Proszę o opinie, krytykę i porady.
Have fear!
1. ZIMNO
Wszedłem do domu, podziwiając pierwszy dzień zimy. Nie kalendarzowej, bo dopiero kończył się listopad. Pierwszy dzień prawdziwej zimy.
Padający śnieg, grzejące kaloryfery i kubek gorącego kakao zawsze jakoś pozytywniej nastawiały mnie do życia.
Siedząc więc w pokoju pod kocem i czytając książkę w mojej głowie zrodziła się myśl. Dotyczyła jakiegoś dziwnego stanu, w którym się znajdowałem.
Niby dalej czytałem książkę, rozumiałem co się w niej dzieje, ale jakby w równoległej rzeczywistości czułem ogromny niepokój niezidentyfikowanym uczuciem.
Bardzo rzadko się zdarza, że czujemy coś, czego nazwać nie potrafimy. Czujemy coś, czego nie znamy. Zazwyczaj wiąże się to z przyjemnościami, aczkolwiek u mnie wiązało się z niepokojem i paraliżującym strachem.
Wystraszony i zmęczony dniem, odłożyłem kubek, książkę i pościeliłem łóżko. Obce uczucie wciąż było we mnie, przez co nie sądziłem, że prędko uda mi się zasnąć, aczkolwiek sen nadszedł szybko.
Obudziłem się nad ranem. W porze, której godziny określić nie sposób. Kiedy jeszcze jest ciemno, ale bliżej już do wschodu niż zachodu słońca.
Podniosłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. W mieszkaniu było dziwnie cicho. Nie słychać było nawet chrapania ojca, mimo, że miał to w zwyczaju.
Poszedłem do kuchni celem wstawienia wody na herbatę. Kiedy mijałem drzwi wejściowe zadzwonił domofon.
Podniosłem słuchawkę niemal automatycznie. Nie zastanawiałem się, dlaczego ktokolwiek miałby dzwonić o takiej godzinie. Nie przeleciały mi przed oczami setki creepepast i horrorów, które widziałem w internecie.
W słuchawce usłyszałem szept. Na początku nie zrozumiałem poszczególnych słów, nie potrafiąc ich od siebie odróżnić. Po chwili dotarło do mnie, że ktoś powtarza bez przerwy te same słowa.
Poczułem przerażające zimno, które mnie obezwładniło i usłyszałem szczęk przekręcanego klucza w zamku. Nie wiem co mnie podkusiło. Nie wiem dlaczego to zrobiłem.
Otworzyłem te drzwi na oścież, bojąc się jak nigdy. Zobaczyłem przed sobą postać. Nigdy nie widziałem tak zdeformowanego człowieka.
Nigdy nawet nie potrafiłbym sobie wyobrazić kogokolwiek, kto może być tak pokarany przez naturę.
Chciałem uciekać. Chciałem umrzeć. Całym swoim umysłem i ciałem pragnąłem umrzeć. Nie udało mi się.
Przyszło mi patrzeć jak on umiera. Jak wije się w męczarniach błagając o pomoc. Jak jego nienaturalnie małe ręce skręcają się pod dziwnym kątem.
Później przyszło mi patrzeć, jak jego ciało zwija się w kłębek pod moimi nogami. Jak szczątki gniją wydzielają okropny odór.
Poczułem dziwny wstrząs, jakby coś niematerialnego przeniknęło w moje ciało. Zauważyłem, jak moje kończyny zaczynają pęcznieć się, to znów zmniejszać się.
Nie sądziłem, że może być cokolwiek gorszego, od tego, co widziałem przed chwilą.
A potem zrozumiałem, że widziałem, to, co dopiero się ze mną stanie.
Ile zostało mi czasu? Ile jeszcze zdań napiszę?
Kiedy zaczną się kurczyć, skręcać z bólu i umrę w okropnych cierpieniach?
Nie pozostało mi nic innego jak czekać.
I to okropne zimno przeszywające moje ciało na wylot...
Padający śnieg, grzejące kaloryfery i kubek gorącego kakao zawsze jakoś pozytywniej nastawiały mnie do życia.
Siedząc więc w pokoju pod kocem i czytając książkę w mojej głowie zrodziła się myśl. Dotyczyła jakiegoś dziwnego stanu, w którym się znajdowałem.
Niby dalej czytałem książkę, rozumiałem co się w niej dzieje, ale jakby w równoległej rzeczywistości czułem ogromny niepokój niezidentyfikowanym uczuciem.
Bardzo rzadko się zdarza, że czujemy coś, czego nazwać nie potrafimy. Czujemy coś, czego nie znamy. Zazwyczaj wiąże się to z przyjemnościami, aczkolwiek u mnie wiązało się z niepokojem i paraliżującym strachem.
Wystraszony i zmęczony dniem, odłożyłem kubek, książkę i pościeliłem łóżko. Obce uczucie wciąż było we mnie, przez co nie sądziłem, że prędko uda mi się zasnąć, aczkolwiek sen nadszedł szybko.
Obudziłem się nad ranem. W porze, której godziny określić nie sposób. Kiedy jeszcze jest ciemno, ale bliżej już do wschodu niż zachodu słońca.
Podniosłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. W mieszkaniu było dziwnie cicho. Nie słychać było nawet chrapania ojca, mimo, że miał to w zwyczaju.
Poszedłem do kuchni celem wstawienia wody na herbatę. Kiedy mijałem drzwi wejściowe zadzwonił domofon.
Podniosłem słuchawkę niemal automatycznie. Nie zastanawiałem się, dlaczego ktokolwiek miałby dzwonić o takiej godzinie. Nie przeleciały mi przed oczami setki creepepast i horrorów, które widziałem w internecie.
