WARNING! ACHTUNG! Niniejszy tekst nie ma na celu obrazić kogokolwiek z jakiegokolwiek powodu. Padają tu określenia uznawane powszechnie za obraźliwe i wulgarne, proszę jednak o wyrozumiałość. Bez tych słów niemożliwa byłaby gra słów w tytule :P
============
Po niemal roku udręki z łysym towarzystwem, Artur siedział samotny w kącie jednej z salek. W końcu odczepili się od niego. Odpuścili. Nie posiadał się z radości, gdy ostatni raz tłumaczyli mu, że dla takiego jak on nie było w ich środowisku miejsca.
- Pedał - mówili. - Zawszony pedał...
Mógł im wmawiać tysiąckrotnie, że to nie jest nic złego. Próbował zwracać ich uwagę na zupełnie inne problemy. Niestety starsi woleli znęcać się nad nim, bo był pedałem, a dzieci z zespołem Downa nie były już atrakcyjne. Zresztą, co się dziwić łysym. Artur sam nie akceptował swojej odmienności.
Wszystko zaczęło się od niewinnych uszczypliwości pod jego adresem. Sprośne wierszyki, piosenki, dowcipy i rysunki na stałe wpisały się w harmonogram dnia Artura. Rozpoczynał dzień od agresywnej pobudki - starsi wrzucali mu przez okno różne części rowerowe, które z łoskotem odbijały się od wykafelkowanej podłogi. Przy śniadaniu często słyszał, jak łyse towarzystwo opowiadało sobie kawały o gejach. Czasem trwało to kilka minut, z reguły jednak przeciągało się na kolejne godziny. W końcu, gdy zbliżała się pora kolacji, Artur nierzadko przechodził załamanie. Zwykle nie ruszył ani kęsa, kładąc się szybko w jedynym bezpiecznym miejscu - jego własnym łóżku.
Odkąd uświadomił sobie, że jest gejem, nie miał żadnego partnera. Zadowalał się sam.
Jedyną przychylną mu osobą w bidulu była seksowna kierowniczka. Seksowna, ale nie dla niego. Nie pociągały go jej obfite krągłości, płaski brzuch i doskonałe, proste nogi do samego nieba. Nie ślinił się jak inni chłopcy, gdy schylała się w ich stronę, odsłaniając rąbka jej słodkiej tajemnicy. Każdy, z wyjątkiem Artura, chciał potarmosić ją za piersi, polizać i podgryzać sutki.
W końcu, po roku trwania tego horroru, przyszła wieczorem do niego do pokoju. On - dwudziestolatek; ona - zaledwie siedem lat starsza. Rozebrała go i, mimo jego protestów, dała mu taką rozkosz, jakiej nigdy w życiu nie doznał.
A jednak, pomyślał, może nie jest ze mną jeszcze tak źle?
Gdy zbliżał się bal sylwestrowy, wszyscy usiłowali zaprosić cycatą blond Agnieszkę. Odmawiała. Nie mogła przecież pozwolić sobie na poufałość z wychowankami. Kiedy jednak kilka dni później weszła na salę, ubrana w skąpy strój odsłaniający niemal połowę klatki piersiowej, szczęki wszystkim opadły na widok Artura u jej boku.
- A ten pedał co z nią robi? - dopytywali każdego. - Co... jak to?
- Artur opuścił nasz zakład kilka dni temu - potwierdziła ich najgorsze obawy Agnieszka. - Zrezygnowałam także ze stanowiska. Układamy sobie razem życie.
- I wcale nie jestem pedałem! - wyrzucił z siebie pierwszy raz od długich miesięcy. - I... - Zawahał się. - I nigdy nim nie byłem!
- Pedał i kierowniczka. - Para otrzymała swoje oficjalne przezwisko doprecyzowane później przez najstarszego mieszkańca domu dziecka: - Rower, kurwa...
Po kolejnym roku, gdy Artur i Agnieszka planowali ślub, w ich wspólnym mieszkaniu w centrum Łodzi zawitali dawni wychowankowie bidula. Para ugościła dwójkę przybyszy gorącą herbatą, ciastkami z kremem pistacjowym oraz paluszkami. Gdy Artur spostrzegł ukradkowe gesty chłopaków, uśmiechnął się. Przemo i Daro - bo tak się nazywali - byli parą.
Kochanek kierowniczki nie powiedział jej ani słowa. Zachował tajemnicę chłopaków dla siebie, choć mógł im przysporzyć nieco kłopotów.
Ja to przynajmniej nie skonsumowałem swojej inności, pomyślał i wciągnął się w ożywioną dyskusję o związkach partnerskich. Wieczór minął w przyjemnej, ciepłej atmosferze przyjaźni, która zdawała się trwać długie, ciągnące się jak ser na włoskiej pizzy lata. Ostatecznie Przemysław, Dariusz, Artur i Agnieszka zostali sąsiadami, przyjaciółmi i towarzyszami na całe życie. Nikt nie rozpamiętywał dawnych krzywd i nieprzyjemności.
- Czas leczy rany... - stwierdził któregoś dnia Darek.
- O taak - odparła uradowana Agnieszka. - I pozwala niektórym dojrzeć.
===
Trololol. Płytkie, beznadziejne, z oklepanym przekazem. Nie przeszkadzało to jednak w tym, abym to tutaj umieścił. Ot taka refleksja. Nie spotkało mnie to osobiście, ale obserwuję ludzi i niektórzy są świetną inspiracją. Można stwierdzić, że historia po części oparta na faktach (fikcyjne są tylko imiona i miejsce akcji)
Zakładki