gdyba i gdyba
nie wierz tacie
że ten słodki ślimak co świat odkrywa
jest ssakiem -
czyż nie?
Biuro-krata
sratatata
zabronił mi rymować.
Bogacz ślimak
Ślimak to jest gość -
do przodu, stanowczo
nie grozi mu w gardle ość
ogląda świat poznawczo
byleby gnać przed siebie
robić swoje nieustannie
nie interesuje go co jest w niebie
żyje z dnia na dzień, a przeważnie
je sałatę -
szanuje ją jak mannę z nieba
dźwiga ze sobą chatę -
ma pod dostatkiem chleba
którego przecież nie je, bo
taki jest bogaty!
Ah, jak prosty ludź chciałby być ślimaczany.
Lecę
Między nami przepaść snów
za wami potok krwistych głów
ciupka czaru
szczypta żalu.
Hades ojczyzną straceńców
ucieczką napaleńców -
Mors* ugości w niespełnionej
nicości.
Mekka wszystkich ludzi
każdy tam kiedyś trafi
pamiętaj że nic tam nie brudzi
wszyscy tacy mali.
Chcemy wyważyć bramy
lecz wciąż na Deo uczuciach gramy
szukamy nieba w Niebie
a przy tym zapominamy Ciebie...
Chyba najlepiej wychodza ci rymy ABAB, co jest wielkim plusem, bo ciezko sie je pisze (no, wiadomo, zalezy dla kogo, niektórym to przychodzi z latwoscia)
Ten mi sie bardzo podoba. Wiersz kojarzy mi sie z seksem, miloscia itd, czy to o to w nim chodzi?Cytuj:
Czar
Wznoszę się, upadam
fala ciał
cichutko się skradam
zaraz będę ją miał.
Ciiii... niech świat zapomni
jesteśmy tylko razem
nikt nam tego nie zabroni
jesteś moim darem.
Ciało w łuk wygięte
twarz rozkoszą spowita
czerwone księżyce tak ponętne
tylko słońcem okryta.
Dziękuję, choć raz zapomnieć
chodź raz postradać zmysły
rozpętać uczuć zamieć
by zaraz prysły.
Moim zdaniem ABAB najłatwiejsze. Ale racja, że zależy od osoby.
A Master_TV w starej, dobrej formie. :D
Tak, to właśnie miałem na myśli ; )
A co do rymów ABAB - hym, sam nie wiem które najłatwiejsze są rymy, według mnie zależy od tematu wiersza. Jak dla mnie rymy to dość ciekawa zabawa, czasami nawet dwuznaczna i lubię przeplatać rymy na wszystkie sposoby, nawet mi to większego problemu nie sprawa. Możecie znaleźć wiersze gdzie używam rymy wewnętrzne i zewnętrzne, także dla mnie to obojętne ; )
Blub blub blub
Kroczy przez świat, pełzający gad
nie straszny mu gnat, spadający grad
wlecze się ciągle, szuka trawy w trawie
zachowuje się mądrze, nie dopadają go pawie
zawsze gra do końca, nie przejmuje się wcale
noc dla niego gorąca, prezentuje się okazale
każda ślimaczyca jego, istny wabik na panny
wieczorem do muszli kocice, dom tajemnicą owiany
zachłystuje milililililitry w swoje coś -
ciało? odwłok?
Taki ślimak prawie jak człowiek.
Taki ślimak to lepszy człowiek!
Bo słów mu brak.
PS. Jest to 60 wiersz w tym temacie ; D
Gratuluje 60-ego wiersza!
Takie pytanko, co cie wzielo za te wiersze o slimakach teraz? :D Co 2 wiersz o slimaku xD
Ogolnie jak zawsze - wiersze pelne profesjonalizmu
Sens pieniędzy
Rodzimy się by przeżyć? -
błędny schemat. By młodo umierać?
Zły temat. Może dla pieniędzy?
Ciekawy twór. Byle dla miedzi mówisz?
Ja swój, ja swój! Mamona, sałata, teraz ty słodzisz!
Przecież to rozmowa dla pieniędzy, dla miedzi.
Zapomniałeś?
Ah, fałszywy obraz za oknem
między niebem a Bogiem
między światem a
oklepanym schematem.
To co z tą herbatą?
Podarte starania, sratatata
Mało? Wiem że niewiele
nie wie le.
Rodzimy się by przeżyć?
Ciekawa teoria.
Zamieszaj trzy razy -
dla kasy!
To nie tak, nie w tą stronę
mieszaj w prawo, nie popełnij zbrodni
a w lewo?
Lewactwa nie zdzierżę.
To co z tą kasą?
Ze zwykłą szarą masą? - mówisz
Ah tak, słodkiej herbaty łyk -
zdrowie pięknych kobiet!
Czas spać, idziemy spać
dobranoc.
A w tle niech leci http://www.youtube.com/watch?v=LV6sTkY-iXE
Chodźmy
Przyjdź jak ja przychodzę
przyjdź jak ja odchodzę
otrzyj moje łzy
spędzaj ze mną dni
ocieraj moje wargi drżące
opowiadaj historie nużące.
Bądź! Chodź razem pójdziemy
w cichutki las odejdziemy
zostawiając nasze sny
gubiąc leniwe dni.
Biegnijmy! Szukajmy szczęścia
niech atmosfera będzie gorętsza
niech nasze wargi, całymi dniami
tańczą walczyka parami.
Tylko proszę cię o jedno
bądź ciągle ze mną -
nie uciekaj od tego
przecież masz mnie całego.
Przyjdź jak ja przychodzę
przyjdź jak ja odchodzę.
Ale ładny. Świetny wierszyk, a piosenki niestety nie mogę otworzyć, limity neta :D
Nocne rozmowy
A no, tak, tak, dokładnie
a no, nic się nie stało, przesadnie
dokładnie, nieobliczalnie, lej lej!
Do dna! Hej! Hej!
Nie ma nic, nie ma nas
tak, tak, nie ma was
A Kartezjusz? Ten to był dopiero -
Karpe djem - słowa człowieka wielkiego
Przecież boga nie ma! A wszyscy to kradną
zadowolone jest tylko czerwone mieszczaństwo
co dadzą to weźmie, co nie dadzą
odbierze.
A polityka - same psy parszywe
a pieniądze to są zgniłe
a ta Kryśka to wieczorami
handluje na rynku jajkami!
A kto to widział żeby taka pani
zabawiała się jajkami.
Bracie, ale ty to wiesz
że jajeczniczusiunię zawszę zjesz
przyjacielu, powiem ci
ja ci powiem
ogrodnik zagasił ogień
szarym mydłem ze sklepu.
Spokojnie, spokojnie! Bez gniewu!
no, tak, tak, dokładnie
a no, nic się nie stało, przesadnie
dokładnie, nieobliczalnie, lej lej!
Master_Tv wiersze ciekawe i barwne ;)
A możesz mi powiedzieć skąd takie wiersze ? wszystkie kojażą mi się ze smutkiem tak jakoś ...
Lubisz poezje chyba ;p
Osobiście wole Rymy ale Good
Opublikuj to gdzieś gdzie dużo ludzi bardzo zagląda ;)