W słuchawce usłyszałem szept. Na początku nie zrozumiałem poszczególnych słów, nie potrafiąc ich od siebie odróżnić. Po chwili dotarło do mnie, że ktoś powtarza bez przerwy te same słowa.
Poczułem przerażające zimno, które mnie obezwładniło i usłyszałem szczęk przekręcanego klucza w zamku. Nie wiem co mnie podkusiło. Nie wiem dlaczego to zrobiłem.
Otworzyłem te drzwi na oścież, bojąc się jak nigdy. Zobaczyłem przed sobą postać. Nigdy nie widziałem tak zdeformowanego człowieka.
Nigdy nawet nie potrafiłbym sobie wyobrazić kogokolwiek, kto może być tak pokarany przez naturę.
Chciałem uciekać. Chciałem umrzeć. Całym swoim umysłem i ciałem pragnąłem umrzeć. Nie udało mi się.
Przyszło mi patrzeć jak on umiera. Jak wije się w męczarniach błagając o pomoc. Jak jego nienaturalnie małe ręce skręcają się pod dziwnym kątem.
Później przyszło mi patrzeć, jak jego ciało zwija się w kłębek pod moimi nogami. Jak szczątki gniją wydzielają okropny odór.
Poczułem dziwny wstrząs, jakby coś niematerialnego przeniknęło w moje ciało. Zauważyłem, jak moje kończyny zaczynają pęcznieć się, to znów zmniejszać się.
Nie sądziłem, że może być cokolwiek gorszego, od tego, co widziałem przed chwilą.
A potem zrozumiałem, że widziałem, to, co dopiero się ze mną stanie.
Ile zostało mi czasu? Ile jeszcze zdań napiszę?
Kiedy zaczną się kurczyć, skręcać z bólu i umrę w okropnych cierpieniach?
Nie pozostało mi nic innego jak czekać.
I to okropne zimno przeszywające moje ciało na wylot...
2.STRACH
Dziwne uczucie będące gdzieś w głębi nas samych. Teoretycznie uczucie tylko psychiczne, ale jednak paraliżujące nasze ciało, bądź sprawiające, że w nocy, wychodząc z łazienki biegniemy jak opętani do pokoju.
Zamykamy pospiesznie drzwi i wskakujemy pod kołdrę, jakby ona miała nam dać schronienie. Od razu czujemy się lepiej. Rodzi się w nas odwaga. Już nie umrzemy uciekając z łazienki jak głupcy.
Umrzemy patrząc w oczy śmierci.
Patrząc w oczy strachu.
A najpewniej w ogóle nie umrzemy, bo przecież już jesteśmy bezpieczni. We własnym pokoju.
Czego się boimy? Co wywołuje u nas ten paniczny lęk? Co takiego ma w sobie noc?
Dlaczego, kiedy wracasz wieczorem do pustego domu zapalasz wszystkie światła.
Dlaczego zapytany o strach przed ciemnością zaprzeczysz, a uświadomisz sobie, że skłamałeś, kiedy będzie za późno?
Nie wiesz, czy śmierć ze strachu jest możliwa. Pewnie nie jest, ale mówisz to teraz, będąc względnie bezpiecznym.
Zrób próbę. Dzisiejszej nocy nie biegnij jak oszalały do pokoju.
Zamknij drzwi od łazienki. Przystań na chwilę.
Nasłuchuj odgłosów, które nie mają prawa brzmieć.
Spokojnym krokiem rusz w stronę pokoju.
Nie biegnij. Pamiętaj, że jeśli to zrobisz będziesz musiał powtarzać eksperyment.
Nie uciekaj przed strachem, tylko się z nim zmierz.
Jeśli dojdziesz do pokoju żywy, coś zyskasz. Ogromną przewagę nad światem niematerialnym.
A, jeśli się nie uda?
Przecież zawsze ciekawiło cię co jest po drugiej stronie...
Zamykamy pospiesznie drzwi i wskakujemy pod kołdrę, jakby ona miała nam dać schronienie. Od razu czujemy się lepiej. Rodzi się w nas odwaga. Już nie umrzemy uciekając z łazienki jak głupcy.
Umrzemy patrząc w oczy śmierci.
Patrząc w oczy strachu.
A najpewniej w ogóle nie umrzemy, bo przecież już jesteśmy bezpieczni. We własnym pokoju.
Czego się boimy? Co wywołuje u nas ten paniczny lęk? Co takiego ma w sobie noc?
Dlaczego, kiedy wracasz wieczorem do pustego domu zapalasz wszystkie światła.
Dlaczego zapytany o strach przed ciemnością zaprzeczysz, a uświadomisz sobie, że skłamałeś, kiedy będzie za późno?
Nie wiesz, czy śmierć ze strachu jest możliwa. Pewnie nie jest, ale mówisz to teraz, będąc względnie bezpiecznym.
Zrób próbę. Dzisiejszej nocy nie biegnij jak oszalały do pokoju.
Zamknij drzwi od łazienki. Przystań na chwilę.
Nasłuchuj odgłosów, które nie mają prawa brzmieć.
Spokojnym krokiem rusz w stronę pokoju.
Nie biegnij. Pamiętaj, że jeśli to zrobisz będziesz musiał powtarzać eksperyment.
Nie uciekaj przed strachem, tylko się z nim zmierz.
Jeśli dojdziesz do pokoju żywy, coś zyskasz. Ogromną przewagę nad światem niematerialnym.
A, jeśli się nie uda?
Przecież zawsze ciekawiło cię co jest po drugiej stronie...
Zakładki